Rozdział 6

236 19 1
                                    

Zaczęłam szykować się do podróży. Spakowałam do plecaka ambrozje i nektar, oraz ciuchy na zmianę. Podczas pakowania nie byłam szczęśliwa. Wręcz przeciwnie. Kiedy się pakowałam Percy. Chyba zauważył, że jestem smutna ponieważ po chwili zapytał
- Czemu jesteś smutna?
- Po prostu nie chcę wyruszać.
- Przecież przed obiadem byłaś zadowolona, że zobaczysz tatę.
- Bo jestem!
- W takim razie czemu jesteś smutna?
- Nie twoja sprawa!
- Jestem twoim bratem, więc po części moją! Dowiem się wreszcie o co chodzi?
- Nie! Wyjdź z tąd! - po tych słowach zatrzasnełam drzwi do pokoju i zaczęłam płakać. Chwilę po naszej rozmowie rozbrzmiała koncha na kolację. Wyszłam z domku i (nadal lekko szlochając) poszłam do pawilonu jadalnego. Zamówiłam sałatkę owocową i herbatę.

Nico
*****
Kiedy dotarłem na kolację, zobaczyłem Percyego i Su. Byli jednak w gorszych nastrojach niż na obiedzie. Su miała opuchnięte, więc pewnie płakał. Percy natomiast był mocno wkurzony. Nie wiem co się wydarzyło, ale myślę, że pokłucili się z kimś lub między sobą. Po zakończonej kolacji chciałem pogadać z Su, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Szukałem już wszędzie, w jej domku, na plaży, w lesie, na polanie którą jej pokazałem, na arenie, po prostu wszędzie gdzie mogła być. Traciłem już nadzieje, myślałem o tym, że uciekła z obozu. Po chwili jednak przypomniałem sobie, że może siedzieć pod wodą. Pobiegłem to sprawdzić. Wszedłem na pomost i nachyliłem się. Zauważyłem ją na dnie. Nie wiem co robiła, ale słodko wyglądała. Postanowiłem poczekać aż się wynurzy, więc usiadłem spokojnie na pomoście. W pewnym momencie poczułem szarpnięcie i znalazłem się w wodzie. Po wynurzeniu spostrzegłem się, że to Su wzięła i mnie zrzuciła. Chwilę po moich rozmyślaniach Su pociągnęła mnie pod wodę i stworzyła bańkę z powietrzem na tyle dużą, abyśmy spokojnie się zmieścili. Wreszcie sami. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Byliśmy tylko my i to się liczyło. Zbliżaliśmy się do siebie i kiedy mieliśmy się pocałować coś zaczęło dziać się Su. Zaczęła ją boleć głowa i dusiła się. W tym samym momencie magiczna bańka zniknęła, a ja chwyciłem dziewczynę i wypłynąłem z nią na powierzchnię. Gdy tylko wydostałem nas z wody, przeniosłem siebie i Su cieniem do skrzydła szpitalnego. Zawołałem jak najszybciej Wila, który natychmiast się nią zają. Kiedy to zrobił pobiegłem po Percyego. Znalazłem go z Ann na plaży. Gdy tam dobiegłem wydyszałem do niego.
- Percy... Su...
- Co się stało?
- Su leży nieprzytomna w szpitalu. - Gdy wypowiedziałem te słowa Percy poderwał się na równe nogi i pobiegł za mną. Anabeth ruszyła za nami. Kiedy tam dotarliśmy, zobaczyliśmy przy Suzan nie tylko Wila, ale też parę innych osób od Apolla. Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Kazali nam wyjść, więc to zrobiliśmy. Czekaliśmy pod skrzydłem szpitalnym i czekaliśmy. W końcu Ann postanowiła, że musimy odpocząć. W drodze do domków Percy poprosił mnie, abym opowiedział mu wszystko dokładnie. Kiedy to zrobiłem Percyego zatkało. Poszliśmy w swoje strony.
Obudziłem się z samego rana i poszedłem do szpitala. Zapytałem Wila co z Su. Powiedział, że nadal jest nie przytomna. Chciał abym wszystko mu powiedział, więc to zrobiłem. Wil wpuścił mnie do niej, a sam poszedł coś sprawdzić. Poszedłem do Su. Siedziałem przy niej i trzymałem ją za rękę. Siedziałem tak przez cały dzień. Nie poszedłem ani na śniadanie, ani na obiad. Nie miałem na to ochoty. Cały czas byłem przy niej. Po obiedzie przyszedł Percy i Ann. Chłopak przyniósł mi coś do jedzenia. Prubowali mnie pocieszyć. Siedziałem tam do rana. Percy przyszedł rano i powiedział żebym poszedł na śniadanie i, że Suzan na pewno by tego chciała. Uznałem, że ma rację, więc to zrobiłem. Cały czas martwiłem się o zdrowie mojej dziewczyny. Nie miałem ochoty na trening. Tak minoł dzień.

Percy
******
Martwiłem się o siostrę. Tej nocy przyśnił mi się sen, nie koszmar tylko sen.
- Witaj Percy.
- Cześć ojcze.
- Jak z Su?
- Nie najlepiej. Drugi dzień jest nieprzytomna. Martwię się o nią.
- Rozumiem cię. Też się martwię. Chcę abyś jutro przybył do mojego pałacu. Do zobaczenia Percy.
- Pa tato.
Potem się obudziłem. Była szósta rano. Postanowiłem pójść do Chejrona.
Powiedziałem mu, że po śniadaniu wyruszam.
****************************
I jak? Mam nadzieję, że się podoba. Nie zapominajcie o gwiazdach.

Przygody SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz