Zbiegłam na dół do przedpokoju, a gdy tata otworzył drzwi ukazał mi się Troy i Ashton. Dwuch przyjacieli Stewa. Wlepili we mnie wzrok jak w świętą Maryje. Mam coś na twarzy?
- Co wy tu w ogole robicie?
Zapytałam marszcząc poirytowana sprawą brwi.
- Pogadajmy na osobności, prosze.
Powiedział Troy. Zgodziłam się. Przeprosiłam tatę po czym poszliśmy do mojego starego pokoju. Usiadłam na łóżko, a chłopacy stanęli jak dwa słupy spoglądając na mnie.
- Więc?..
Zaczełam oczekując wyjaśnień. Ashton podrapał się niezręcznie spoglądając na Troya.
- Stew ma problemy.
Zaczął mówić Troy. Zaśmiałam się sarkastycznie po czym powiedziałam.
- Ale mnie to zaskoczyło...
- Bru, jest gorzej niż myślisz on..
- Pali, pije, imprezuje? Wiem. Dla tego mam go dość.
Przerwałam mu. Ci spojrzeli na mnie jak by przestraszeni.
- Nie..
Powiedział cicho Ash, siadając na przeciwko mnie na krześle.Troy usiadł obok mnie i spojrzał mi się poważnie w oczy, i ciężko przełknął ślinę.
- Stew cię bardzo kocha..
- Do rzeczy.
Warknęłam przerywając mu. Czułam że coś jest nie tak. Nie zachowują się tak na codzień.
- On... Wisi kasę pewnej bandzie, od której kupował marihuanę i narkotyki. To się stało gdy wpadł w nie właściwe towarzystwo. Zaczął się zadawać z nie jakim Drakiem. Zaczęło się robić coraz gorzej, on stracił nad tym kontrolę. Jego szef się o tym dowiedział i zwolnił go z pracy trzy tygodnie temu. Próbowaliśmy przemówićmu do rozsądku, ale to na nic. Więc postanowiliśmy przyjść tym do ciebie.Powiedział spuszczając swój wzrok na swoje stopy. Wstałam impulsywnie i spojrzałam na chłopaków. Nie wyglądali jakby żartowali. Wręcz przeciwnie. Byli przeraźliwie poważni.
Przezroczysty płyn zaczął się zbierać pod moimi powiekami. Przegryzłam wargę i zacisnęłam mocno pięści, nie chcąc im dać upustu.
- I....
Zaczął nie pewnie mówić Troy.
- On.. On nie wiedział na prawdę co robi pod wpływem tego wszystkiego... I.. No... On..
- Mów wreszcie!
Warknęłam czując że już nie wytrzymuję.
- On naprawdę nie wiedział co robi.. Octavia.. I on..
- Nie...
Powiedziałam tak cicho że można by to uznać za szept.Wiedziałam co on chce powiedzieć... Nie potrafiłam już zatamować łez. Rozryczałam się jak dziecko. Troy wstał i mnie mocno przytulił próbując mnie uspokoić.
- Nie nawidzę go!
Krzyknęłam ocierając rękawem moją twarz.
- On naprawdę się w tym wszystkim pogubił. On naprawdę cię kocha. To dla tego popadł w alkohol i fajki.. Tyle że robiąc to ponownie traci panowanie.
Usłyszałam drżący głos Asha. Odwróciłam się i spojrzałam na niego smutno. Wiedząc że odpowiedź na pytanie na które za chwile zadam nie będzie taka jaką bym chciała...
- Ile razy to zrobił?..
- Bru..Zaczął mówić Ash ale przestał po chwili. Pokiwałam głową, miejąc w niej pustke. Ból przepełnił moje ciało. Nie wiedziałam co mam zrobić ani co mam myśleć.
Ash po jakimś czasie zostawił mnie samą z Troyem, a my pojechaliśmy do domu. Bałam się. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, czy zrobić. Zanim weszliśmy do domu, Troy spojrzał na mnie poważym wzrokiem, złapał mnie za ręke po czym powiedział.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.W środku było chłodno. Serce biło mi jak szalone, a łzy bez skrupułów bez litośnie paliły moje policzki. Weszliśmy do salonu, gdzie siedział pół przytomny, zapłakany Stew. Spojrzał na mnie, i zanim zdąrzył cokolwiek powiedzieć oznajmiłam.
- Wiem wszystko.Każde słowo teraz wypowiedziane sprawiało ból. Ten spiorunował Troya złowrogim wzrokiem, czego się odrobinę przestraszyłam.
Odwróciłam wzrok, chcąc uniknąc jego widoku.
- Ty skurwysynie nikt cię o to nie prosił!
Wrzasnął Stew impulsywnie wstając i zdeterminowanym krokiem podszedł do Troya. Serce waliło mi coraz szybciej. Ja nie chcę żadnej bójki..
- Zrobiłem to, do czego ty miałeś za małe jaja.
Syknął Troy uważnie mu się przyglądając. Stew spojrzał się na mnie wzrokiem przepełniomy bólem.
- Księżniczko.. Przepraszam...
Powiedział odwracając wzrok, i zaciskając szczęki. Nie nawidziłam go całą sobą w tym momencie. Chciałam żeby poczuł się jak ja. Nie miałam już siły. Ale słowa taty wróciły.
- Wybaczam ci...
Wyszeptałam nie pewnie. W jego oczach pojawiły się iskierki nadziei. Nadzei której mi brakło w tym momencie.
- Zostawie was samych.. Musicie sobie wszytsko przegadać.
Zaczął mówić Troy, a po chwili zwrócił się do Stewa.
- Skrzywdź ją jeszcze raz, a ja skrzydze ciebie jeśli będzie trzeba. Nie spierz tym razem sprawy.
Powiedział piorunując Stewa wzrokiem. Skierował się w stronę drzwi i zanim zniknął zwrócił się do mnie.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebowała możesz na mnie liczyć.Zniknął a ja zostałam sama ze Stewem. Starałam się unikać jego wzroku.
- Wezmę szybki przysznic żeby zmyć z siebie ten cały smród i do ciebie wrócę księżniczko.
Powiedział po czym poszedł do łazienki. Wyciągnęłam paczkę czerwonych LM'ów z kieszeni i wyszłam na balkon. Chłód zderzył się z moim ciałem. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się jak tylko mocno potrafiłam. Obyś miał rację tato..
CZYTASZ
Through Everything With You~©
Teen FictionDruga część - Sorry I'm different. Can you still love me?