Rozdział 18

131 10 10
                                    

Suzan
*******
Po ognisku poszłam do domku. Noc minęła spokojnie.

Dziś po obiedzie Chejron wezwał mnie do siebie.
- Chejronie, wzywałeś mnie.
- Tak. Znowu ruszasz po herosa.
- Kiedy wyruszam?
- Teraz. Za trzydzieści minut przy sośnie Thali.
- Dobrze. Do widzenia!
Popędziłam do domku i zaczęłam się pakować. Byłam gotowa po około dwudziestu minutach. Pożegnałam się z Percym i ruszyłam na miejsce spotkania.
- Suzan! Czekaj!
Usłyszałam głos Alexa.
- Co chcesz?
- Chciałem życzyć powodzenia. Wróć cała i zdrowa, dobrze?
- Dobrze, postaram się. Muszę lecieć. Do zobaczenia!
- Pa!

Dotarłam do szkoły, w której był heros. Misja trwała spokojnie. Zabraliśmy dziewczynę do obozu. Było to dziwne, że nic nas nie zaatakowało. No oczywiście muśałam wykrakać. Dochodziliśmy do obozu Kiedy na mnie i Weronikę skoczył piekielny ogar. Stanęłam w jej obronie.
- Grover! Zabierz Werę do obozu, ja zajmę się bestią!
- Suzan, nie wiem...
- Po prostu rób co mówię!
Podczas walki zdobyłam parę siniaków, zadrapań i ran. Nic szczególnego. Gorzej było potem. Psisko nie dawało za wygraną i wytrąciło mi miecz z ręki. Potem powaliło na ziemię. Czy ja kiedyś nie będę atakowana przez potwory?! Piekielny ogar zamachną się i już miał uderzyć kiedy rozpadł się w pył. Popatrzyłam na mojego wybawcę. O dziwo nie był to Nico tylko... Alex! W sumie nie przeszkadzało mi to. Od czasu wyruszenia na misję nie czuję nic do Nica, a Alex jest nawet fajny. Podał mi rękę i pomógł wstać. Chwyciłam ją, a on podciągną mnie gwałtownie do góry, tak, że wpadłam w jego ramiona.
- Nic ci nie jest?
Szepną mi na ucho. Ja podniosłam głowę i spojrzałam w jego cudowne błękitne oczy. No taķ! Zapomniałam wam go opisać! Alex jest wysokim blondynem o nieziemsko pięknych, błękitnych oczach. Jest dobrze zbudowany. Z charakteru nie przypomina dziecka Afrodyty. Jest odważny, lubi walczyć i niezbyt przejmuje się swoim wyglądem. Nie ma tony żelu na włosach i nie boi się ubrudzić.
- Nie, wszystko okej.
Poczułam jak się rumienię. Wróciliśmy do obozu. Odrazu poszłam nad jezioro. Wskoczyłam do niego i zanurkowałam. Siedziałam pod wodą bardzo długo. Usiadłam na dnie i zamknęłam oczy. Rozluźniłam się i nasłuchiwałam.
Po około godzinie wynurzyłam się i poszłam na kolację.

Nico
******
Od kąd Su wyjechała na misję, nic do niej nie czuję. Jak byśmy w ogóle nie byli razem. Kiedy przybyła do obozu była poobijana. Normalka.

Suzan
*******
Na kolację zjadłam naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Percy jak zwykle niebieskie naleśniki. Kiedy po zjedzeniu przepysznej kolacji wracałam do domku poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
- Suzan, czekaj.
Usłyszałam głos Alexa. Odwróciłam się do niego.
- Chciałem zapytać się, czy nie chciałabyś pójść ze mną na spacer.
- Bardzo chętnie.
Powiedziałam i uśmiechnęłam się, a na moje policzki wstąpił rumienec.
Szliśmy tak przez dłuższy czas w ciszy. Przystanęłam na chwilę. Chciałam iść dalej, ale nie mogłam.
- Hej, stało się coś?
Spytał Alex. Chciałam odpowiedzieć, ale kiedy chciałam to zrobić, za każdym razem czułam przeszywający ból w klatce piersiowej. Super! Nie mogę się ruszyć, ani nic powiedzieć. Po prostu świetnie!
***********************
Hej!
Przepraszam za tak długą nieobecność i krótki oraz beznadziejny rozdział, ale ostatnio mam bardzo, ale to bardzo dużo na głowie.
Jak myślicie, dlaczego Su i Nico nic do siebie nie czują? Odpowiadajcie w komentarzach. :)

Przygody SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz