Rozdział.29 Ashton

174 12 0
                                    

To co zastaliśmy, gdy weszliśmy do domu Mike'a, było chyba najgłupszą rzeczą, jaką można było zrobić. Pobiegłem do niego najszybciej jak potrafiłem, wziąłem pierwszy lepszy ręcznik i Ścisnąłem na wysokości łokcia, jednoczesnie próbując zatamować krwawienie z ran. Spojrzałem na Julie. Stała i patrzyła na wszystko z przerażeniem w oczach.
- Na co czekasz?! Dzwoń na pogotowie!!- krzyknąłem w jej stronę, a ona natychmiast się ogarnęła i wyszła z łazienki, wyciągając z kieszeni telefon. Spojrzałem na Michaela. Był nieprzytomny i blady jak kreda. Ale czego miałem się spodziewać? Że się potnie i jeszcze będzie skakał z tego powodu że szczęścia? Raczej nie. Oparłem nie czoło o jego, i starałem się uspokoić oddech.
- Mike.. stary, trzymaj się. Nie możesz nas zostawić, nie możesz zostawić Julii. Ona bez ciebie nie wytrzyma. Kocha cię, widać to. A ty kochasz ją. I będziecie razem. Będziecie mieli gromadke dzieci i domek nad morzem, tylko proszę trzymaj się. Kurwa, Mike nie umieraj. Nie rób mi tego. Proszę, nie zostawiaj mnie samego.. Przyjaciele nie opuszczają nikogo w potrzebie!- krzyknąłem przez płacz, który wyleciał ze mnie jął powietrze. Jeśli karetka zaraz nie przyjedzie, on umrze.
Nie.
On musi żyć.
Musi.
Chwilę później do łazienki wpadli dwaj średniego wieku mężczyźni i odciagneli mnie od Michaela. Ne protestowałem. Zebrałem się do kupy i poszłam szybko po Julie. Jak się okazało siedziała w pokoju Michaela i płakała. Była oparta o ramę łóżka, a głowę miała schowaną między kolanami. Podeszłem do niej i przytuliłem mocno.
- Julia, chodź pojedziemy za karetką do szpitala. Nie płacz, wszystko będzie OK.- powiedziałem i wstałem, a ona razem że mną. Wyszliśmy szybko z domu Michaela, poszliśmy po motocykl Juli i chwilę później byliśmy w drodze do szpitala. Przed nami jechała karetka, w której był Mike.
Stary trzymaj się- pomyślałem.

Po 15 minutach byliśmy w szpitalu. Podeszliśmy do recepcji i zapytaliśmy o Mike'a. Pielęgniarka Odrazu powiedziała nam gdzie jest. Pobiegliśmy tam szybko i chwilę później zobaczyliśmy lekarza. Podeszliśmy do niego, spodziewając się najgorszego.
- Panie doktorze co z nim?- zapytałem.
- Nie najlepiej. Chłopak stracił wiele krwi, rany są do szycia, a co najgorze jest w śpiączce. Szanse że się obudzi, są niewielkie. Przykro mi. Jeśli możecie zadzwońcie po jego rodziców.- powiedział i odszedł. Julią podeszła do stołków stojących pod ścianą i usiadła na jednym, krzycząc na całe gardło.
A ja stałem.
Po moich policzkach spływały wodospady łez. Mój najlepszy przjaciel jest w śpiączce, mogę go stracić. Ja i Julia. Podeszłem dos ściany i osunąłem się po niej, krzycząc.
STRACĘ GO!
NIE MOGE GO STRACIĆ!!
NIE MOGĘ!
Płakałem jeszcze dobre pół godziny, ale w końcu się opanowałem i spojrzałem na Julie. Siedziała prosto i patrzyła w jeden punkt przed sobą.
- Idę kupić coś do picia. Chcesz też?- zapytałem, ale ona pokręciła przecząco głową. Wstałem więc i skierowałem się do automatu z napojami po drodze wyciągając telefon. Zadzwoniłem do wszystkich. Do rodziców Michaela, do Luke'a i Calum'a. Do Kate, Aleksy i Becci. Na końcu zadzwoniłem do Suzanny.
- Halo?- zapytała, odbierając pi dwóch sygnałach.
- Suz? To ja Ashton. Posłuchaj jest źle. Jestem w szpitalu. Michael podciął sobie żyły. Julia nie kontaktuje, a ja sobie nie radzę. Proszę przyjedź jeśli możesz.- powiedziałem do słuchawki, a po moich policzkach znowu pociekły łzy.
- Ashton, kochanie, zaraz się zbieram. Dasz radę. Jestem z tobą. Pamiętaj. Przyjadę gdzieś w środku nocy, prosto do twojego domu. Kocham cię.- powiedziała, a w tle słychać było szum. Czyli zaczęła się pakować. Usmiechnąłem się przez łzy.
- Ja ciebie też, skarbie. Czekam.- powiedziałem.
- Do zobaczenia.- powiedziała i się rozłączyła. Wstałem szybko i poszłem spowrotem do Juli. Ale nie tylko ją tam zastałem. Byli tam też Chłopcy. Calum siedział i trzymał się za głowę, a Luke przytulał Julie, która nie płakała tylko szlochała i krzyczała z rozpaczy. Tak bardzo bolał mnie jej ból. Nie wiem czemu, ale traktowałem ją jak swoją siostrę, choć jedną już mam. Podeszłem powoli do nich. Nagle wszystkie spojrzenia utkwiły we mnie.
- Jutro będą tu Aleksa, Becca Kate i Suzanna.- powiedziałem do nich, a oni kiwneli tylko głowami. Usiadłem obok Calum'a i patrzyłem na drzwi od sali Michaela. Chwilę później otworzyły się i wyszli z nich rodzice Michaela. Karen była cała rozmazana i napuchnieta od płaczu. Daryl, wyglądał na osupiałego jak nigdy. Podeszli do nas, patrząc na wszystkich po kolei, zatrzymując się w końcu na Juli. Dziewczyna odwzajemniła spojrzenie i chwilę później razem z karen szlochały sobie w ramię. Daryl położył tylko ręce na ich ramionach, próbując je wesprzeć.
- Jula, chodź odwieziemy cię do domu.- powiedział Tata Michaela.
- Ale motocykl...
- Suz się tym jutro zajmie. Jedź do domu i uspokuj się.- powiedziałem szybko, na co dziewczyna się Usmiechneła i spojrzała jeszcze na Karen.
- Czy mogę tylko nas chwilkę..?- zapytałam spojrzała na drzwi sali Michaela. Karen kiwneła potwierdzająco głową, pociągając nosem. Julia podeszła powoli do drzwi, otworzyla je i powoli posuwała się do środka. Wszyscy spojrzeliśmy o środka. Brunetka podeszła do Michaela, cały czas płacąc. Dotknęła jego policzka opuszkami palców. I zrobiła coś co mnie złamało. Nachylila się i pocałowała go czule w usta. Odsuwając się Usmiechneła się i powiedziała.
- Kocham cię, Michael.
I wyszła razem z rodzicami Mike'a, kierując się w stronę domu. Chwilę później ja także byłem w domu. Nie kąpałem się, tylko w ubraniu wskoczyłem do łóżka i nawet nie wiadomo kiedy odpłynąłem.

Xxxxxxxxxx
Dramat time trwa! !
Jak myślicie mike się wyliże?
Czytać czytać!

Tylko ty i więcej nikt! Michael Clifford FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz