Dwóch silnych mężczyzn wlekło mnie przez długi ,ciemny korytarz.Czułam się dziwnie ,jakby ktoś wymazał mi pamięć z ostatnich 24 godzin.Milczę wpatrując się w podłogę.
Po kilku minutach dochodzimy do ogromnych ,złotych drzwi ,które otwierają się z hukiem.Osiłki rzucają mnie na podłogę...gdy moje ciało spotkało się z twardą ziemią zrozumiałam ,że nogi i ręce odmawiają mi posłuszeństwa.-Witam ,witam.-do pokoju weszła ruda suka i jej blond koleżaneczka ,która pobiła mnie w lesie-Znamy już twoją przeszłość ,wspomnienia i sekrety o gorącym wampirku.-mówiła pewnym siebie głosem.-Siostro ,znajdź Damona Salvatora w naszej bazie danych ,chcę jego numer telefonu.-krzyknęła do blondynki i uśmiechnęła się złowieszczo.-Co mi zrobiłyście?!-w jednej sekundzie napłynęła do mojego mózgu wściekłość o jakiej nigdy nie wiedziałam.-Spokojnie...przeżyłaś właśnie swój trening ,ale z powodu tajemnicy łowców został wymazany z twojej pamięci ,a paraliż ciała to tylko efekt uboczny.-podeszła do wielkiego monitora i zaczęła pisać coś na ekranie.
Po chwili milczenia znów się odezwała : -Jesteś odpowiednią osobą by nam pomóc.Susan wyślij sms'a do jej wampirzego ciecia i napisz ,że znajdujesz się w domku letniskowym obok góry HellMont.-odwróciła się w moją stronę.-Mamy już co do ciebie wielkie plany.-posłała mi wrogie spojrzenie i wyszła ,po kilku sekundach Susan poszła w jej ślady.Teraz zostałam tylko ja i ,,strażnicy'' ,którzy nie spuszczali ze mnie wzroku.
Do pokoju wtargnął jeden z łowców ,pałając pewnością siebie...gdy podszedł bliżej zrozumiałam ,że znam te bystre , czarne oczy ,był to chłopak ,który uratował mnie w lesie.Odesłał osiłków ruchem ręki.-Sam...-jego współczujący wyraz twarzy przyprawił mnie o łzy w kącikach oczu ,byłam pewna ,że on wie co teraz ze mną się stanie.Poczułam z nim pewną więź...jakby był moim przyjacielem ,na którego czekałam wieki.Pomógł mi wstać (paraliż ciała stopniowo słabł) i mocno mnie przytulił ,położyłam swoją głowę na jego ramieniu...pachniał miętą ,teraz dopiero od bardzo dawna poczułam się bezpieczna ,lecz tylko przez chwilę.Nie wiem skąd ,ale pamiętałam jego imię.-Col co się ze mną stało?Czuję pustkę w głowie...-spojrzałam mu głęboko w oczy.-Byłaś na badaniu ,oni już wszystko o tobie wiedzą i wykorzystają cię jako marionetkę.-wziął głęboki oddech i mówił dalej.-Nic nie mogę teraz zrobić ,ale wiedz ,że spróbuję to wszytko powstrzymać.-miałam teraz milion pytań w głowie ,lecz zatrzymałam je dla siebie.-Bądź czujna i kieruj się sercem.-pocałował mnie w czoło i wyszedł.Ciekawiło mnie co przez te całe badania wydarzyło się między nami ,lecz niczego nie mogłam sobie przypomnieć ,choć bardzo chciałam...chciałam mieć przyjaciela...
Przez wielkie drzwi wszedł napakowany i bardzo wysoki ciemnoskóry mężczyzna ,w ręku trzymał pistolet.Próbowałam uciekać ,ale nogi nadal mi się ,,plątały''.-Przykro mi.-wymierzył we mnie i strzelił ,pocisk wbił mi się w żebro...krzyknęłam.Posłał drugi pocisk ,tym razem trafił w serce.Upadłam...w moim mózgu widziałam różne obrazy ,które stopniowo zmieniały się w halucynacje ,odbierały mi zdrowy rozsądek.Całe ciało zaczęło mi pulsować ,a hałas ,który stawał się co raz głośniejszy rozsadzał mi głowę.Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa...moja dusza jakby oderwała się od ciała ,już nim nie sterowałam...Ruda łowczyni stała przede mną z dziwnym urządzeniem w ręku i coś na nim wystukiwała ,po chwili moje ciało mimowolnie zaczęło iść w stronę drzwi.
Wiem , wiem ,że czekacie na wejście smoka w stylu Damona...xd
Ale nie martwcie się ,już w kolejnym rozdziale będzie akcja kręciła się wokół niego ;)