Rozdział 3

6.7K 529 106
                                    

 - ŻE CO TY ZROBIŁAŚ?! - Krzyknęła zdenerwowana Ally, gdy tylko wróciłyśmy z powrotem do mojego domu. Przez szybkie kroki szatynki, zaczęłam się bać że zaraz wydepta mi dziurę w podłodze, robiąc szyber dach do kuchni. Co po dłuższych przemyśleniach nie wydało się takie złe, zazwyczaj byłam zbyt leniwa aby zejść po schodach i po prostu głodowałam albo dzwoniłam do mamy, która siedziała na dole.

Pociągnęłam przez rurkę resztki mojego soku, siorbiąc przy tym głośno. Spodziewałam się że moja przyjaciółka nie zareaguje zbyt entuzjastycznie, prawdę mówiąc to ona zawsze miała głowę na karku i myślała za nas dwie, ale jej wybuch przerósł moje wszelkie oczekiwania. Cieszyłam się że przetrzymałam naszą rozmowę chociaż do momentu gdy wróciłyśmy do domu. Opowiedziałam jej wszystko, o umowie z menadżerami Ashtona, o jej urodzinach gdzie poznałam Luke'a i o dzisiejszym spotkaniu chłopaka w kawiarni.

- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, w co się wpakowałaś?! - Uniosła głos po raz kolejny, wymachując rękami w górę i na boki. Znowu westchnęłam głośno, rozdrapując skórki wokół moich paznokci.

- Ally wiem że jestem w dupie, ale nie myślałam o tym okay? - Wtrąciłam w końcu, wstając aby wyrzucić plastikowy kubek do kosza. Swoją drogą mogłabym w końcu opróżnić również kosz, bo podejrzewałam że jeszcze chwila a jego zawartość wyjdzie sama – Po prostu pierwszy raz poczułam się jakbym mogła zrobić absolutnie wszystko!

- Odkręć to teraz, jeszcze dasz radę – Szatynka usiadła na moim miejscu już trochę bardziej opanowana – Nie zrozum mnie źle, pomysł z Chloe jest naprawdę fajny, ale po to, żebyśmy mogły gdzieś razem wyjść bez tych wścibskich dziennikarzy czy nie miłych ochroniarzy. Nie po to, żebyś prowadziła się z cholernie przystojnym sławnym chłopakiem, bo nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale prawdziwa ty od kilku dni jest w udawanym związku z jego najlepszym przyjacielem!

- Kiedy tak o tym mówisz to czuje się naprawdę źle.

- Bo to co robisz jest złe.

- Okej, odkręcę to jakoś. Po prostu nie będę z nim utrzymywać żadnego kontaktu i prawdopodobnie już nigdy się nie... - Przerwał mi dzwonek przychodzącej wiadomości. Zerknęłam wyczekująco na Ally, aby sprawdziła telefon, ale gdy ona nie ruszyła się nawet z miejsca, stanęłam jak wryta. Dzwonek wydobył się z mojego nowo zakupionego telefonu. Sięgnęłam ręką po jeszcze obklejoną folią komórkę i przesunęłam palcem po ekranie, odblokowując urządzenie - Chyba już za późno żeby coś odkręcać Alls.

- O czym ty mówisz – Szatynka uniosła brwi wyżej, coraz bardziej zdezorientowana. Gdybym mogła czytać jej w myślach, na sto procent usłyszałabym tam, jak bardzo nieodpowiedzialną osobą jestem.

- Luke napisał, pyta czy mam czas w tym tygodniu – Zagryzłam delikatnie wargę, czując rozpływające się we mnie ciepło. Taka głupota a tak bardzo cieszy.

- Nie masz czasu Hayls – Odparła od razu Ally, na co opuściłam głowę od razu markotniejąc. Kilka razy zablokowałam i odblokowałam telefon, starając się wymyślić jakąś dobrą odpowiedzieć na blondyna, ale za każdym razem tchórzyłam, czując że nie dam rady mu odmówić. Ja nawet nie chciałam mu odmawiać – Hayley...

- Chyba go lubię okay? - Westchnęłam opadając na swoje łóżko. Nagle biały sufit wydał mi się być niezwykle ciekawy i dostrzegłam nawet, że jedna z lampek wisi krzywo. Jęknęłam żałośnie – To znaczy ugh, dobrze mi się z nim rozmawiało i... cholera Ally, on chce się spotkać ze mną ze względu na to jaka jestem, a nie ze względu na to, że jestem sławną Hayley Rogers!

Wtuliłam się w moją ulubioną, dużą poduszkę, podkulając nogi. Chciałam żeby Ally mnie zrozumiała. Luke był naprawdę fajnym, miłym chłopakiem, który jak widać mnie polubił. Miałam pewność że to dlatego jaka jestem, a nie za to ile mam na koncie czy za to, że dzięki mnie stanie się bardziej sławny. Moja znajomość z chłopcami zazwyczaj kończyła się w momencie gdy jeden z nich podpisywał kontrakt z wytwórnią muzyczną albo osiągał wystarczająco wysoką popularność. Dziwnym trafem akurat wtedy stwierdzali, że do siebie nie pasujemy, że to nie ma sensu i lepiej skończyć to teraz, zanim oboje się zaangażujemy. I jak twierdził mój przyjaciel po fachu „Bo jeśli kilka razy pojawiałeś się z Hayley Rogers, numerem dwa na liście najgorętszych młodych aktorek według magazynu people oraz numerem siedem top stu najczęściej wyszukiwanych w internecie kobiet, zostawałeś rozpoznawany na bardzo długi czas. I zapatrzonym w siebie dupkom chodziło tylko o to".

Imitate | l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz