Rozdział 16

106 15 0
                                    

Sobota...
Siadam na łóżku.
Gdzie ja jestem?
Odwracam się w prawą stronę i widzę śpiącego Brada.
Wszytko sobie przypominam.
Konkurs...
Zdrada ojca...
Park...
Brad niosący mnie do swojego domu...
Wstaje po cichu z łóżka i biorę z podłogi moją sukienkę i idę do łazienki.
Widzę, że ktoś w niej jest, więc czekam oparta o ścianę.
Drzwi się otwierają i wychodzi z nich jakiś chłopak.
- O część.
Drapie się po karku.
- Ty pewnie jesteś Rebecca.
Uśmiecha się.
- Jestem Robert. Brat Brada.
Podaje mi rękę.
Ściskam ją.
Widzę w nim podobieństwo do Brada - te same rysy twarzy, podobne, orzechowe oczy i malutki nosek. Jest odrobinkę wyższy od swojego brata, na oko ma ponad metr osiemdziesiąt. Włosy ma odrobinkę dłuższe i bardziej kręcone.
Wychodzi z łazienki i idzie do swojego pokoju.
Wchodzę do łazienki, w której się przebieram i robię lekki makijaż.
Gotowa schodzę na dół po schodach.
W kuchni już siedzą jego rodzice i piją poranną kawę.
- Dzień dobry.
Mówię.
- O, już wstałaś.
Uśmiecha się jego mama.
- Co chcesz na śniadanie: tosty, kanapki, płatki?
- Płatki, jeśli można.
- To już ci robię.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale jesteś gościem, więc siadaj.
Jego mama robi mi śniadanie.
Jak mi tego brakowało, u mnie w domu nikt nie robił mi nigdy śniadania - zawsze to ja wszystkim robiłam.
- Jak się spało? Mam nadzieję, że Brad mocno się chrapał.
Śmieje się do mnie jego tata.
- Bardzo dobrze, nie, a zresztą śpię jak zabita i nic nie słyszę.
Uśmiecham się.
Dostaje płatki i zaczynam jeść.
- To dobrze, bo jak zawsze jeździmy na namioty, to nikt nie chce z nim dzielić namiotu, z powodu głośnego charpania.
- Głośnego to mało powiedziane.
Przychodzi Robert i robi sobie tosty.
- Fajnie to jest własnego brata obgadywać, co?
Wpada Brad i całuje mame w policzek.
- Chłopacy, który z was przejdzie się do sklepu zrobić zakupy?
Ojciec patrzy na swoich synów.
- Ja mogę. Co mam kupić?
Brad podchodzi do stołu.
- Tu masz listę.
Podaje mu kartkę rodzicielka.
- To idę.
Idzie w stronę drzwi.
- A śniadanie?
- Zjem później.
Mówi ubierając bluzę na siebie i wychodzi.
Skończyłam posiłek i idę zanieść miskę do zlewu.
- Rebecca zostaw to, ja się tym zaraz zajmę.
Mówi jego ojciec.
- Idź do Roberta, on zawsze sam siedzi w swoim pokoju.
Mówi jego mama.
Nawet nie zauważyłam kiedy poszedł na górę.
- Dobrze.
Idę do jego pokoju.
Kiedy jestem przed drzwiami, pukam.
- Proszę.
Wchodzę do środka.
Pokój Roberta jest podobny do pokoju Brada.
Robert siedzi na łóżku i ogląda telewizję.
- Co cię tu sprowadza?
- Twoja mama kazał ci towarzyszyć.
- Jak zawsze się o mnie martwi. Siadaj.
Robi mi miejsce obok siebie na łóżku.
Siadam obok niego.
- Chciałem o czymś z tobą pogadać.
- A o czym?
Przyglądam mu się.
- O Bradzie.
- Nie chcem o nim gadać.
- Ale posłuchaj, chcem ci wytłumaczyć dlaczego on się o to założył.
- A skąd ty to niby możesz wiedzieć?
Patrzę na niego spod przymrużonych rzęs.
- Jestem jego bratem i czasem rozmawiamy. Otóż niedawno na jednej imprezie Brad z kolegą rozmawiali o tobie i jego kolega wpadł na pomysł zakładu, na początku to on miał to zrobić, ale Brad namówił go, że ty się mu nie oprzesz.
- Świnia.
Mówię pod nosem.
- Zrobił to z powodu Mali.
- Kto to? Jego była?
- Nie. Nasza siostra, która zginęła przez swojego chłopaka dwa lata temu...

~01~ Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz