Rozdział 11

144 12 0
                                    

Następnego dnia skontaktował się z nami Grover. Powiedział, że chce pomóc w odnalezieniu runa. My jednak nie zgodziliśmy się. Resztę dnia spędziliśmy na poszukiwaniu zguby. Poszliśmy do parku. Znów podzieliliśmy się na drużyny. Tym razem zarówno Percy jak i Nico uparli się, że idą ze mną. Ann zaprzeczała, ale w końcu się zgodziła. Szliśmy. Gadaliśmy, Percy opowiadał o przygodach które przeżyli z Ann. Śmialiśmy się z żartów. W pewnym momencie poczułam pieczenie na plecach. Chwilę potem coś mnie przewaliło i raniło ostrymi jak brzytwa pazurami. Po jakimś czasie odzyskałam wzrok. Chociaż nie do końca. Po prostu widziałam, ale bez kolorów. Tylko na czarno biało. Zobaczyłam jak chłopaki pokonują piekielnego ogara. Popatrzyłam na nich pół przytomnym wzrokiem. Chciałam coś powiedzieć, ale z moich ust popłynęła strużka krwi. Nico mówił coś do mojego brata. Potem usłyszałam jak z kimś rozmawiali. Pewnie skontaktowali się z Ann i Leo przez iryfon. Potem poczułam jak coś łapie mnie za nogę i rzuca o drzewo. Znów nic nie widziałam. Fajnie. Po prostu ekstra! Przed chwilą odzyskałam wzrok i znów go straciłam. Usłyszałam dźwięk walki. Ktoś do mnie podbiegł. Powieki ciążyły mi z każdą chwilą. Chciałam zasnąć. Ten ktoś krzyczał: ,, Nie zasypiaj! Słyszysz?! Nie zamykaj oczu!"
- Nico, podaj ambrozje! Szybko!
Słyszałam kogoś, lecz nie wiedziałam kto to. Nie był to żaden z chłopaków: Nico został o coś poproszony, nie był to głos ani Lea ani Percyego. Poza tym jak Nico podbiegł zapytał co mi się stało z oczami. W końcu nie wytrzymałam i zamknęłam oczy. Nadal słyszałam krzyki, że mam nie zasypiać. Pokusa żeby to zrobić była ogromna. Byłam zmęczona i senna. Zasnęłam.

Nico
*****
Kiedy Su została rzucona o drzewo pręż cyklopa, Percy się nim zają i poprosił abym sprowadził Willa. Zrobiłem to o co prosił. Kiedy z nim przybyłem Percy nadal walczył. Will zają się Su, a ja pomogłem Percyemu. Gdy skończyliśmy walczyć usłyszałem Willa
- Nico, podaj ambrozje! Szybko!
Podałem mu ją. Potem się zapytał
- Czemu ma czarne oczy?
Opowiedziałem mu całą historię, a on słuchał i zajmował się dziewczyną. Czułem, że powoli odchodzi. Zamknęła oczy. Will mówił, a raczej krzyczał, że ma nie zasypiać. Nie wiem czy to zrobiła, ale żyła. To było najważniejsze. Oczywiście zanim zaatakował cyklop skontaktowaliśmy się z Leo i Anabeth. Jakiś czas po walce z cyklopem przybyli. Byli przerażeni stanem Su. Razem z Percym opowiedzieliśmy całą historię. Chciałem jak najszybciej znaleźć złote runo. Su spała spokojnie, jak narazie. Ustaliliśmy, że w nocy będziemy trzymać przy niej warty. Pierwszą wartę miał Leo. Ja w tym czasie wziąłem Willa do obozu. Miałem wartę jako ostatni. Gdy wruciłem postanowiłem się przespać.

Percy
******
Trzymałem wartę. Przyszła do mnie Ann. Przytuliłem ją. Martwiłem się o siostrę.
- Ann, idź się przespać.
- Nie mogę zasnąć. Boję się o Su.
- Ja też się martwię. Wszystko będzie dobrze. Na pewno.
Powiedziałem to, chociaż sam w to wątpiłem. A co jeśli nie? Co jeśli Su zginie? Co jeśli nie zdążę jej uratować? Tak bardzo się martwię i boję o siostrę.
Moja warta minęła w spokoju. Ann zasnęła. Kiedy tylko czas mojej warty dobiegł końca, położyłem ją na jej miejscu i obudziłem Nica. Gdy to zrobiłem położyłem się spać.

Nico
*****
Moja warta przebiegała dość spokojnie. Oczywiście, wszystko kiedyś się kończy. Tak było i tym razem. Siedziałem spokojnie, do czasu gdy usłyszałem słaby głos za mną.
- Nico, uważaj.
Obejrzałem się. Zobaczyłem Su z otwartymi oczami. Nareszcie się obudziła. Podbiegłem do niej.
- Nico, za tobą, uważaj!
Wyszeptała. Musiało to ją kosztować wiele wysiłku. Spojrzałem za siebie. Pośród drzew stał cyklop. Obudziłem wszystkich. Su też chciała pomóc, ale ja i Percy nie zgodziliśmy się. Była za słaba. Po minie jej brata zauważyłem iż cieszy się, że Su obudziła się. Każdy się cieszył. Jednakże, musieliśmy pokonać cyklopa, który niestety nie był sam. Były z nim cztery piekielne ogary. Na każdego ruszył jeden. Cyklop chciał zaatakować Su. Podbiegłem do niej i broniłem jej. Walka trwała dobrą godzinę. Na szczęście nikt nie ucierpiał.

Suzan
******
Kiedy się obudziłam wartę miał Nico. Wiedziałam kto, kiedy ma warty. Usłyszałam szelest.
- Nico, uważaj!
Powiedziałam najgłośniej jak mogłam. Kosztowało mnie to wiele wysiłku. Chłopak jednak usłyszał. Podszedł do mnie.
- Nico, za tobą! Uważaj!
Znowu go ostrzegłam. Potem usłyszałam jak budzi wszystkich i odgłosy walki. Po jakimś czasie usłyszałam, że ktoś do mnie biegnie. Byłam gotowa, na śmierć. Już miałam dostać (słyszałam zamach), ale nic takiego się nie stało. Ktoś mnie bronił. Bitwa trwała około godziny. Po walce wstałam i poszłam się przejść. Doszłam do źródła z wodą. Postanowiłam popływać. Woda była zimna. Gdy z niej wyszłam widziałam, ale tylko w kolorach czarno-białych. Wruciłam do miejsca postoju. Podeszłam do Nica i przytuliłam go. Chłopak odwzajemnił gest i pogłaskał po głowie. Cieszyłam się, że go widzę. Że w ogóle widzę! Byłam szczęśliwa, że mogę znów ich zobaczyć. Po paru chwilach przytuliłam się do brata. Też to zrobił. Ruszyliśmy dalej.
*miesiąc puźniej*
Nareszcie, znaleźliśmy runo. Siedzieliśmy w parku. Gadaliśmy, żartowaliśmy, śmialiśmy się. W pewnym momencie skontaktował się z nami Chejron (przez iryfon). Powiedział, że zbliża się bitwa i mamy natychmiast wracać do obozu.

Przygody SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz