//1//

7.5K 553 10
                                    

Spojrzałam na zegarek wiszący nad fotelem. Za piętnaście dwudziesta. Nie będę miała dziś chyba więcej klientów. Wreszcie mogę iść do domu. Praca jako psycholog potrafi być męcząca. Nie którzy są fajni. Opowiadając jakieś śmieszne i dziwne rzeczy. A nie którzy są tak strasznie źle nastawieni do życia, i takie słuchanie ich przez półtora godziny potrafi dać w kość.

Przechodząc ulica w centrum Nowego Yorku przyglądałam się ludziom. Ludziom którzy szli przed siebie, nie zauważając tych wszystkich innych pięknych rzeczy w okół nich. Liście wirujące wraz z wiatrem, zachód słońca za chmurami który koloruje je na tysiące barw. Zapach spalin? Udajmy że to coś fajnego. Brooke, sama byłaś kiedyś nastawiona negatywnie do wszystkiego. Hah ja? Nieee. I co chciała byś żebym JA w to uwierzyła? Nikt nie zna cie jak ja. Ciii.

Próbowałam wycelować w dziurkę z kluczem, lecz nie wychodziło mi to do końca.
- Cholera.
Warknęłam sama do siebie. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcającego się zamka od drugiej strony. Drzwi się otworzyły a moim oczą ukazał się Stew w fartuchu? Ubrudzony mąką?
- Hej księżniczko.
Powiedział zamykając za mną drzwi.
- Y... Co.. Ty?..
Próbowałam złożyć zdanie.
- Wiesz.. Wiem że ostatnio było trochę gorzej po między nami, i.. Chciałem ci to jakoś wynagrodzić. Tylko problem w tym że nie jestem najlepszym kucharzem.
- Oh, okay.
Powiedziałam czując jak uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Ściągnęłam kurtkę i buty i podreptałam za nim du kuchni, gdzie panował nieład.
- Ślicznie dziś wyglądasz.
Powiedział Stew, i jak za każdym razem kiedy to mówi, moje policzki zarumieniła się.
- Jak ci minął dzień?
Zapytał.
- Yy, chyba dobrze. Zmęczona jestem trochę. A tobie?
- Normalnie.. No, też jestem zmęczony.
Powiedział, i znów czułam że nie jest do końca szczery. Albo to po prostu ja przesadzam? No nie wiem.
- Do której dziś pracowałeś?
Zapytałam podchodząc do niego od tyłu i delikatnie masując jego ramiona. Czułam jak przez moje pytanie cały się spina.
- Yy, do szesnastej. Nie było dziś dużego ruchu w sklepie, więc szef uznał że mogę se iść.
Powiedział po czym odszedł. Bez silnie usiadłam na blacie. Zastanawiało mnie jedno. Co on ukrywa? Wiem że coś jest nie tak. Zbyt dobrze go znam. Stew wyciągnął z piekarnika pieczonego kurczaka. Oblizałam się na sam widok.

^


Po obiedzie leżeliśmy razem na kanapie, i oglądaliśmy serial. The walking dead. Nie wiedząc kiedy zasnęłam. Śniło mi się ze biegła za mną lama. Czy to normalne?


Obudził mnie chłód który wdzierał się przez nie domknięte okno. Rozejrzałam się, nigdzie nie widząc Stewa, wstałam i rozejrzałam się po mieszkaniu. Gdzie on do cholery jest?.. Zamknęłam okno i wyciągnęłam mój telefon z torebki, po czym wyszukałam go w kontaktach. Po kilku sygnałach włączyła się sekretarka. Kolejny raz w tym tygodniu on tak po prostu znika. Zaczyna mi się to nudzić

----------------------------------------------

Wybaczcie że taki krótki i nie specjalnie ciekawy ale musze powoli wciągnąć was w ich sytuacje i ją rozkręcić :)

Gwiazdka, komentarz, cokolwiek motywuje <3 i jeszcze raz dziękuje za ponad 3,7K na Sorry I'm different! <3

Through Everything With You~©Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz