Damon zaproponował plan ucieczki. Równo o północy pomógł mi odłączyć całą aparaturę ,wyszliśmy przez okno.Sala ,na której leżałam znajdowała się na parterze ,więc nie było z tym problemu.Lekko utykałam ,miałam założone szwy na prawej nodze.Gdy byliśmy już blisko parkingu ,na którym stał motor Damona ,stanęłam jak wryta. -Wszystko okej?-zaniepokoił się błękitnooki.Do mojej głowy zaczęły napływać obrazy ,urywki wydarzeń z siedziby łowców ,również był w nich Alex i jakiś wysoki chłopak o ciemnej cerze.Poczułam się jakby mój mózg robił się coraz większy i większy aż w końcu myślałam ,że fala bólu wysadzi mi czaszkę.Skuliłam się.-Co się dzieje?-Damon w ostatniej chwili złapał mnie bym nie upadła.Po kilku sekundach ból minął.-Nie wiem...chyba wspomnienia do mnie wracają.Opowiesz mi wszystko jak będzie w mieszkaniu ,teraz nie mamy czasu.-wskazał ręką na strażnika ,który stał kilka metrów od nas.Biegiem ruszyliśmy w stronę motoru.Kilka razy prawie upadłam przez niesprawną nogę.Wsiedliśmy na pojazd i ruszyliśmy z piskiem opon ,za nimi było słychać nawoływania strażnika ,lecz dźwięk silnika zagłuszył go.
Jechaliśmy w milczeniu ,przytulona do pleców Damona podziwiałam gwiazdy na bezchmurnym niebie.Byliśmy jedynym pojazdem na drodze , jednakże miałam wrażenie że ktoś nas obserwuje. -Damon..dziwnie się czuję.-Co jest?-przekręcił się profilem do mnie.-Mam wrażenie...- nie zdążyłam dokończyć ,bo na droge wyskoczyła jakaś osoba.- Uważaj!- krzyknęłam.
Damon szarpnął kierownicą ,motor zatoczył ,a my wypadliśmy. Kilka razy obruciłam się wokół własnej osi i wpadłam na drzewo ,gdy próbowałam wstać strasznie szumiało mi w głowie..byłam bezradna.Spróbowałam drugi raz ,oparłam się drzewa i wstałam do pozycji pionowej Damon leżał po drugiej stronie jezdni ,był nieprzytomny.Tajemnicza postać zbliża się w jego stronę wzięłam do ręki duży kamień i rzuciłam w nią niezbyt celnie.Obróciła się i zaczęła iść w moją stronę.Była ubrana w znany mi czarny kombinezon...łowczyni.Wyszczerzyła swoje zęby ,które wyglądały jakby zaostrzała je własnoręcznie.-Twoja śmierć będzie bardzo bolesna- wyciągnęła strzykawkę z kieszeni-ale podziwiam twoją determinację.-stała już na wyciągnięcie ręki ode mnie.Bałam się ,lecz próbowałam tego nie okazywać.Kątem oka zobaczyłam jak Damon podnosi się z ziemi.Dlaczego nas ścigacie?!-chciałam odwrócić jej uwagę od mojego towarzysza.Gdy już stanął centralnie za nią nagle łowczyni się odwróciła i wbiła mu igłę w szyje.Natychmiast zareagował i złapał jej głowę w dłonie skręcając kark.Upadła na jezdnię jak szmaciana lalka. -Co to kurwa jest?-wyjął szczykawkę i rzucił nią w trupa.Charakterystycznie przekręcił głową w prawo ,a potem w lewo i ruszył w stronę leżącego na jezdni motoru.Włożyłam do kurtki szczykawke ,bo wiedziałam ,że może mi się przydać w ratowaniu tyłka Damona.
Przyjechaliśmy do mojego starego mieszkania ,nic się nie zmieniło.Byłam tak zmęczona ,że od razu położyłam się na łóżka.Po chwili poczułam ciało błękitnookiego wtylające się we mnie.-Śpij dobrze.-szepnął mi do ucha.
Obudził mnie dziwny dźwięk.Za oknem było jeszcze ciemno..zaspanym wzrokiem spojrzałam na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą leżał Damon ,lecz było puste.Wstałam i niespokojnym krokiem ruszyłam go poszukać.Damon stał w kuchni tyłem do mnie..wydawał się nieobecny.-Wszystko dobrze?-podeszłam do niego wolnym krokiem.-Uciekaj.-wyszeptał ,a jego oczy zrobiły się całe czarne.-Uciekaj!-tym razem krzyknął ,a jego kły stały się nienaturalnie długie.Zaczęłam biec w stronę schodów ,przy tym przewracając wazon pod jego nogi ,niestety nie powstrzymało go to ,bo sprawnie go przeskoczył.Czułam ,że powoli mnie dogania .Miałam ochotę krzyczeć z przerażenia ,a najgorsze było to ,że niewiedziałam dlaczego się tak zachowuj.Wpadłam do mojego dawnego pokoju ,po czym zakluczyłam drzwi.Damon z całych sił rzucił się na nie ,myślałam ,że wyrwie je z zawiasów.-Proszę przestań!-łzy spłyneły mi po policzkach.Usłyszałam ciche sapnięcie.-Mogę ci pomóc ,tylko się uspokój.-podeszłam do drzwi i już chciałam przekręcić klamkę ,lecz Damon mi przerwał.-Nie..nie jestem sobą.Mogę i zrobić krzywdę ,błagam cię ,nie otwieraj drzwi.-Co się z tobą dzieje?-skuliłam się.-Nie wiem ,jednak wydaje mi się ,że to sprawka tej nocnej łowczyni-usłyszałam rozpacz w jego głosie-nie chcę cię skrzywdzić.-Wiem.-zaufałam mu bezgranicznie i otworzyłam drzwi.Siedział oparty o ścianę z tak samo przerażoną miną co ja.-Mówiłem żebyś nie otwierała ,mogę ciebie rozszarpać w każdej chwili.-wydał się zły ,lecz nie wściekły tak jak wcześniej.Podeszłam do niego powolnym krokiem.Spojrzał na mnie smutno.-Kocham cię i nie pozwolę ci cierpieć samotnie.-wtuliłam się w niego czule.Damon chyba trochę zaskoczony wpatrywał się w pustą przestrzeń ,dopiero po chwili odwzajemnił uścisk.-Też ciebie kocham ,Sam.Tak ,wiem ,że przez tą długą przerwę straciłam wielu czytelników ,lecz wiecie jak to jest..nigdy nie wiadomo co się w życiu przytrafi xd
Nabrałam dziś ochoty na pisanie i o to proszę rozdział pełen Damona i Sam ,można powiedzieć ,że wreście wyznali sobie miłość ♡
Przepraszam za błędy jeśli jakieś będą :)
