Z okularami na nosie oraz ciepłymi skarpetami na stopach, po raz pierwszy od bardzo dawna siedziałam na moim łóżku i po prostu odpoczywałam. Dałam się wciągnąć w czytaną przeze mnie książkę i mimo tak wielu ironicznych wątków, starałam się nie myśleć o tym, co właśnie dzieje się w moim życiu. Bo przecież działo się wiele. Wywiady, promocja filmu, nowe przesłuchania, Ashton no i oczywiście Luke. Moje dwa największe problemy. Powoli sobie nie radziłam. Może rzeczywiście naoglądałam się Hannah Montany i myślałam, że wszystko pójdzie łatwo no albo chociaż łatwiej niż w rzeczywistości było.
Cały poprzedni tydzień żyłam w biegu. Poranki spędzałam na sesjach fotograficznych, wywiadach czy rozmowach. Koło godziny trzynastej udawało mi się zjeść skromny obiad, bo już o czternastej pędziłam na kolejne wywiady lub spotkania z Ashtonem. Mimo że moje „randki" z chłopakiem podnosiły mnie na duchu, to byłam naprawdę bardzo zmęczona. Po każdym dniu z którym widziałam się z Irwinem a następnie Hemmingsem, dopadały mnie ogromne wyrzuty sumienia, nie tylko dlatego że patrząc z zewnątrz, umawiałam się z dwoma facetami na raz, ale też dlatego, że w okrutny sposób oszukiwałam Luke'a.
- Już jej przekażę – Głos mamy odbił się o ściany korytarza, a dosłownie chwilę później drzwi otworzyły się, wpuszczając moją rodzicielkę do środka. Wyglądała naprawdę ładnie. Skromna czarna sukienka opinała jej smukłe ciało, a lekko zakręcone włosy spływały na jej ramiona. Wiedziałam, że dzisiaj razem z tatą wybierają się na kolację i cieszyłam się, że w końcu spędzą miło czas sam na sam – Dzwoniła ciocia, mówiła że Luke przyjechał pod jej dom i pytał o ciebie.
Odłożyłam książkę, przełykając nerwowo ślinę. Dłonie zaczęły mi niebezpiecznie drżeć i w tym samym momencie łóżku ugięło się pod ciężarem mojej rodzicielki. Złapała moje ręce i spojrzała na moją twarz.
- Hayley – Zaczęła – Nie uważam, żeby to co robisz było dobrym pomysłem, ale widzę o co chodzi. Lubisz go prawda?
Przytaknęłam szybko, starając się nie rozpłakać. To wszystko było takie skomplikowane.
- Więc w czym tkwi problem?
- On nie lubi mnie – Prychnęłam – Znaczy... nie lubi mnie jako Hayley. Nie wiem co zrobiłam źle, ale gdy tylko widzi mnie jako Hayley, to jakby uciekało z niego całe życie. W dodatku Oliver ostatnio poznał chłopców. Zakumplował się z Luke'iem i wypytał go o wszystkie te sprawy. On naprawdę mnie nie lubi... za to bardzo lubi Chloe.
Zapadła cisza. Wszystko co powiedziałam było prawdą. Oliver, mój przyjaciel z planu, a jednocześnie jedna z moich bratnich dusz, wrócił ostatnio z Kanady, gdzie miał zdjęcia do nowego filmu w którym gra. Jako mój prywatny psycholog wysłuchał całej tej pokręconej historii, zaczynając od urodzin Ally, przez ustawiony związek przechodząc, na mojej ostatniej randce z Hemmingsem kończąc. Chłopak wymyślił sobie, że chce poznać zespół i gdy to nastąpiło, szybko załapał dobry kontakt z blondynem. Niby niechcący wypytał go o trapiące moją osobę sprawy, jednak nadal nie wytłumaczył dlaczego tak bardzo za mną nie przepada. Czy mogło być gorzej? Miałam nadzieje, że nie.
- Oh... - Mama westchnęła – Dobra córa, powiedziałaś A to musisz powiedzieć też B! Albo dajesz sobie siana z tym całym piosenkarzem, w co szczerze wątpię że zrobisz, albo jak najszybciej musisz powiedzieć mu prawdę.
Spojrzałam na zegar.
- Jakby to było takie proste... Nie ważne, idź już bo tata się będzie niecierpliwił.
- Własna córka mnie z domu wygania, no do czego to doszło – Teatralnie wywróciła oczami i rozczochrując ówcześniej moje włosy, skierowała się do wyjścia z mojego pokoju – Aha i jeszcze jedno! Zadzwoń do Luke'a, ciocia powiedziała mu, że to zrobisz.
CZYTASZ
Imitate | l.h.
FanfictionHayley Rogers jest jedną z najsławniejszych młodych aktorek swojego pokolenia. Pojawia się na czerwonych dywanach, otrzymuje liczne nagrody, a jej twarz co najmniej raz w tygodniu ląduje na okładce jakiegoś magazynu. Ze względu na osiemnaste urodzi...