24.

8.8K 456 9
                                    

**MIKE**

-Melanie, powiedz mi, czego ty ode mnie oczekujesz? – Boże święty, jak ta dziewczyna mnie irytowała. Zadzwoniła do mnie o szóstej, kiedy Cas jeszcze spała, że pilnie musi się ze mną zobaczyć. Oczywiście, na początku odmówiłem, ale błagała, więc ostatecznie kazałem jej być w Starbucks'ie w Galerii o 12. I po pierwsze wkurwiła mnie tym, że spóźniła się godzinę, a po drugie, okazało się, że wcale nic takiego się nie wydarzyło, w dodatku przyznała się, że ta jej ciąża to ściema.

-Wróć do mnie, Mike. – przejechała mi ręką po udzie. Wiem, jaki był jej cel, ale od kiedy poznałem Casey, tylko ona potrafi obudzić we mnie te... iskierki. Strzepnąłem jej rękę i spojrzałem chłodno w jej oczy.

-Dobrze wiesz, że jestem z Casey, więc sobie daruj. Poza tym, nigdy nie byliśmy ze sobą. – syknąłem, a ona tylko westchnęła i spojrzała na mnie tym wzrokiem typowej żmii.

-Jeszcze, kotku, jeszcze. – szepnęła, a ja nie wytrzymałem.

-Zniknij, Melanie. Daj spokój dla mnie, a tym bardziej dla Cas. Zrozum, że ją kocham. Naprawdę mocno. – powiedziałem, po czym wstałem od stolika i wyszedłem, buchając złością na wszystkie strony.

-Mike! – usłyszałem za sobą, kiedy już miałem przekroczyć drzwi Galerii Handlowej. Odwróciłem się i ujrzałem Melanie, która ledwo biegła w tej swojej zdzirowatej, krótkiej spódnicy i zdecydowanie zbyt wysokich szpilkach.

-Czego chcesz? – przewróciłem oczami, kiedy już się do mnie doczłapała.

-Zostawiłeś telefon. – powiedziała z chytrym uśmieszkiem, a ja wyrwałem jej urządzenie i bez słowa pożegnania wyszedłem z budynku i wsiadłem do samochodu, po czym skierowałem się do domu Ian'a, gdzie czekała na mnie moja dziewczyna.

***

**Nicole**

-Casey, błagam, odbierz. – szepnęłam do siebie, po raz kolejny próbując dodzwonić się do przyjaciółki. Wtedy do pokoju wszedł Ian.

-Nick, ona zostawiła telefon. – pokazał mi urządzenie, na którym wyświetlało się moje zdjęcie, zwiastujące połączenie. Odłożyłam telefon na łóżko.

-Niech to szlag. – jęknęłam, kopiąc jego ramę.

-Dylan pojechał jej szukać. – powiedział blondyn, podchodząc do mnie. – Żebyśmy chociaż wiedzieli, co jest tego przyczyną. – burknął, przytulając mnie.

-Właśnie. Przed wyjściem dałeś jej telefon. – oświeciło mnie. Chwyciłam jej białego Iphone'a i odblokowałam. Od razu ukazała mi się widomość. – „Mam dla ciebie dobrą radę. Skończ odpieprzać szopkę z moim chłopakiem, bo na dobre ci to nie wyjdzie. Musiał coś załatwić? Przyjechał do mnie. Zrozum, że byłaś tylko jego zabawką. Nie ośmieszaj się dłużej, po prostu zniknij z naszego życia." Co to ma znaczyć?! – Spojrzałam na blondyna, który był tak samo zdezorientowany jak ja.

-Że Mike..? – dukał, lecz mu przerwałam.

-Zabije tego chuja. – warknęłam, zbiegając na dół. Na moje szczęście, właśnie wchodził do domu.

-Cześć. – powiedział ze spokojem.

-Patrz Ian, o zajebanym wilku mowa! – wrzasnęłam, podchodząc do bruneta i od razu strzeliłam mu sierpowego. Złapał się za szczękę i rozmasował ją, po czym spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Za co to było?! – jęknął, a ja zaśmiałam się jak psychopatka.

-Ian, daj telefon Casey. – blondyn podał mi urządzenie, a ja pokazałam dla tego idioty wiadomość od jego laski. Przez chwilę patrzył na to ze zmarszczonymi brwiami, a potem westchnął i kopnął drzwi, wrzeszcząc jedno wielkie: „Kurwa".

I can't let you go. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz