Rozdział 7. Michael

388 23 0
                                    

Stałem i patrzyłem na nią, a ona siedziała na schodach swojego domu i płakałam. W pewnym momencie na mnie popatrzyła i zobaczyłem w jej oczach niewyobrażalny ból. Natychmiast przebiegłem przez ulicę podbiegłem do niej i złapałem ją za nadgarstki. Wyrywała się, ale nie dawałem za wygraną. W końcu poddała sie i spojrzała mi w oczy. Jej stan był gorszy niż opłakany.
- Julia, co się dzieje?- zapytałem zaciekawiony i jednoczesnie zmartwiony.
- A co cię to obchodzi! Nie twój zasrany interes! Nawet cię nie znam, dlaczego niby mam ci się spowiadać, co?!- wykorzystała mi w twarz, a mnie zamordował. Wiedziałem że stało się coś strasznego więc postanowiłem nie.odpuszczać . Złapałem ją za ręce, przyciągnołem do siebie i przytuliłem. Julia szarpał się, krzyczała żebym ją puścił, ale nie słuchałem jej. W końcu się poddała i odwzajemniła mój gest. Kiedy mnie objęła, po moim ciele przeszedł dreszcz podniecenia. Co?!?! Jula płacze w mój podkoszulek, a ją się tym jaram? Co ona ze mną robi?!?
- Julia, chodź. Zrobię herbaty. Uspokoisz się i opowiesz mi o wszystkim. - mówiąc to wziąłem jej twarz w dłonie i spojrzałem w jej oczy.
- Dobrze.- odpowiedziała, a ją wziąłem ją za rękę i szliśmy w stronę mojego domu. Otworzyłem drzwi i wpusciłem ją do środka. Rzuciłem torbę na ziemię i zaprowadziłem Julie do kuchni. Po drodze chwaliła mój dom, jak tu ślicznie i przytulnie i wogóle. W kuchni zatrzymała się w progu, otworzyła szeroko buzię i pokazała ręką na kuchnie.
- Tak, wiem jest super i fajnie. A teraz chodź. - powiedziałem, po czyn klepnąłem ją w tyłek i ją minąłem. Odwróciłem się i spojrzałem na nią. Powiem tak. Jej mina była bezcenna. Zacząłem się śmiać, aż się popłakałem. Nie wiem jak ale chwilę później leżałem na ziemi i zwijałem się ze śmiechu. Gdy już się uspokoiłem wstałem, popatrzyłem na Julke. Ona też się śmiała. Miała tak piękny uśmiech, a jeszcze lepsze jest to że ją go wywołałem. Weszła do kuchni i usiadła na moim ulubionym stołku. Już miałem sie odezwać ale ona mnie wyprzedziła.
-To kiedy ta herbata? Bo strasznie chce mi się pić.
- Już robię, o pani.- odparłem z udawaną powagą, na co julia uśmiechnęła swojego pięknego banana. Zrobiłem herbatę, julia piła zwykła, a ja zrobiłem sobie z nutką wanilii. Natychmiast wróciłem do tematu.
- Julia, a teraz powiedz mi co się dzieje.
- Dobrze, ale najpierw może ci opowiem wszystko od początku, co? Dlaczego się tu przeprowadziłam i takie tam. Co ty na to?
BINGO!! Będę wiedział o niej wszystko.
- No to zaczynaj.- odparłem i zamieniłem się w słuch.
- Tak więc. Mieszkałam na obrzeżach sydney. Chodziłam do najbliższej szkoły, jaką była w mieście. Tam poznałam Suzanne, Kate, Alekse i Rebece. Moje przyjaciółki. Jesteśmy w tym samym wieku. Mieszkałam w Christoferson przez 4 lata. W tym czasie nauczyłam się jeździć na motocyklu i zaczęłam brać udział w zakazanych wyścigach. Ale miałam wypadek byłam w śpiączce przez miesiąc i moja mama powiedziała że mogę jeździć ale warunek był taki że nie będę się nielegalnie ścigać. Zgodziłam się, ale jazda już mnie tak nie rajcowała, więc zaczęłam jeździć konno. Z początku nie szło mi najlepiej, ale Aleksa mi pomogła.Kiedy nauczyłam się jeździć, moi rodzice kupili mi konia. Nazwałam go Moon, bo jest biały jak księżyc. Ma już dokładnie sześć i pół roku. I dzisiaj dowiedziałam się czegoś strasznego.- przerwała i wytarła łzy, a ja chwyciłem jej rękę, dodając jej otuchy.- Dzisiaj, kiedy leżałam na swoim łóżku, bo już się urządziłam, zadzwoniła Moja ciocia Violet. Mama Aleksy i powiedziała że ma dla mnie złą wiadomość. Moon jest chory. On... on ma reumatyzm. Zostało mu niewiele czasu. Chcą go uśpić jak najszybciej, żeby sie nie męczył.- przerwała, ają zorientowałem sir że to koniec. Tyle informacji na raz. Rozbolała mnie od tego głowa. Ale Julia płakała. Znowu.
Wstałem, podeszłem do niej i mocno ją przytuliłem. Odwzajemniła bez sprzeciwu. Później poszliśmy do salonu, wzieliśmy herbaty i oglądaliśmy telewizję. Puściłem jakiś seria i już miałem przytulić do siebie julię, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Zostań tutaj. Zaraz wracam.- powiedziałem po czym puściłem jej oczko i poszłem zobaczyć kto to. Ledwo otworzyłem drzwi, a już leżałem jak długi w korytarzu. Leżałem i się śmiałem, gdy do domu weszli Ashton i Luke. Śmiali się na full, gdy nagle w korytarzu pojawiła się Julia. Chłopcy zaniemówili .
- Mike, co tu..?- nie zakończyła swojego pytania, bo przerwał jej Ash:
- Okey, spadamy. Nasz mały, kochany Mike ma gościa. No już Calum, ty gruba dupo, podnoś się.- powiedział i już kierował sie w stronę auta, gdy Julia powiedziała:
- Czekajcie. Mike, ja nie będę wam przeszkadzać, pogadamy kiedy indziej. Pa.- zaczęła iść w stronę wyjścia, ale szybko się pozbierałem i powiedziałem tak:
- Stop. Julia, nie musisz iść. Jestem pewny, że chłopcy chętnie cię poznają. W końcu i tak będziecie się mijać.- powiedziałem i poczułem że poskutkowało. Ashton natychmiast wrócił, a Julia razem z nim.
-Siemka, jestem Ashton.- przywitał sie i przytulił ją.
ON JĄ PRZYTULIŁ!!!
A ONA ODWZAJEMNIŁA!!!
Zagotowało się we mnie. Tak samo zrobił Luke i Calum. A ja stałem wkurwiony na maksa. W pewnym momencie Julia spojrzała na mnie, podeszła, przytuliła mnie i szepneła na ucho:
- I tak wolę jak ty mnie przytulasz- jej głos był tak pociągający, że mój kolega stanął na baczność. Na szczęście Julia tego nie zauważyła. Opanowałem się i poszłem za brunetką do salonu w którym, Ashton i Luke rozwalili się na kanapie, Calum rozłożył sie na fotelu, więc został drugi fotel. Dwie osoby się tam nie zmieszczą więc zaprosiłem Julię na fotel, a sam rzuciłem sie na kanapę, na co Luke sobie usiadł i odrazu znalazło się dla mnie miejsce.
- Tak więc to jest ten twój słynny anioł, Mikuś? - zapytał Luke uśmiechając się. Ruszył mnie tym, ale jednocześnie zakłopotał Julię, która zaczęła bawić się swoimi palcami.
- Yyy ...eee... No tak.- odpowiedziałem i zaczerwieniłem sie jak debil. Już miałem coś powiedzieć kiedy usłyszałem moją ulubioną piosenkę zespołu Green Day "American Idiot". To telefon Julii. Ktoś do niej dzwonił. Ale nie było jej pisane odebrać, bo Ashton wyrwał jej telefon i natychmiast odebrał nie patrząc kto to.
- Halo, tu telefon anioła, z kim mam przyjemność? - zapytał starając sie nie wybuchnąć śmiechem i włączył głośnik. Julia już chciała sie rzucić na Asha, ale w porę ją złapałem i przytrzymałem.
- Kto dzwoni? - zapytałem Julię.
- Suzanna.- odparła szeptem i się ułożyła koło mnie. Z telefonu wydobył się naprawdę miły i ciepły głos Suzi.
- Hejka ludzie, masz przyjemność z Suzanną, najlepszą motocyklistką w Sydney. Jeśli się nie mylę to tym aniołem jest właśnie julia?- powiedziała i usłyszeliśmy że sie śmieje, na co Ash odpowiedział:
- Motocyklistką mówisz? Kurwa, muszę cię poznać. No to kiedy spotkanko?- zapytał Ash a ją wiedziałem o co mu chodzi. Suzi nie pozostała dłużna i odpowiedziała.
- Właśnie w tej sprawie dzwonię. Julia, daj jakiś znak że żyjesz i że jeszcze jesteś dziewicą. - powiedziała Suzi, na co roześmiałem sie, co wykorzystała Julia i zrzuciła mnie z kanapy. Podeszła do Asha aleksy nie wyrywała mu telefonu, tylko powiedziała:
- Hejka, dupo. Jeszcze żyje i jestem dziewicą. Narazie.- powiedziała i znacząco popatrzyła na mnie, na co ja uśmiechnąłem się jakbym widział ją nago. Co prędzej czy później się stanie.
- I tak ma być, kochana. Więc akcja jest taka że w piątek po szkole pakujemy się i jedziemy do ciebie na weekend, a w niedzielę jedziemy do Moona. - przerwała, po czym powiedziała- Julia,tak mi przykro. Nawet nie wiesz jak żałuję, że nie mogę cię pocieszyć. Ale masz tam tego swojego całego.. Jak on się nazywał? Michael? A zresztą info od Aleksy więc tak tylko gadam. Dobra kończę, bo zaraz jadę z Rebecą na wyścigi. Narczia. Do piątku.- powiedziała i natychmiast się rozłączyła.
- Ta cała Suzanna strasznie mnie kręci. Ile ma lat? Jak wygląda?..- pytał Ashton, ale Julia była jakby nieobecna. Patrzyła się w jeden punkt na ścianie. Zmartwiony, wstałem i podeszłem do niej, spojrzałem na nią i zapytałem:
- Julia, co się dzieje?
Popatrzyła na mnie i w jej oczach zobaczyłem mieszankę uczuć. Ból, zdziwienie i smutek. Po chwili odpowiedziała:
- Mike, usypiają go w niedzielę. Za niecały tydzień go nie będzie. - po jej policzki spłynęła pojedyncza łza.- Ale to nie wszystko. Suzanna znowu nielegalnie się ściga. Coś musiało się stać.- powiedziała i popatrzyła na mnie. W jej oczach było widać jeszcze coś. To był Strach.

Tylko ty i więcej nikt! Michael Clifford FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz