Rozdział 5

352 37 0
                                    

Obudziłam się z myślą, że to właśnie dzisiaj w końcu poznam najgroźniejszego, najbardziej znanego władcę Piekieł oraz mojego ukochanego z pierwszego wcielenia. Mój ukochany? Jak mogłam o tym pomyśleć, moje serce należy do Filipa i zawsze będzie należało. Filip. Czy on naprawdę nie żyje? Moja podświadomość podpowiadała, że nasza miłość go uratowała, musiał przeżyć, ale umysł mówił, że przecież widziałam jak pada na ziemię martwy.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, a po chwili otworzyły się one ukazując Oliwie z tacą.
- Przyniosłam ci śniadanie.- uśmiechneła się do mnie ciepło.
- To ja tak długo spałam, że ominęło mnie śniadanie.- stwierdziłam ze zdziwieniem, na co do moich uszu dobiegł chichot Oliwi.
- Nie, tylko że dzisiaj nie mamy dostępu do jadalni, aż do balu. - powiedziała, położyła tacę ze śniadaniem na moich kolanach.
- Jak zjesz śniadanie to idziemy na masaż, później przyjdziemy tutaj i przygotują nas na bal, żebyśmy wyglądały świetnie. - Serio?- zapytałam zdziwiona.
- No wiesz... jest dzisiaj bal. Musimy wyglądać zajebiście, a raczej ty musisz przebić wszystkich i jak ciebie zobaczy Lucek to musi paść na kolana.- zaśmiała się, siadając w nogach wielkiego łóżka.
- Sugerujesz mi że ja nigdy nie wyglądam zajebiście?- zapytałam urażona. Oliwia pod moim spojrzeniem zaczeła latać oczami po pomieszczeniu.
- Nie... nie...- odpowiedziała nadal nie patrząc mi w oczy i powstrzymując śmiech. Rzuciłam w nią poduszką.
- Mogłabyś chociaż udawać, że ładnie wyglądam jak przystało na przyjaciółkę.- powiedziałam śmiejąc się razem z Oliwią po czym ucichłyśmy.
- Wiesz co...- odezwałam się po niezręcznej chwili.
-Co?- zapytała blondynka.
- Mam ochotę na kebaba.- powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie i wybuchła śmiechem, zaraz ja do niej dołączyłam, aż w końcu uspokoiłyśmy się.
- No ja też mam ochotę.- stwierdziła blondynka opierając się na moim łóżku.
- Musimy kiedyś pójść. - powiedziałam, po czym posmutniałam.
- Oczywiście że pójdziemy.- spojrzałam na jej twarz, na której zagościł ciepły uśmiech.
- No mam nadzieję. - odezwałam się z nutką nadziei w głosie.

Przez cały dzień przygotowywali nas do balu w końcu wygladałyśmy świetnie. Ja miałam na sobie czarną sukienkę z długimi rękawami, z przodu sięgała do połowy uda, a jak do tyłu to była co raz dłuższa, do niej założyłam buty na wysokim obcasie z kilkoma zapięciami. Oliwia była ubrana w długą czerwoną sukienkę z przecięciem po stronie uda oraz odkrywającą plecy, do tego założyła czerwone szpilki, wyglądała przepięknie.
- Wyglądasz bosko.- powiedziała Oliwia.
- No raczej ty.- zaśmiałam się.
- Ty.- odpowiedziała blondynka biorąc mnie pod ramie.
- Już czas.- powiedziała zamykając drzwi od mojego pokoju, gdy odwróciłyśmy się w stronę korytarza do sali balowej przed nami pojawił się Damian z Elizabeth i Roxaną. Damian ubrany był w w czarne rurki, białą koszule, a na niej czarną marynarkę i do tego na nogach trampki, włosy miał w artystycznym nieładzie. Moje spojrzenie z niego przeszło na Elizabeth, która miała na sobie krótką, obcisłą do kolan sukienkę oraz czółenka, swoje czarne włosy zostawiła rozpuszczone. Najbardziej zachwycił mnie strój Roxany, była ubrana w zieloną z wzrokami sukienkę typu syrenka z dektoltem w serce. Swoje różowo-błękitne włosy, które niedawno jeszcze były czarne zapieła w koka.
- No... no... Julka co ja widzę.- powiedział Damian patrząc na mnie zdziwiony.
- Co?- zapytałam.
- Jak ty wyglądasz... aż brak mi słów.- odpowiedział.
- Aż tak źle?- spojrzałam na niego urażonym głosem.
- Wcale że nie, właśnie że świetnie wyglądasz.- zaprzeczył. Uśmiechnełam się do niego.
Wszyscy razem skierowaliśmy się do sali jadalnej, przy drzwiach staneliśmy.
- Gotowa?- zapytała Oliwia łapiąc za klamkę.
- Tak.- odpowiedziałam od razu. Blondynka przycisneła klamkę, która bez problemu otworzyła drzwi. Moim oczom ukazała się wielka sala, która nie przypominała już tej sali co zapamiętałam. Na oknach zamiast ładnych białych firanek były czarne z poszarpanymi końcówkami. Żyrandole pozostały takie jakie były wcześniej, czyli czarno złote, stół przy którym jadliśmy, został przykryty czarnym obrusem i w tym samym kolorze naczyniami, na nim znajdowały się również przeróżne potrawy, które wyglądały przepysznie oraz był o wiele dłuższy niż zapamiętałam. Dużo już zaproszonych osób siedziało na swoich miejscach, szybko usiedliśmy na swoich miejscach, ja miałam miejsce tam gdzie zawsze siedziałam, po mojej prawej stronie usiadła Oliwia, a koło niej Damian i Elizabeth, na przeciwko mnie miał siedzieć na szczęście Christian, Roxana, Nicola, Aresz oraz Vanessa, przynajmniej siedziała trochę dalej ode mnie, więc będę mieć od niej spokój. Moje rozmyślania przerwała cisza, tak cisza, na całej sali zrobiło się cicho. Wszystkich zebranych oczy skierowały się w stronę drzwi. Służący podszedł do nich i je otworzył. Oliwia złapała mnie żebym się podniosła, co zrobiła bez sprzeciwu nadal patrząc się w stronę drzwi. Najpierw było słychać kroki, a później w drzwiach ukazał się on...

Podoba wam się nowa okładka?

Córka zagładyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz