Rozdział 21

103 14 0
                                    

Otwieram drzwi...
Mój tata leży na ziemi.
Schodzę po schodach.
Na jego klatce piersiowej widzę krew...
Patrzę w stronę mojej mamy.
Ma w ręku pistolet...
Klękam przy nim i sprawdzam puls.
Nic nie czuję...
Kładę lekko głowę na jego klatce piersiowej...
Nic...
Kompletna cisza...
- On nie żyje! Coś ty zrobiła?! - krzyczę na nią.
Ona jednak oddala się.
Wstaję z podłogi i uciekam stąd...
Biegnę przed siebie...
Zaczyna padać deszcz, co utrudnia mi widoczność...
Biegnę dalej.
Bolą mnie od butów nogi.
Ściągam je i idę w swoją stronę.
Na drodze nie ma ani jednej żywej duszy, nawet jednego samochodu...
Tylko ja stoję w deszczu...
Zatrzymuję się na starym moście...
Tutaj zawsze chodziłam, aby zobaczyć zachód słońca.
Kładę buty na chodniku i podchodzę do barierki...
Zaczyna wiać wiatr i rozwiewa mi włosy.
Kładę jedną nogę na drugą stronę barierki...
Siadam okrakiem na barierkę...
Druga noga też jest po drugiej stronie.
Rozglądam się wokół.
Żadnej żywej duszy...
Oprócz mnie.
Nachylam się nad wodą, trzymając się mocno obiema rękami barierki...

Puszczam jedną rękę...

Słyszę kroki...

Ktoś zaczyna biec...

-Becca nie! Nie rób tego!

Puszczam barierkę...

~01~ Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz