1.

24.2K 1K 49
                                    

Nazywam się Casey Williams, mam 17 lat i chodzę do Liceum na profilu biologiczno-chemicznym. Tak, moim marzeniem jest pójść na medycynę i zostać chirurgiem. Nie żeby kręciło mnie krojenie ludzi, ale od dziecka wpajano mi, że zawód lekarza to najlepszy z możliwych. Jestem zgryźliwa i szczera, odważna i chamska, ale... No ale. Cholernie wrażliwa.

Zwłaszcza na niego.

Mike Anders, mega ciacho. Dziewczyny za nim latają, ma w czym wybierać. Ale jest singlem. Czemu? Bo to chuj. Nie był z żadną dziewczyną dłużej niż dwa tygodnie. Nie kręcą go związki na stałe. Ja w takim związku też nie byłam, bo to nie dla mnie. Ja muszę się zająć nauką. Ale ten cholerny Mike wciąż siedzi mi w głowie. A najlepsze jest to, że w ogóle się nie znamy. On chyba nawet nie wie o moim istnieniu.

Przykre, co?

-Cas, przestań bujać w obłokach i chodź! – Odezwała się do mnie moja przyjaciółka, Nicki. Gdyby nie ona, to chyba popadłabym już w obłęd.

-Idę, idę... Naprawdę musimy tam iść? Mogłybyśmy świętować zakończenie roku u mnie albo u ciebie, żrąc lody z pudełka, siedząc na łóżku w piżamach i oglądając romansidła. A nie, zapieprzamy na imprezę do największego debila jakiego widziało Bradford. – wyrzuciłam ręce w powietrze z udawaną urazą.

Nicki spojrzała na mnie spod rzęs i w tym momencie obie zaczęłyśmy się śmiać jak idiotki przyciągając tym uwagę przechodniów.

-Aż mi się łza w oku ze śmiechu zakręciła, dobre – Powiedziała moja przyjaciółka i wzięła mnie za rękę po czym ruszyłyśmy w stronę domu Ian'a, naszego przyjaciela.

-Powiedz mi, jak to się w ogóle stało, że przyjaźnimy się z tym palantem? – zapytałam.

-Nie wiem. Może dlatego, że jest tak popierdolony jak my? – Odpowiedziała mi Nick i zaśmiałyśmy się.

Gdy wchodziłyśmy do jego domu zobaczyłyśmy, że prawie nikogo jeszcze nie ma, a Ian szykował w kuchni drinki i rozmawiał z kimś przez telefon.

-No jasne, że będą... Stary, czy ja cię kiedyś okłamałem?... Tak pogadam z nią... Dobra, dozo. Narka. – odwrócił się i zobaczył nas stojące przy wyspie kuchennej. – Jasna cholera, wy chcecie żebym na zawał zszedł?! – odpowiedziałyśmy mu śmiechem – Eheheee. Bardzo zabawne.

-Robisz coś tam, to rób – powiedziałam i zabrałam się za wsypywanie przekąsek do misek.

-Pójdę ogarnąć muzykę! – Zapiszczała Nicki i pobiegła do salonu.

-Tylko pliska, bez Disco Polo! – krzyknął za nią Ian.

**

-Matko Boska. Nie sądziłam, że masz tylu znajomych. – powiedziałam do Ian'a pijąc swojego drinka.

-Bo nie mam, większości stąd nie znam. – Powiedział i się zaśmiał. Podeszła do nas Nicki z miną typu 'Właśnie widziałam różową małpę żonglującą talerzami'.

-Ja nie wiem, czy ty domyjesz łazienkę z tych wszystkich rzygów. – Powiedziała do Ian'a. – Ej laska – powiedziała do mnie, ale wzrok utkwiła gdzieś w przestrzeni. – Albo mi się zdaje, albo Mike tu idzie.

Zdębiałam. Usta same ułożyły mi się w małą literę 'o' i po ciele przeszedł dreszcz.

-Casey? – Ian się zaniepokoił. Wziął mnie za rękę i poprowadził w głąb korytarza, gdzie nie było prawie nikogo oprócz jakiejś obściskującej się pary. – Co się dzieje?

-N-nic. Po prostu... - zająkałam się.

-On chyba ciebie szuka.

-Co? Skąd ty..?

-Bo tu idzie. – Na słowa Ian'a odwróciłam się gwałtownie co poskutkowało bliskim spotkaniem z Mike'iem. Odsunęłam się lekko, spojrzałam na niego spod rzęs i zlustrowałam wzrokiem. On zrobił to samo.

-Z reguły ostrzega się ja podchodzisz kogoś od tyłu. – starałam się opanować emocje.

-Wybacz, aczkolwiek zaistniała sytuacja mi nie przeszkadzała. – Uśmiechnął się szeroko, na co ja tylko prychnęłam.

-B-b-bajeerant. – Zanuciłam i wyminęłam go. Nawet nie zauważyłam, że nie ma Ian'a. To ci chuj, zostawił mnie.

Nagle poczułam, że ktoś przyciska mnie do ściany.

-Nie skończyłem z tobą rozmawiać, ślicznotko – Odezwał się do mnie niskim głosem Mike. Zacisnęłam usta w wąską kreskę. Było czu ć od niego procenty.

-Po pierwsze, jesteś pijany. Po drugie, ja skończyłam. – Mimo tego jak bardzo podobał mi się ten chłopak, musiałam udawać, że tak nie jest.

-To, że piłem, nie znaczy, że jestem pijany skarbie. Od dawna już chciałem do ciebie zagadać.

O.MÓJ.BOŻE.

Mimo wszystko prychnęłam na jego słowa.

-Myślisz, że dam się zbajerować takim tekstem? Pomyłka kochanie – powiedziałam z ironią w głosie i spróbowałam wyrwać się z jego uścisku, lecz on tylko mocniej przyparł swoimi biodrami do moich. Poczułam jakieś dziwne uczucie w podbrzuszu i niezwykłą chęć pocałowania go.

Casey, do cholery! Myśl głową!

Odpędziłam od siebie tę myśl i spojrzałam prosto w oczy bruneta. Nie napatrzyłam się, ponieważ zbliżył się twarzą do mojej, po czym lekko dotknął swoimi wargami do moich.

-Kiedyś dokończymy tą rozmowę. – Powiedział po czym odsunął się ode mnie dotykając palcami delikatnie mojego policzka. Stałam oniemiała i patrzyłam jak odchodził.

~~~~~~

Przeczytałeś/aś? Podoba się? Zostaw coś po sobie, proszę ;>

Dedykacja dla osoby, która zainspirowała mnie do pisania :> Pozdrawiam!


I can't let you go. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz