8

1.7K 135 11
                                    

-Nie!-upadłam na kolana.
Facet momentalinie zniknął.
-O kurwa.-David wpatrywał się w przepaść.
Zaczęłam płakać.
-To wszystko twoja wina!-rzuciłam się na szatyna.
-Ale ja nie chciałem źle.-zaczął mnie przytulać.
-Zostaw!-próbowałam się wyrwać ,ale nic to nie dało.
Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej...poczułam jego umięśnione ciało.
Łzy ciekły mi po policzkach.
-Przepraszam.-to ostatnie co usłyszałam ,chyba zasnęłam z wycięczenia.

-Co jej się stało?!
-Żyje?!
-O Boże.
Zebrałam wszystkie siły i otwrzyłam oczy ,zobaczyłam ,że wszyscy się na mnie gapią z przerażeniem.
-Patrzcie obudziła się!
-Nic jej nie jest ,ale za to jej koleżanka nie żyje ,to nasza wina...spłataliśmy jej ten pieprzony żart i tym samym skazaliśmy ją na śmierć.
Teraz dopiero poczułam ,że David niesie mnie na rękach.
Wszyscy zaczeli gadać i się przekrzykiwać ,słyszałam też ciche szlochanie.
-Kończymy tą nieudaną impreze...po prostu wyjdźcie!
-Mogę zostać?-moim oczom ukazał się Greg z zatroskaną miną.
-Tak.-wybełkotałam bo nie miałam siły na lepszą odpowiedź.
Usłyszałam trzask drzwi.
-Wszyscy już wyszli.-David odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Co tam się stało?-zielonooki przyniósł mi szklankę wody.
-Dziękuję.
Wzięłam łyka i zaczęłam opowiadać.

-Odwiozę cię do domu.
Wstałam niezgrabnie i oparłam się o Davida.
-Do jutra Sam.-Greg pomachał mi na pożegnanie.
Skłoniłam się do uśmiechu.

Mój kolega uruchomił swojego jeep'a i ruszył w drogę.
-Zakolegowałaś się z Gregiem?-było to bardziej stwierdzenie ,niż pytanie.
-Jest...sympatyczny.
-Jest moim kuzynem.
-Dobrze wiedzieć.-pomyślałam.

-Pomogę ci wejść po schodach.
-Sama wjedę.
Potknęłam się o krawężnik.
-Może jednak?
Weszliśmy razem do góry.
-Podobasz się Gregowi.
-No i?
-Wiem ,że to był smutny dzień ,ale trzeba żyć dalej.-oparł się o ścianę tuż za mną.
Jego usta zbliżały się do moich...
-Co ty robisz?
-Chcę cię pocieszyć.-uśmiechnął się zawadiacko.
-Nie masz serca.-odwróciłam się i jakimś cudem otworzyłam zamek.
-Sam!-zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Weszłam do kuchnii i wyjrzałam przez okno.
-Znajdę go.-oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.

Wreście skłoniłam się do wstania ,podeszłam do lustra...zobaczyłam ,że całe moje nogi były umazane krwią i piaskiem.
Rozebrałam się i poszłam wziąść prysznic.

40 minut później.
Założyłam na siebie ręcznik i wyszłam w poszukiwaniu piżamy.
Otworzyłam drzwi od łazienki i moim oczom ukazał się Damon.
-Co ty tu robisz?!-zasłoniłam się rękami.
-Chciałem zobaczyć czy wszystko u ciebie w porządku ,za to zobaczyłem o wiele więcej.-uśmiechnął się dwuznacznie.
-Wyjdź stąd!
Podszedł w moją stronę.
-Jak ci się podobał mecz?-zaczął rozwiązywać mój ręcznik.
-Było...spoko.-poczułam jego ciepłe dłonie na skórze.
-Bardzo się cieszę.
-D...Damon.
-Tak?
Rzucił ręcznik na kanapę.
Jego spojrzenie zlustrowało mnie z góry do dołu.
Sama nie wiem czy tego chciałam...
-Jesteś bardzo zgrabna.-dotknął delikatnie moich ud.
Cicho jęknęłam.
-Taka zmysłowa.-jego ręcę wędrowały coraz wyżej i wyżej.
Poczułam ,,motyle" w brzuchu.
-Nie bronisz się?-złapał za moje piersi.
-Co ja kurwa robię?!-pomyślałam.
Odskoczyłam od bruneta jak poparzona.
-Tak sądziłem.-zrobił seksowną minę i wyszedł.
Chwilę ciężko oddychałam.
-Dlaczego nie mogłam zapanować nad swoim ciałem ,w końcu nie jestem żadną seksuholiczką!-powiedziałam pod nosem.
Pobiegłam po ręcznik i się nim owinęłam.

Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

***
Akcja nabiera tempa ;D
Do kogo najbardziej pasuje najbardziej Sam?(pisać w komentarzach)

I see you DamonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz