Co ja wtedy poczułam? Na początku zamrugałam kilka razy, aby upewnić się, że to mi się nie śni. Kiedy miałam już stuprocentową pewność, że Mike, który stoi teraz przede mną w basenie, naprawdę wypowiedział te słowa, prychnęłam.
-Żartujesz sobie ze mnie? - spojrzałam na niego podejrzliwie, a on pokiwał głową przecząco.
-Nie, Casey.
-Mike, czy chcesz, żebym wygłosiła ci teraz formułkę o tym, że związek to poważna sprawa i, że tworzą go osoby, które się...
-Stop. Nie musisz. - Przerwał mi. - Wiem, że związek tworzą osoby, które się kochają.
-No właśnie. - teraz ja mu przerwałam. - A czy... - tu urwałam, bo nie przeszło by mi to przez gardło. To niedorzeczne.
-Jeżeli zmierzałaś do tego, czy cię kocham, to powiem ci tak. - Zaczerpnął powietrza i kontynuował. - Czuję coś, czego nie mogę opisać, bo widzisz... - urwał i podrapał się po karku. - Matko. Jesteś pierwszą dziewczyną, przy której się peszę. - zaśmiał się nerwowo. - Bo widzisz, minęło już trochę czasu, a ja z każdym dniem coraz bardziej czuję, że robisz się dla mnie cholernie ważna. Może brzmi to głupio, ale cholera. Casey, nie wiem czy w moim wydaniu to możliwe, ale ja chyba się w tobie... zakochuje. - Ostatnie słowo wyszeptał, a mi zmiękły kolana. Patrzyłam teraz na niego jak głupia, nie potrafiąc wydusić ani jednego dźwięku. - Wiem, to strasznie szybko i zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała, ale...
-Och zamknij się. - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie za kark, po czym pocałowałam. Anders uśmiechnął się i oddał pocałunek, przypierając do mnie całym ciałem.
-Możesz mi tak częściej przerywać. - Powiedział z zadziornym uśmiechem odrywając się ode mnie, a ja się lekko zaśmiałam. Przytulił mnie do swojej klatki, a ja automatycznie przeniosłam swoje ręce na jego pas i go oplotłam. Staliśmy tak przez chwilę w ciszy, którą przerwał Mike. - Wiesz, Casey... Nie wiem czemu, ale nie wyobrażam sobie, że mógłby cię mieć inny facet. Chcę, żebyś była moja i tylko moja... - szepnął prosto do mojego ucha, a mnie aż ścisnęło w środku. Odsunęłam go od siebie i spojrzałam prosto w jego oczy, po czym wypowiedziałam jedno słowo, które wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy.
-Jestem.
***
~*tydzień później*~
-Ian, nie, błagam! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam jak przyjaciel chce zjeść stary ser. - Debilu! - już nie powstrzymałam śmiechu. Wyrwałam mu produkt i wyrzuciłam przez otwarte okno. Nicki i Dylan śmiali się w najlepsze, a Mike właśnie zamykał na klucz spiżarkę, gdzie trzymaliśmy między innymi alkohol, aby blondyn się do tego nie dorwał.
-Bawi was to k-urwa? - powiedział. Kolejną salwę śmiechu wywołała jego pijacka czkawka. - No za-abawne. - wybełkotał i wstał. Gdyby nie Mike, znowu leżał by na podłodze. W sumie tylko ja i brunet byliśmy w miarę trzeźwi, bo reszta schlała się niemiłosiernie.
Podeszłam do kanapy, na której leżała Nicki i położyłam się na niej. Brunetka tylko stęknęła.
-Wiesz, do najlżejszych nie należysz. - zaśmiała się i mnie zepchnęła. Leżałyśmy teraz przytulone i śmiałyśmy się z nie wiadomo czego.
-Ej Nicki, oddaj mi dziewczynę. - powiedział Mike, siadając na fotelu.
-Nigdy! - wybełkotała, po czym mocno mnie do siebie przytuliła. - Buzi. - skierowała się do mnie, po czym dałyśmy sobie buziaka.
-Dylan, teraz my! - pisnął Ian i wystawił dziubek do mulata, naśladując nas.
-Spierdalaj. - powiedział chłopak i odepchnął od siebie blondyna, a ten próbował udawać obrażonego.