Minął ponad miesiąc. Czterdzieści siedem dni podczas których za wszelką cenę starałam się dojść do siebie. Czy mi się udało? Nie zupełnie. Oddałam się w wir pracy. Angażowałam się w akcje charytatywne, ćwiczyłam scenariusz do nowej produkcji i promowałam różne produkty, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Byłam wyczerpana, ale tylko w ten sposób czułam, że jeszcze żyję. Nie miałam czasu na rozmyślanie, nie miałam czasu na odpoczynek, a to równało się z mniejszą ilością smutku i płaczu z mojej strony. Latałam z państwa do państwa, pokazując się na różnego rodzaju galach promocyjnych i wymuszałam na usta tak bardzo wyćwiczony już uśmiech. Spałam w samolotach, a strefy czasowe dodatkowo utrudniały mi ewentualne możliwości regeneracji. Mama mówiła, że marniałam w oczach. Nie miałam zbytnio czasu na jedzenie, od pewnego czasu sama organizowałam sobie grafik i łapałam się wszystkich ofert jakie dostawałam. Bo tak bardzo bałam się zostania sam na sam z moją własną osobą.
Mimo że co chwila gdzieś się pojawiałam, to unikałam wywiadów jak ognia. Wiedziałam, że pytania o Luke'a będą zadawane, ale ich częstotliwość najzwyczajniej w świecie mnie przerosła. Było mi ciężko o nim zapomnieć, nie byłam nawet pewna czy chcę o nim zapominać, ale tak częste poruszanie tematu osoby blondyna, nie pozwalało mi skupić myśli na niczym innym. Dlatego też po trzech wywiadach nie wytrzymałam i odmówiłam wszystkich innych rozmów.
Nadal czułam się źle. Fizycznie jak i psychicznie. Mimo że minął ponad miesiąc, ja wciąż czułam ogromne wyrzuty sumienia i ból w sercu. Czułam, jakby ktoś wyrwał tę radosną część mojej duszy i zakopał ją pod ziemią. Opadałam z sił, nie śmiałam się, nic mnie nie cieszyło, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Byłam na dobrej drodze, żeby popaść w depresję, ale brakowało mi wewnętrznej chęci żeby coś z tym zrobić.
Trzasnęłam drzwiami wejściowymi, ze świstem wypuszczając powietrze. Od kiedy cała prawda wyszła na jaw, pod moim domem co chwila pojawiali się nowi reporterzy oraz fani chłopców, którzy mieli mi wiele do powiedzenia. Musiałam zatrudnić dodatkowego ochroniarza, bo sam George nie dawał sobie rady dzieląc obowiązki ochrony i szofera. Na zewnątrz panował okropny harmider i mimo wszystko cieszyłam się, że wróciłam do domu odrobinę wcześniej niż ostatnimi czasy.
Odwiesiłam płaszczyk do szafy i ściągnęłam buty, leniwym krokiem kierując się do kuchni. Miałam ochotę na szklankę ciepłego mleka, które pomogłoby mi zasnąć.
- Oh, cześć – Rzuciłam cicho, widząc że mama i Ally siedzą przy stole i wyraźnie nad czymś dyskutują. To też było dla mnie dosyć nowe, ale mój kontakt z Ally nieco podupadł. Była to tylko i wyłącznie moja wina, bo to właśnie ja odrzucałam jej pomoc czy chęć rozmowy, jednak od pewnego czasu odczuwałam coraz większy brak jej osoby.
- Siadaj Hayley, musimy porozmawiać – Mama zarządziła srogo, a ja przymykając lekko oczy, głownie dlatego, że bolała mnie głowa, ale też ze zirytowania, zajęłam miejsce obok przyjaciółki – Wiesz, że nie podoba mi się to, jak ostatnio traktujesz samą siebie. Katujesz się pracą, nie jesz, mało pijesz, prawie nie śpisz. Wyglądasz już jak wrak człowieka.
- Mamo... - Jęknęłam żałośnie. Od czasu gdy Luke wyjechał, stałam się emocjonalną bombą i gdy tylko zorientowałam się, do czego zmierza moja rodzicielka, oczy zaszły mi łzami, a ja czułam jak tracę resztki moich sił.
- Razem z twoją mamą – Tym razem to Ally kontynuowała, raz co raz zerkając w moją stronę – Zdecydowałyśmy, że należy ci się przerwa. I wybacz Hayley, ale nie masz tutaj nic do gadania. Twoja mama odwołała już wszystkie spotkania, nagrywki czy inne rzeczy na cały tydzień, a my lecimy na małe wakacje. Musisz zmienić otoczenie, odciąć się od mediów.
CZYTASZ
Imitate | l.h.
FanfictionHayley Rogers jest jedną z najsławniejszych młodych aktorek swojego pokolenia. Pojawia się na czerwonych dywanach, otrzymuje liczne nagrody, a jej twarz co najmniej raz w tygodniu ląduje na okładce jakiegoś magazynu. Ze względu na osiemnaste urodzi...