- Wiedziałem! - Krzyknął blondyn, ze złością uderzając dłonią w stół. Odskoczyłam przerażona, odsuwając się na bezpieczną odległość, ale za moimi plecami poczułam zimną ścianę, a nie wolność - Wiedziałem, że ufanie ci to głupota!
- Proszę cię, uspokój się - Szepnęłam, odwracając wzrok od jego przenikliwie błękitnych tęczówek. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, nie po tym co się stało.
Z ust blondyna wydobył się krzyk. Krzyk pełen rozpaczy, bólu i niedowierzania. Złapał się maniakalnie za włosy, robiąc duży krok w tył. Jego spojrzenie wierciło we mnie dziurę, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Opuściłam głowę w dół, zasłaniając się moimi włosami. Miałam nadzieję, że już sobie odpuści. Że się uspokoi. Że usiądzie i normalnie ze mną porozmawia. Że da sobie wszystko wytłumaczyć.
Jednak on ponownie stanął naprzeciw mnie, górując nade mną wzrostem, po czym złapał mnie za podbródek, wprost zmuszając abym na niego spojrzała. Niechętnie to zrobiłam, powoli uchylając powieki. Jego natarczywy wzrok mnie osaczał, powodował że traciłam możliwość racjonalnego myślenia. Zapominałam języka w buzi a wszystkie sensowne zdania, tworzące się w mojej głowie pryskały niczym bańka mydlana.
- Czy to ci sprawia przyjemność? - Syknął, dosłownie wbijając w moje serce sztylety. Czułam się jakby ktoś cofnął czas. Jakbyśmy stali na holu w olbrzymiej arenie, a nie w przytulnym pokoju, obitym drewnem. Przez natłok wspomnień, obraz przed oczami mi się zamazał, przez napływające pod powieki łzy. Jednak musiałam być silna - Bo tak się właśnie czuję! Jakbyś raniła mnie dla zabawy. Wiesz co? - Znowu podniósł głos, kręcąc szybko głową. Zaśmiał się cierpko, wkładając dłonie w kieszenie spodni i wzruszył ramionami - Ja mam tego dosyć.
Obdarzył mnie ostatnim spojrzeniem, po czym skierował się do wyjścia. O nie. Nie, nie, nie. Mimo miękkich nóg, ruszyłam za nim, dopadając do jego ramienia. Nie mógł odejść.
- Luke, proszę! - Niemalże pisnęłam, resztkami sił odwracając go twarzą do mnie. Desperacko szukałam na jego twarzy znaku, że się waha. Ale go nie znalazłam. Podjął decyzję i nic nie wskazywało na to, że ją zmieni. Miałam ochotę paść na kolana i błagać go, by został, jednak było to jak walka z wiatrakami. Bez sensu. Czułam, jak ciepła łza spływa po moim policzku, aby następnie spaść na koszulkę.
Jedyne co otrzymałam, to cierpki uśmiech na pożegnanie. Osunęłam się po zamkniętych drzwiach i schowałam twarz między kolanami. Wyszedł. Luke wyszedł nie tylko z mieszkania, ale także z...
- I cięcie! - Reżyser krzyknął donośnie, a reszta ekipy zaczęła bić brawa. Kamerzysta podał mi dłoń, pomagając wstać i pokazał kciuk w górę, na co podziękowałam skinieniem głowy - Wyszło naprawdę świetnie! Możemy powtórzyć to jak Luke mówi, że to koniec. Zrobimy lepsze zbliżenie na Hayley. Ale na razie pięć minut przerwy!
- Byłaś niesamowita! - Umięśnione ramiona otuliły mnie od tyłu, na co pisnęłam zaskoczona - Jeszcze chwila a naprawdę bym uwierzył! Popłakałaś się?
Otarłam wierzchem dłoni policzek, uśmiechając się nieśmiało. Może odrobinę za bardzo wczułam się w tę rolę. Jednak przyszło mi na myśl zbyt wiele przykrych wspomnień i emocje zrobiły swoje.
- Chciałam być bardziej wiarygodna - Posłałam mu szeroki uśmiech i wtuliłam w jego tors, na co Luke mocno objął mnie ramieniem.
O co chodziło? Chłopcy wydawali nowy teledysk, historia zranionego serca, nieszczęśliwej miłości. Reżyser wpadł na cudowny pomysł, aby zaaranżować całe wydarzenie, dodając do teledysku prawdziwe dialogi. A Luke poprosił mnie abym wystąpiła. Mieliśmy się kłócić, on miał być zraniony, a ja zawstydzona swoimi czynami, jednak nadal wielce zakochana. Brzmi znajomo, prawda? Jednak ku mojej uciesze, nic takiego nie miało już więcej miejsca. Z blondynem byliśmy parą, oficjalnie i od początku. Tydzień temu obchodziliśmy swoją pół rocznicę, którą świętowaliśmy z pudełkiem pizzy i maratonem Harry'ego Pottera. Byłam naprawdę szczęśliwa. Z resztą chłopców miałam naprawdę dobry kontakt, mogłabym nawet rzec, że byliśmy swego rodzaju przyjaciółmi. Z Ally nadal uwielbiałam spędzać czas i od czasu do czasu urządzałyśmy sobie babskie wieczorki. Pracowałam aktualnie nad nową produkcją kinową, której scenariusza nie mogę zdradzić. A Luke był spełnieniem wszystkich moich marzeń i pyszną wisienką na torcie moich powodzeń. Kochałam go.
- Co powiesz na to, żebyśmy zaraz po zakończeniu, uciekli do mnie? - Szepnął mi do ucha, lekko szczypiąc w pośladki.
- Lucasie Hemmingsie, czy ty mi coś proponujesz? - Uniosłam zabawnie brwi do góry, strzepując jego ręce, aby nikt nie zauważył.
- Proponuję i nie przyjmuję sprzeciwów - Kącik jego ust zawadiacko uniósł się do góry, a błysk w oku sprawił, że odczułam ogromną ekscytację.
- Wracamy na plan! - Reżyser krzyknął do megafonu, kończąc swojego pączka, który osypał mu się po całej koszuli.
- W takim razie zobaczymy co da się zrobić - Puściłam mu oczko i odwróciłam się na pięcie, wracając pod ścianę gdzie mieliśmy powtórzyć scenę. Usłyszałam jeszcze wesołe prychnięcie Luke'a i wróciliśmy do pracy.
Jeśli mogę dać wam jakąś radę, wysunąć wnioski z mojej historii to powiem wam jedno. Lepsza gorsza prawda niż dobre kłamstwo, bo tylko prawda przyniesie wam prawdziwe szczęście. A moim szczęściem jest Luke Hemmings.
A/N
MAMY KONIEC, A JAK TO NA KOŃCACH BYWA, PRZYBYWAM Z PODZIĘKOWANIAMI I REKLAMĄ XD
Chciałabym podziękować wam za to, że dotrwaliście do końca. W szczególności tym, którzy byli od początku, ale wcale nie mniej tym, którzy są od połowy, czy tym, którzy dopiero to czytają. Jestem wdzięczna za każdą gwiazdkę i każdy, ale to każdy komentarz jaki zostawiliście!
Kończę to FF ze stanem 26,4K wyświetleń i 3,9K gwiazdek!
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO I MAM NADZIEJĘ ŻE ZOSTANIECIE ZE MNĄ!
CZYTASZ
Imitate | l.h.
FanfictionHayley Rogers jest jedną z najsławniejszych młodych aktorek swojego pokolenia. Pojawia się na czerwonych dywanach, otrzymuje liczne nagrody, a jej twarz co najmniej raz w tygodniu ląduje na okładce jakiegoś magazynu. Ze względu na osiemnaste urodzi...