Rozdział 12

144 14 0
                                    

Następnego dnia ruszyliśmy rydwanem potępienia do obozu. Gdy dotarliśmy tam opowiedzieliśmy mu całą historię. Zaniepokoił go fakt, że straciłam wzrok. Po złożeniu raportu, poszliśmy na obiad, a potem do domków. Przez to, że widziałam na czarno-biało, a Percy poszedł gdzieś z Ann, było mi ciężko dostać się do domku. Koniec końców dotarłam. Położyłam się na łużku i zaczęłam się zastanawiać.

Usłyszałam, że ktoś wszedł do domku. Jednakże nie przerwałam rozmyślań. Nagle ktoś wziął mnie i gdzieś przeniusł. Po tej sztuczce poznałam, że to Nico. Zabrał mnie na jakąś polanę. Było tu dużo kwiatów. Szkoda, że nie mogę zobaczyć ich kolorów. Zaczęły lecieć mi łzy po policzkach. Było tu przepięknie. Przytuliłam Nica. On zaczął mnie głaskać. Siedzieliśmy tam bardzo długo. W końcu zaczęło się ściemniać. Razem z chłopakiem zaczeliśmy wracać. Nie spieszyło się nam. Znowu razem. Było tak jakby nic się nie zmieniło. Po prostu dobrze. Gdy doszliśmy do domku Posejdona, Nico mnie pocałował. Potem pożegnał się i zniknął. Weszłam do domku i przebrałam się w piżame. Poszłam się jeszcze umyć. Jak wyszłam z łazienki usłyszałam kogoś za sobą.
- Gdzie byłaś?
Podskoczyłam. Na szczęście był to tylko Percy.
- Na spacerze.
- Aha, i dlatego masz rumieńce i jesteś zamyślona?
Niech to szlak! Dlaczego kiedy myślę o Nicu to się rumienię!?
- Może.
- Powiesz prawdę?
- Ale ja mówię prawdę!
Potem mój brat gdzieś poszedł. Ja postanowiłam w tym czasie porysować. Po dziesięciu minutach wrucił razem z Piper.
- Gdzie byłaś?
- Z Nico na polanie.
Powiedziałam to chociaż nie chciałam. Musiała użyć czaromowy. Percy zrobił to specjalnie, przewidział to.
- Ładna mi prawda. Czemu nie chciałaś powiedzieć?
- Bo to jest moja prywatna sprawa.
Powiedziałam i wróciłam do rysowania. Po paru rysunkach zasnęłam z zeszytem w ręce.

Obudziłam się wcześnie rano. Byłam przykryta, a notes i ołówek leżały na szafce nocnej. Percy pomyślałam. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam się. Kiedy wyszłam zobaczyłam, że jest dopiero 6:30. Wzięłam bluzę i notes poczym poszłam nad jezioro. Usiadłam na plaży i zaczęłam rysować owe miejsce. Nagle ktoś wyrwał mi notes.
- Ej, oddawaj!
- Bardzo ładnie rysujesz.
- Dzięki.
Oddał mi zeszyt, a ja wróciłam do czynności, którą bezczelnie mi przerwano.

Rozbrzmiała koncha, więc poszłam na śniadanie. Szybko zjadłam i wruciłam na plażę. Zaczęłam kończyć rysunek, ale w pewnym momencie, że rysuję nie widząc piękna tego miejsca. Przestałam rysować i wziełam kolana pod brodę. Byłam smutna. Widziałam, ale bez kolorów. To prawie tak samo, jak nie widzieć nic. Powinnam się cieszyć, że widzę, ale co to za szczęście nie widzieć piękna miejsc? Żadna. Siedziałam tam cały dzień, robiąc przerwy na posiłki. Martwiłam się o to, że już nigdy nie ujrzę świata w kolorze.
Po kolacji poszłam do domku. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Miałam okropne koszmary.
Pod Olimpem toczy się wojna. Jakaś postać (chyba Gaja), mówiła mi jakąś propozycję. Proponowała życie przyjaciół w zamian za moje. Mówiła, że jeśli chcę uratować moich najbliższych, muszę oddać własne życie. Poświęcić się.

