Rozdział 5

144 17 0
                                    

Piątek...
Ten tydzień minął bardzo szybko.
Oczywiście w czwartek  nie przyszłam.
Przez cały ten tydzień starałam się unikać Brada.
Za każdym razem, gdy musiałam podejść do tablicy, a wszyscy rysowali coś ze znudzeniem w swoich zeszytach, czułam na sobie tylko jeden wzrok - jego.
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, uciekłam szybko do domu.
Nie wiedziałam, że on mnie śledzi, aby dowiedzieć się gdzie mieszkam...
Wieczorem położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać " Złodziejkę Książek ", po chwili usłyszałam huk, który pochodził z dołu.
To mój pijany tata wrócił ze swojej pracy - pijaństwa.
Zamknęłam drzwi na klucz, żeby tu nie wszedł i nie zrobił mi krzywdy...
Minęło 5 minut, ktoś zaczął rzucać kamieniami w moje okno.
Wstałam z łóżka, ostrożnie podeszłam do okna i je otworzyłam.
Spojrzałam w dół i on tam stał.
Ubrany jak zawsze, w sprane jeansy i białą koszulkę.
Kiedy mnie zobaczył zaczął machać do mnie bym zeszła na dół.
- Nie mogę. - Powiedziałam bezgłośnie.
Wyjął ze spodni kartkę i napisał coś na niej. Następnie zrobił z niej samolot.
Rzucił go do mnie, do okna.
" Dlaczego nie przyszłaś? " - Napisał.
Wzięłam długopis z biurka i zaczęłam pisać.
" Bo nie ma sensu, całe moje życie to jedno wielkie gówno. "
Odrzuciłam mu skrawek papieru.
Przeczytał i od razu odpisał.
" Nie mów tak, to nieprawda. "
Odczytałam to i nic nie napisałam.
Zawołał mnie znów na dół.
Nie poszłam.
Wyglądało, że zrezygnował ze swojej pomocy i zniknął w ciemności.
Zamknęłam okno, usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy.
Usłyszałam, że ktoś puka do drzwi.
" O nie, on tego nie zrobi. " - Pobiegłam szybko na dół, by je otworzyć przed ojcem.
Byłam pierwsza.
Otworzyłam je.
- I jednak zeszłaś? - Powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Miałam odpowiedzieć, kiedy nagle usłyszałam za sobą ostry głos:
- Co ten gówniarz tu robi? Rebecca jesteś za młodą na chłopaka, nie mam zamiaru patrzeć jak chodzisz z brzuchem przez niego.
- Ale tato... - Zaczęłam.
Brad położył mi rękę na plecach i mnie odsunął.
Zdezorietowana patrzyłam na to, co miało się za chwilę wydarzyć...
- Nie słyszałeś, wynoś się stąd! - Krzyknął mu prosto w twarz mój tata.
A on jak by nic sobie z tego nie robił.
- Nie przyszedłem do pana, tylko do Rebecci. - Odpowiedział.
I nagle czas zaczął płynąć wolno, mój tatuś wyciągnął swoją pięść, w stronę twarzy Brada.
Nie mogłam na to patrzeć i rzuciłam się, aby obronić go przed ciosem.
Poczułam straszny ból po prawej stronie głowy...
Usłyszałam krzyk...
I to nie tylko mojej mamy i rodzeństwa...
Brad też krzyczał...
I straciłam przytomność...

~01~ Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz