Wiem ,że nie był to dobry pomysł by iść samotnie przez park o tej godzinie ,ale musiałam jakoś dotrzeć do domu.
Czułam się trochę jakbym grała w jakimś horrorze...
Zdjęłam obcasy ze stóp by się nie zabić podczas biegu.
Znów poczułam to dziwne uczucie ,jakby ktoś mnie obserwował.
Stanęłam i rozejrzałam się wokół własnej osi.
-Jest tu kto?
Usłyszałam krzyk jakiejś kobiety.
Bardzo się bałam ,ale postanowiłam sprawdzić co się tam stało.
Wolnym krokiem szłam w stronę hałasu.
Teraz bardzo wyraźnie usłyszałam krzyk...brzmiał on strasznie.
I nastała cisza.
Odgarnęłam gałęzie i ujrzałam kobietę leżącą pod drzewem.
Odwróciłam ją i zobaczyłam ,że ma rozszarpane gardło.
-O Boże...
Wyjełam telefon i zadzwoniłam po policje.Zjawili się bardzo szybko.
Opowiedziałam wszystko policjantowi ,kazał mi czekać na psychologa...
-Erica Mendies ,uczęszczała do liceum GreeSton.-podsłyszałam rozmowę dwóch policjantów.
Wiedziałam ,że skądś ją kojarze...
-Podobno była bardzo dobrą uczennicą.Co mogła sama robić w parku o tej porze?
Spakowali jej zwłoki do worka.
W ostatniej chwili zwróciłam uwagę na jej ubiór ,miała na sobie różową sukienkę całą w cekinach.
-Ona była na imprezie u Brada...(skojarzyłam wszystkie fakty).
Miałam wielkie szczęście ,że to nie byłam ja.-pomyślałam.Chwilę rozmiawiałam z psychologiem ,choć niewiele to dało ,podwiózł mnie do domu.
-Jesteś już wolna.-poklepał mnie po ramieniu.
-Do wiedzienia.-ruszyłam w stronę mojego bloku.
Spojrzałam na zegarek 01.42.
Wchodząc po schodach zauważyłam krew na balustradzie.
-Jak tam impreza?-Damon pojawił się przede mną.
Miał kurtkę zapiętą pod samą szyje co wydawało mi się podejrzane ,bo było ciepło.
-Ktoś zamordował dziewczynę w parku.-chciałam zobaczyć jego reakcję.
Wzruszył obojętnie ramionami.
-Mogła nie wracać sama.
-Skąd wiesz ,że była sama?-widziałam ,że miał z tym coś wspólnego.
-Tak sądzę.
Jakby nigdy nic otworzył kluczmi swoje mieszkanie.
-Do zobaczenia Sam.-uśmiechnął się tajemniczo.
Przeszedł mnie dreszcz po plecach.
Szybko otworzyłam drzwi i wpadłam do mojego mieszkania.
Spojrzałam w lustro ,które stało w przedpokoju i złapałam się za głowę.
Byłam cała brudna.
Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
Nie miałam siły na myślenie ,od razu zasnęłam.Zbudził mnie telefon.
7 nieodebranych połączeń od mamy.
-Chyba policja już ją poinformowała.-pomyślałam.
2 nieodebrane od Ricki i 3 wiadomości.Cher: Mogłabyś przyjść do szpitala przed szkołą?
Nieznany numer: To mój numer :) Brad.
Mama: Co się stało w parku?Martwię się o ciebie.
Proszę oddzwoń.Najpierw zadzwoniłam do mamy ,wytłuamczyłam jej co się wczoraj stało.
-Jak mogłaś tak głupio postąpić by iść sama przez park?!
-Tak wiem źle postąpiłam.
-Dobrze ,że nic ci nie jest.
Wpadnij za niedługo do nas ,tęsknimy za tobą.-teraz jej to głosu złagodniał.
-Okey.Muszę kończyć cześć.Potem wysłałam sms Bradowi i Cher.
^^^^^^
Miałam dziś lekcje na późniejszą godzinę ,więc wstąpiłam do szpitala.
-Jestem przyjaciółką Cher Trib.-powiedziałam do pani w recepcji.
-Sala 155.-rzuciła obojętnie.Otworzyłam drzwi i ujrzałam grającą na telefonie Cher.
-Siemka.
-Hej!-była bardzo uradowana moimi odwiedzinami.
-Jak zdrowie?
-Założyli mi 4 szwy ,ale jutro będę mogła już iść do szkoły.-uśmiechnęła się szeroko.
Dlatego ją uwielbiam ,zawsze ma świetny humor i cieszy się z byle czego...cała Cher.
-A co u ciebie?-usiadła na łóżku.
Teraz przypomniały mi się zdarzenia z wczorajszej nocy.
-Eee no...
-Wykrztuś to z siebie.
-Wracałam przez park i natknęłam się na martwą dziewczy...-nie dała mi dokończyć.
-Że co!?
-Miała podcięte gardło ,tak choćby mówi policja.
-Nic ci się nie stało?-złapała mnie za rękę.
-Ucierpiała jedynie maja psychika.
-Znałaś ją?-przerwała chwilową cisze.
-To dziewczyna z naszej szkoły.Też była z nami wczoraj na dyskotece.
-Miałaś farta ,że to nie ty skończyłaś w worku.
Zastanawiałam się czy to był zbieg okoloczności ,że Damon był w tym samym miejscu ,o tej samej porze co ja w parku...
-Ja muszę iść.-wydukałam.
-Jesteś jakaś dziwna.
-Zadzwonię później.-wybiegłam z sali.Ja: Gdzie jesteś?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Ricki: W toalecie obok sali biologicznej.
Ja: Musimy pogadać.
Ricki: Okey.Weszłam do budynku szkoły.
-Witaj Samanto.
Uniosłam wzrok znad komórki i zobaczyłam Damona.
![](https://img.wattpad.com/cover/49932880-288-k315944.jpg)