Obudziłam się słysząc jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.
- Julka obudź się. -usłyszałam znajomy głos. Otworzyłam oczy niedowierzając, że jest on tu.
- Przecież miałeś przyjść jutro.- szepczę.
- Plany się zmieniły i musiałem dzisiaj.- odpowiada.
- Ale ja się nie spakowałam... - mówię.
- Tam gdzie się znajdziesz będziesz miała w co się ubrać.
- To daj chociaż mi się ubrać, bym nie musiała uciekać w pidżamie.
- Tylko się pośpiesz. - wstaje z łóżka otwieram szafę i wyjmuje pierwsze lepsze ubrania, które zabieram do łazienki. To co zabrała ze sobą w ogóle nie nadawało się do ucieczki, więc moją nową mocą przerobiłam to wszystko na coś bardziej funkcjonalnego, umyłam zęby, uczesałam włosy i wyczarowałam makijaż, gdy już byłam gotowa wyszłam do Filipa, który czekał na mnie.
- Wreszcie. Musimy się spieszyć.- złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę balkonu. Tam przyciągnął mnie do siebie i skoczył w dół. Na szczęście Filip zakrył mi usta dłonią co wyciszyło mój krzyk. Bez problemu i bólu wylądowaliśmy na ziemi.
Filip biegł w stronę lasu nadal trzymając mnie za rękę, ledwo nadąrzałam za nim. W końcu wbiegliśmy w las, a tam na środku stały drzwi. Chłopak otworzył je i weszliśmy do nich. Trafiliśmy do białego korytarza.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam przystając, żeby złapać oddech.
- Jesteśmy w miejscu gdzie możesz trafić tam gdzie chcesz. To znaczy wchodzisz przez drzwi i trafiasz tam gdzie się łączą. Widzisz te wszystkie drzwi tutaj. Każde z nich prowadzą do innego miejsca.- odpowiada.
- Rozumiem. A gdzie my się wybieramy? - pytam siadając na białych kafelkach.
- Tam gdzie cię nie znajdują.- odpowiada siadając obok mnie i łapiąc za rękę. Tak dawno nie czułam jego dotyku. Tęskniłam za nim i to cholernie.
- Musimy już iść.- moje rozmyślania przerywają słowa Filipa.
- Dobrze.- wstaje z podłogi.
- Chodź, jeszcze trochę a będziemy tam gdzie nas nie znajdą. - Filip prowadzi mnie przez labirynt korytarzy, aż w końcu zatrzymujemy się przy drewnianych starych drzwiach, które jako jedyne mają zamek, ale to nie było problem bo oczywiście Filip miał klucz. Wsadził klucz i przekręcił go, zamek powoli ustąpił otwierając drzwi. Powoli przeszłam przez nie obawiając się, że zaraz coś wyskoczy na mnie, lecz nic takiego się nie wydarzyło. Weszliśmy do gabinetu, w którym stały dwie osoby.
- Filip wróciłeś.... - powiedziała młoda dziewczyna stojąca przy biurku.- z przyjaciółką.- dodała.
- To jest ona?- podbiegł do mnie w średnim wieku pan.
- Tak to Julka.- odpowiedział Filip. Staruszek złapał mnie za rękę.
- Tak bardzo miło mi ciebie poznać, tyle słyszałem i czytałem o tobie. Aż w końcu widzę cie tutaj stojącą przede mną i to dzięki Filipowi. - mówi patrząc na mnie jak na eksponat.
- Mi pana również. - odpowiadam ze sztuczną uprzejmością w głosie.
- Nie pan. Mów mi Piotr. - śmieje się staruszek nadal nie odrywając ode mnie wzroku.
- Dobrze.- odpowiadam.
- Veronico może byś zaprowadziła naszego gościa do pokoju bo zapewne jest zmęczona, a ty Filipie zostań chwilę musimy coś omówić.- odzywa się po chwili ciszy Piotr. Veronica bez żadnego słowa wyszła przez drzwi, a ja grzecznie poszłam za nią. Prowadziła mnie przez korytarze, aż w końcu zatrzymała się przy dębowych drzwiach.
- To twój pokój.- powiedziała i odeszła. Powoli otworzyłam drzwi do mojego nowego pokoju.
CZYTASZ
Córka zagłady
ParanormalneKolejna część opowiadania ,,Internat" tym razem Julka spotyka swoją prawdziwą miłość i czy będzie się jej wypierać czy może ulegnie i zostanie Królową Piekła? Przekonacie się sami :)