-Ja pierdolę. – Mike westchnął ciężko i odwrócił głowę w stronę przeciwną od dziewczyny.
Mimo tego, że wiedziałam jaki jest... poprawka: był Mike, zabolały mnie jej słowa. Starałam się to zignorować, bo poniekąd ze mną jest w „poważnym" związku, a z innymi dziewczynami w takim nie był, tylko je pieprzył.
Jezu, jak to skurwiale brzmi.
-Biedna dziewczyno, dajesz się nabierać na jego słodkie teksty? Przeleci cię i zostawi. – parsknęłam wręcz psychicznym śmiechem, podchodząc do czarnowłosej.
-Za kogo ty się uważasz? – splunęłam, marszcząc brwi i podchodząc jeszcze bliżej.
-A ty za kogo? Myślisz, że go zmienisz? Jakoś go do siebie przywiążesz? Nie mogłaś się bardziej mylić, kochana. – prychnęła. – Nic nie zdziałasz, uwierz mi.
-Tak się składa, że nic robić nie musiałam. Nie wpakowałam mu się do łóżka tylko po to, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. O nic go nie prosiłam. A ty, moja droga, jesteś zazdrosna. – założyłam ręce na piersi i uśmiechnęłam się złośliwie. Dziewczyna ponownie prychnęła i zarzuciła włosami.
-Myślisz, że co? Że cię pokocha? Jesteś głupsza niż wyglądasz, dziecko. – syknęła, niczym rasowa żmija i podeszła bliżej.
-A ty myślisz, że skoro przeleciał cię i zostawił, to zrobi tak ze mną? – również syczałam.
-Jak śmiesz tak o mnie mówić... - nie dokończyła, bo Mike odchrząknął głośno, przypominając nam, że też tu jest.
-Cicho. – powiedziałam w jego stronę, po czym zwróciłam się do mulatki. – Posłuchaj mnie. Dla własnego dobra odpierdol się i mnie nie obrażaj, bo chyba nie chcesz, żebym przypierdoliła ci tak, że odpadną ci te wszystkie implanty i zsypię puder. – uśmiechnęłam się uroczo.
-Nie dość, że brzydka i naiwna, to jeszcze pyskata. Gdzie ty masz oczy, Mikey? W dupie? – parsknęła, a ja nie wytrzymałam.
-Spierdalaj, dziwko. To, że do ciebie wszyscy lecą, nie znaczy, że jesteś piękna. Najtańszy towar zawsze przyciąga największe tłumy. – Na moje słowa otworzyła usta z oburzenia. – Widzę, że to już odruch. Czekasz, aż ktoś włoży ci tam chuja? – zaśmiałam się, a ona je zamknęła.
-Suka. – syknęła.
-Uważaj, Melanie. Nie pozwolę nikomu zwracać się tak do mojej dziewczyny. – do dyskusji wkroczył Mike, stając za mną i obejmując ręką w talii.
-Dziewczyny? – jej oczy powiększyły się i przejechała wzrokiem po naszej dwójce. Parsknęłam śmiechem wymijając ją.
-Ups. – powiedziałam nadal się śmiejąc i ruszyłam w stronę ścieżki. Mike poszedł zaraz za mną.
-Casey, czekaj! – krzyknął, a ja przyśpieszyłam kroku. Gdy byłam już na chodniku, Mike chwycił mój nadgarstek i przekręcił w swoją stronę. Zacisnęłam usta. – Cas, o co ci chodzi?
-Dużo jeszcze twoich byłych lasek będzie mieszało mnie z błotem? – szepnęłam, a na końcu głos mi się załamał. Mike chwycił moją twarz i delikatnie pocałował w usta, po czym przytulił do siebie.
-Mam nadzieje, że żadna dla własnego dobra nie będzie próbować. Nikt nie ma prawa cię krzywdzić, księżniczko. – powiedział, głaszcząc dłonią moje plecy i pocałował moje czoło. – I jeszcze jedno. Jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem, skarbie.
***
-Nie. – znowu zaprzeczyłam. Od pół godziny siedzimy z Nicki w moim pokoju i wybieramy film.