-Nicki, proszę cię, przecież w tym będzie mi widać całe cycki! – rozłożyłam ręce. Przyjaciółka próbowała mi wcisnąć jakąś sukienkę z wielkim dekoltem. – Poza tym, moja mama się na to nie zgodzi. – wyszczerzyłam się i założyłam ręce na piersi.
-A zakład? – powiedziała i zawołała moją mamę. – Pani Williams, czy nie uważa pani, że ta sukienka jest idealna dla Casey? – pokazała jej materiał.
-Jest cudowna. – powiedziała z zachwytem, a ja się wzburzyłam.
-Po czyjej ty jesteś stronie?! – wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Ja jestem bezstronna. – odpowiedziała spokojnie i wróciła do oglądania ciuchów.
-Mamoooo! – krzyknęła Nicki, po czym podeszła do nas jej rodzicielka. – Powiedz, że ta sukienka nie jest idealna dla Casey, to chyba mnie coś trafi.
-Jest piękna, Cas, powinnaś ją przymierzyć. – Powiedziała z uznaniem, a ja miałam ochotę zamordować wszystkie trzy kobiety.
-Czyli przegrałam. – Chwyciłam sukienkę od przyjaciółki i ruszyłam do przymierzalni, a cudowne trio zaraz za mną.
Wchodząc do przymierzalni rzuciłam mordujące spojrzenie przyjaciółce.
Założyłam na siebie łososiowy, delikatny materiał. Obejrzałam się w lustrze. Sukienka miała wąskie ramiączka i okrągły dekolt, uwydatniający moje piersi. Przylegała w talii, a dalej była rozkloszowana. Cała kreacja sięgała do połowy ud. Ostatni raz wygładziłam materiał i odsunęłam zasłonę, spotykając się z zaskoczonymi spojrzeniami moich towarzyszek. Zaśmiałam się.
-Wyglądacie, jakbyście zobaczyły trupa.
-Córcia, wyglądasz bosko!
-Przesadzasz mamo.
-Stara, zajebiście! – powiedziała moja przyjaciółka, za co zganiła ją jej mama.
-No, no Casey, pięknie – powiedziała do mnie czarnowłosa kobieta.
-Bierzemy ją. – Powiedziała mama.
-Mamo! – zaprotestowałam. Była za droga.
Moja mama tylko uciszyła mnie spojrzeniem i skierowała się do kasy.
**
Padłyśmy (bo siadaniem tego nie można było nazwać) wykończone na kanapę w domu Ian'a. Kupiłyśmy dzisiaj więcej, niżbyśmy sobie wyobrażały...
- Wyglądacie, jakbyście zmartwychwstały. – powiedział Dylan wchodząc z puszką piwa do salonu i usiadł obok mnie.
- Dzięki. – burknęłam. Nicki rzuciła w niego poduszką. – Ja bym nie miała siły tego zrobić – skomentowałam jej czyn.
- Aż się zdyszałam. – Powiedziała i opadła na kanapę, głową do dołu. – Zakupy to powinna być dyscyplina sportu. – wyburczała.
Nagle do pokoju wleciał rozanielony Ian.
-I co się tak szczerzysz, pacanie. – powiedział Dylan i wziął łyka piwa.
-Co się nie dzielisz? – powiedziałam do Dylana i zabrałam mu piwo.
-Ej! Jesteś niepełnoletnia! – spróbował zabrać mi puszkę.
-Jakbyś nagle się tym przejmował. – powiedziałam i przewróciłam oczami. Upiłam długi łyk piwa i oddałam mu puszkę. Ian chrząknął, abyśmy zwrócili na niego uwagę.
-No czego – powiedział Dylan.
-Ale grzecznie – parsknął blondyn – Kupiłem samochód. – powiedział i wyszczerzył się.