Four Years Later...
-Mike, jesteś jakiś nieobecny. – powiedziałam wstając od biurka i podchodząc do mojego chłopaka. Usiadłam na jego torsie i pogładziłam rękami nagą klatkę. Westchnął i usiadł, a ja zaplotłam nogi za jego plecami i położyłam ręce na jego szyi, a on swoje umieścił na moich biodrach. Od dwóch lat mamy własne mieszkanie w centrum Bradford i żyje nam się co raz lepiej. To ostatnie chwile wakacji, bo z końcem września znów zaczynamy naukę.
-Wydaje ci się. – cmoknął moje usta i uśmiechnął się słabo. Przymrużyłam powieki.
-Kochanie, jesteśmy razem od już ponad czterech lat i myślisz, że nie rozpoznaję, kiedy coś cię gryzie? – chłopak spuścił wzrok. Przeszedł mnie znany mi już dreszcz, który oznajmiał, że coś jest zdecydowanie nie tak.
-Casey, biłem się z myślami, czy ci to mówić, ale myślę, że i tak w końcu bym musiał... - zaciął się, a mnie ogarnęły wszystkie najgorsze uczucia naraz.
-Kontynuuj. – wydobyłam z siebie po cichu, ledwo przełykając ogromną gulę w gardle.
-Bo widzisz... Mój kierunek studiów... Bo architektura... Szlag, na piąty rok muszę wylecieć do Californii. – Ugryzł kostki swojej dłoni, aby znowu nie przekląć. Zaczęłam cała drżeć i wstałam z jego kolan, choć chciał mnie zatrzymać. Podeszłam do drzwi balkonu i otworzyłam je, wychodząc na świeże powietrze. Stanęłam przy barierce i wciągnęłam je mocno w płuca, próbując opanować emocje. Jednak mimo tego z moich oczu wytoczyły się łzy.
-To tylko rok, Casey. Tylko rok... - usłyszałam jak stanął za mną i najprawdopodobniej oparł się o framugę. Odwróciłam się przodem do niego. Również był smutny. – Zamieszkam z Drew. Wrócę jak tylko skończę te jebane studia, znowu będziemy razem mieszkać, myślałem nawet o ślubie...
-Ten rok zaważy o naszym związku, Mike. – udało mi się wykrztusić. – Co jeżeli ta rozłąka nas od siebie oddali?
-Nie, nie oddali...
-Co jeśli znajdziesz tam kogoś, kto ci mnie zastąpi? – szepnęłam, zatrzymując go przed sobą, kiedy chciał mnie objąć.
-Nie ma osoby, która mogłaby cię zastąpić, Cas. – złapał mój nadgarstek i przyciągnął do swojego torsu. Opatuliłam go ramionami i czekałam na to, co będzie.
***
-Jezu Casey, wasz związek nie takie rzeczy już przetrwał! – Nicole od godziny próbowała mnie uspokoić. Mike pojechał do chłopaków, więc miałyśmy mieszkanie dla siebie.
-Ale on będzie za oceanem, rozumiesz? Za jebanym, kurwa wielkim jak chuj, oceanem! – wyszlochałam, dławiąc się swoimi łzami. Nicki podała mi pudełko chusteczek.
-Wiem czego nam trzeba. Wino. – poszła do kuchni, a ja poczułam nagłe zawroty głowy i mdłości. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam wszystkim, co dzisiaj jadłam. A jadłam mało, zaś pozbyłam się jakby zapasu z miesiąca... Fuj. Nicole wpadła do łazienki i złapała moje włosy, abym ich nie zabrudziła. – Kurwa mać. – przeklęła, związując moje włosy w koka. – Nie ruszaj się, zaraz wrócę.
-Co ty gadasz. – jęknęłam, po czym znowu zwymiotowałam. Nicole szybko chwyciła portfel i wybiegła z mieszkania.
Po około piętnastu minutach była z powrotem, cała zdyszana. Fale mdłości przeszły, więc siedziałam na rogu wanny. Zdążyłam również umyć całą twarz. Nicole podała mi białe pudełeczko z rysunkiem dziecka.
-Żartujesz? Nie mogę być... - zacięłam się i poleciałam do biurka, aby sprawdzić swój kalendarzyk. Generalnie mój okres nie był nigdy regularny, ale spóźniał się już bity miesiąc.
-Zrób. – powiedziała, a ja chwyciłam test i poszłam do łazienki. Zanim go zrobiłam, wzięłam parę głębszych oddechów.
Zamknęłam oczy, liczyłam od dziesięciu w dół, oddychałam głęboko, ignorowałam głos Nicole zza drzwi. Otworzyłam je w końcu i spojrzałam najpierw na swoją zmęczoną twarz w lustrze, potem na test.
Nie, nie, nie...
Zatoczyłam się i oparłam o drzwi, po czym zjechałam po nich na ziemię. Nicole bez zapowiedzi weszła do łazienki i chwyciła test w dłonie. Ona natomiast uśmiechnęła się szeroko.
-Będę ciocią! – wykrzyknęła radośnie.
-Będę matką... - szepnęłam przerażona.
-Nie cieszysz się? – zapytała i uklękła przy mnie.
-Skacze z radości. Mam 22 lata, jestem na trzecim roku studiów, mój facet wyjeżdża na rok, jest cudownie... - wyszeptałam.
-Musisz powiedzieć dla Mike'a.
-Nie mogę powiedzieć dla Mike'a... - powiedziałyśmy w tym samym momencie.
-Jak to? – zapytała zaskoczona.
-Jeśli mu powiem, nie pojedzie. Nie chcę mu niszczyć szans na przyszłość...
-Casey...
-Nie Nicole. To moja decyzja, Mike nie może się teraz o tym dowiedzieć... - szepnęłam. – To sobie wybrałeś porę maluchu... - pogładziłam się po jeszcze płaskim brzuchu.
Jasna cholera, będę mamą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc kochani... To ostatni rozdział, dlatego krótki. Jutro dodam epilog, ewentualnie dziś ale późnym wieczorkiem, bo czekają na mnie łańcuchy kodów genetycznych, gdyż jak zwykle wplątałam się w konkurs i o nim zapomniałam.
Także piszcie czy wam się opowiadanie podobało, a jeszcze w tym tygodniu pojawi się druga część :) Tytuł to "Stay With Me" i dziękuję mojej kochanej hello_cookies za pomoc!
Czekam na komentarze i gwiazdki, kocham was Xx