Percy
******
Gdy przyszedłem do domku Su już spała. Postanowiłem zrobić to samo. Oczywiście jak zasnąłem, mogłem dodać do kolekcji (chyba najgorszy) koszmar.
Byłem pod Olimpem, razem z przyjaciółmi. Z tego co widziałem, przed chwilą toczyła się tu bitwa. Zorientowałem się, że nigdzie nie ma mojej siostry. W pewnym momencie zauważyłem kogoś leżącego na ziemi. Podbiegłem do osoby. Gdy tam dobiegłem, zauważyłem, że to... że to Su. Uklękłem przy niej.

Suzan
******
Obudziłam się zalana potem w środku nocy. Próbowałam zasnąć. Na marne. Nie mogłam przestać myśleć o propozycji złożonej przez Gaję. Weszłam na dach domku. Opatulona kocem patrzyłam na gwiazdy. To znaczy, na tyle na ile pozwalał mi na to mój wzrok. Chciała bym, znów ujrzeć barwy, znów mieć niebieskie oczy. Chciałam ujrzeć piękno wszystkich miejsc. Nie było to jednak za bardzo możliwe. Siedziałam tak rozmyślając, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na mojej. Spojrzałam w prawo. Był tam Nico. Przytuliłam go i zaczęłam oddalać od siebie złe myśli. Siedzieliśmy tak przez bardzo, bardzo długi czas. Po tym jakże długim czasie, Nico przeniusł nas na plażę. Akurat zaczęło wschodzić słońce. Kiedy tak sobie siedzieliśmy i patrzyliśmy, przypomniała mi się misja. Pierwszy raz jak patrzyłam z nim na wschód słońca, nasze żarty i atak cyklopa. Chwila, kiedy obudziłam się i nic nie widziałam, oraz ta kiedy Leo powiedział mi o moich czarnych oczach. Automatycznie zaczęłam płakać. Nico przysuną mnie do niego, przytulił i zaczął głaskać. Położyłam głowę w zagłębiu jego szyji. Siedzieliśmy tak dopuki nie zabrzmiała koncha. Po zjedzeniu sałatki i grzanek, poszłam trenować na arenę. Trenowałam do obiadu. Po obiedzie ćwiczyłam strzelanie z łuku. Potem poszłam do lasu i weszłam na drzewo. Skakałam po nich jak wiewiórka. Po jakimiś czasie stanęłam i odpoczęłam. Po odpoczynku ruszyłam dalej. Gdy zorientowałam się jak daleko jestem od obozu zaczęłam wracać.

Zjadłam kolację i poszłam na plażę. Usiadłam na pomoście i zanurzyłam nogi w wodzie. Zamknęłam oczy. Było spokojnie do puki ktoś nie wepchną mnie w zimny dzień do lodowatej wody. Oczywiście był to mój brat.
Wyszłam. Przez to, że Percy mnie zaskoczył zapomniałam pomyśleć, że nie chcę mieć mokrych ubrań. Byłam przemoczona, do suchej nitki. Po chwili miałam katar. Zaczęłam iść w stronę domku. Po drodze spotkałam Ann, która biegła do Percyego. Gdy mnie zobaczyła zatrzymała się i spojrzała na mnie. Po chwili spojrzała na mojego brata, wzrokiem typu "Glonomużdżku jak mogłeś! ".
Obudziłam się z bulem głowy. Źle się czułam i wszystko mnie bolało. Miałam katar i kaszel. Kiedy wstałam była siódma rano. Chwilę po moim obudzeniu, do mojego pokoju wszedł Percy z Anabeth. Dziewczyna wzięła termometr i zmieżyła mi temperaturę.

Przygody SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz