Rozdział 39

81 8 2
                                    

Następnego dnia po śniadaniu, Nico zaprowadził mnie w jedno miejsce. Kiedy tam dotarliśmy zobaczyłam drzewo. Nie wiem o co mu chodziło, ale kazał mi wejść na nie. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłam wspaniałe miejsce. Było tam trochę zdjęć. Moich, Nico i naszych wspólnych. W jednej chwili przypomniałam sobie wszystkie chwile tu spędzone. Te z Nico i te smutne kiedy bywałam sama. Przytuliłam chłopaka i pocałowałam go. Pamiętałam chwile z nim spędzone. To jak pierwszy raz się spotkaliśmy, po prostu wszystko.

Jestem z Percym na spacerze. Poszliśmy popływać. Wtedy też dużo wspomnień mi wróciło.

Następnego dnia pojechaliśmy do Nowego Jorku. Przypomniało mi się wszystko. Dosłownie. Wszystkie spędzone tu lata... I wypadek. Wypadek w moje urodziny. Zasmuciłam się.
Po godzinie tu spędzonej wróciliśmy do obozu.

*Jakiś czas później*
Jest 12 grudnia. Za dwanaście dni gwiazdka. Leżę na łóżku i patrzę w sufit. Nie jestem jakoś specjalnie szczęśliwa z tego powodu. Zazwyczaj święta spędzałam z rodziną. W tym roku nie będzie to możliwe. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Hej. Idziesz z nami na bitwę na śnieżki?
- Nie mam ochoty.- odpowiedziałam.
- Okej. Jak nie to nie. Ale potem pogadamy o powodzie. Narazie!

- Jestem!
Krzyknął Percy. Oznaczało to, że przyszedł czas na rozmowę.

- Teraz mów, czemu nie chciałaś iść i jesteś smutna.
- Bo za niedługo gwiazdka, a ja zwykle spędzałam ją z rodzicami, a teraz po wypadku... to po prostu nie jest możliwe. Nie wrócę do domu i nie będę już im pomagać.
- Ej, nie smutaj się. Wiem, że to nie będzie to samo, ale jeśli chcesz możesz spędzić ze mną święta u mojej mamy.
- Bardzo chętnie. Twoja mama nie zastąpi mi mojej, ale jednak w jakimś stopniu jest moją rodziną.
Powiedziałam i uśmiechnęłam się.

*10 dni później*
Jadę z Percym i Annabeth na święta do jego mamy. Pierwszy raz ją spotkam. 

Po dwóch lub trzech godzinach dotarliśmy.
- Mamo, to jest Suzan.
Powiedział mój brat.
- Witaj Percy tyle Mio tobie opowiadał.
- Dzień dobry.
Weszliśmy do środka.
- Mamo, Su zostanie na święta.
- Dobrze skarbie.

Po krótkim odpoczynku wzięliśmy się za ubieranie choinki. Dużo przy tym rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy historie, żartowaliśmy i śmialiśmy się. Było po prostu super. Po skończeniu ubierania drzewa poszłam pomóc mamie Percyego w kuchni.
- Można w czymś pomóc?
- Oczywiście kochana! Przy okazji, możesz mówić do mnie mamo.
- Dobrze mamo.
- Pomożesz mi robić makowca i pierniczki?
- Oczywiście.
Spędziłam na robieniu ciasta i pierniczków, oraz rozmawianiem z mamą jakieś dwie godziny. Albo więcej.

*Gwiazdka*
Rano obudziłam się i poszłam wykonać poranne czynności. Było wcześnie, więc wszyscy spali. Postanowiłam to wykorzystać i zrobić śniadanie.
- Co tak ładnie pachnie?
Wymamrotał Percy.
- Śniadanie. Leć się ogarnąć i ubrać.

Kiedy skończyłam przygotowywać posiłek, postawiłam wszystko na stole i obudziłam resztę. Kiedy przyszli wszystko było gotowe.
- Ty to zrobiłaś?
Zapytała Ann.
- Tak. Na święta zawsze gotowałam z rodzicami. Wstałam wcześnie więc postanowiłam to wykorzystać.
- To bardzo miłe z twojej strony.
Powiedziała mama.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że będzie smakowało.
Usiedliśmy wszyscy do stołu.

- To było pyszne!
Powiedział Percy po zjedzeniu. Ann i mama potaknęły głowami.

Po śniadaniu poszliśmy na spacer. Było ekstra. Wróciliśmy przed kolacją. Pomogłam ją przygotować. Oczywiście jak wróciliśmy prezenty leżały pod choinką.
Zaczęliśmy posiłek. Był naprawdę pyszny. Najadłam się.
Po zakończeniu kolacji wigilijnej rozpakowaliśmy prezenty. Było bardzo miło.

Dwa dni później wróciliśmy do obozu. Czułam się cudownie. Zaraz po powrocie poszłam szukać Nico. Mam dla niego prezent.

Przygody SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz