//3//

6K 450 8
                                    

Spojrzałam na zegarek. Było za dwadzieścia osiemnasta, gdy mój ostatni klient wyszedł. Nadal byłam zła na Stewa za te wszystkie tajemnice, ale byłam bardzo podekscytowana dzisiejszym wyjściem.

Wróciłam do domu, ale nie zastałam Stewa. A co jeśli zapomniał? Nie to nie możliwe. Popędziłam na górę. Wzięłam gorący prysznic, wysuszyłam se włosy, tak że moje włosy ułożyły się w lekkie fale, po czym wyciągnęłam z reklamówki jedwabisty, biały materiał i przeciągnęłam go ostrożnie przez głowę.

W momencie w którym spojrzałam w lustro, straciłam oddech. Delikatnie rozkloszowany, aksamitny biały dół sięgał lekko za połowę uda, dodając moim nogą długości. Góra przechodząca w subtelną koronkę, dawała bajeczny wygląd. Plecy odkrywało wycięcie, ukazując każdy nawet ich najmniejszy element, aż do pasa. Długie rękawy sięgały ciutkę za nadgarstki tworząc duet materiałów. Uszyte były pół na pół. Z przedniej strony ramie pokrywała delikatna koronka ukazująca całą jego strukture, a z tyłu biała tkanina.

Wypuściłam powietrze, okręcając się dookoła. Zwężenie w tali, odejmowało mi kilka centymetrów, a mały dekolt ukazywał co nieco. Do tego pomalowałam sobie rzęsy, i ciemniejszym kolorem usta. Było za piętnaście dziewiętnasta. Czerwone szpilki, nadawały trochę seksapilu całej kreacji.

- Wyglądasz jak bogini.
Usłyszałam głos Stewa. Odwróciłam się i ujrzałam go opierającego się o framugę drzwi. Miał na sobie czarne spodnie i białą koszule. Wyglądał tak cholernie seksownie. Podszedł powolnym krokiem i złapał mnie delikatnie w tali, przyciągając do siebie.
- Moja bogini.
Wyszeptał po czym złączył nasze usta.

^

Taksówka zatrzymała się pod wykwintną jak i napewno drogą restauracją. Stew wyszedł i otworzył mi drzwi po czym pomógł mi z niej wyjść. Weszliśmy do środka, po czym podeszła do nas kelnerka.
- Państwo Korrington.
Powiedział Stew a kelnerka zaprowadziła nas do naszego stolika. Wszyscy w okół byli ładnie ubrani. Panowała tu ciepła atmosfera. Wystrój był biało złoty. Ślicznie tu było. Nawet już nie pamiętam kiedy ostatnio wyszłam gdzieś sama ze Stewem.
- Co sobie państwo życzą?
Zapytała kelnerka. Spojrzałam na Stewa, który wpatrywał się w menu.
- Poprosimy dwa razy specjał kucharza i czerwone, słodkie wino.
Powiedział a kobieta zapisała coś na swojej kartce po czym zabrała karty i odeszła. Stew wyciągnął swoje ręce i złapał moje dłonie.
- Z jakiej to okazji?
Zapytałam spoglądając mu prosto w jego ciemne tęczówki.
- Stęskniłem się za tobą. Za spędzaniem czasu sam na sam w takich miejscach.
- Ja też. Kiedyś wychodziliśmy prawie co tydzień. Pamiętam jak któregoś razu byliśmy w barze, i poszłam do łazienki, a gdy wróciłam jakiś facet się do ciebie lepił a ty nie wiedziałeś co zrobić. Twoja mina była cudowna.
Powiedziałam po czym zaczęliśmy się śmiać.



Już z daleka było czuć cudowny zapach gdy kelnerka szła w naszą stronę. Podała nam Polędwiczki wieprzowe ze szparagami. To pachniało cudownie ale jeszcze lepiej smakowało.

- Mmm.
Wydał z siebie dźwięk Stew przełykając pierwszy kęs.
- To jest mega.
Zaśmiałam się.
- Ym, a tak apropo, to jak dziś minął ci dzień? Dużo pracy?
Zapytałam spoglądając mu w oczy. Widziałam jak zaciska delikatnie szczęki, co robi tylko gdy się denerwuje.
- Dobrze, tak, dziś miałem wyjątkowo dużo pracy.
Czy ja wyglądam na idiotkę? Zaufanie. Pamiętaj musiusz mu ufać. Ale w tym momencie to nie możliwe. On nie potrafi kłamać. On coś ukrywa. Te myśli budziły we mnie okropne uczucie. Spuściłam wzrok na talerz. Oddychaj, jest ok.
- Kocham cię księżniczko.
Powiedział Stew łapiąc moją dłoń. Mój wzrok nie ruszył sie nawet o centrumetr. Jeśli bym na niego teraz spojrzała, możliwe by było że bym nie potrafiła utrzymać łez.
Usłyszałam brzęczenie jego telefonu. Stew puścił natychmiast moją rękę i wyciągnął telefon. Spojrzał na wyświetlacz po czym wstał i powiedział
- Wybacz na chwilę.
Po czym odszedł kilka metrów dalej. Nie bez powodu mama nazywała mnie gumowym uchem. Nie słyszałam wszystkiego.
- ...Tak....Teraz?.....Yhy.....Co?!....Wiesz co musisz zrobic.... Cholera....Tak.....Pa...

Powiedział po czym się rozłączył i zaczął iść w moją stronę.
- Musimy wracać.
Powiedział zdenerwowanym głosem.
- Co się stało?
Zapytałam wycierając delikatnie chusteczką kąciki ust.
- Nic takiego. Potrzebują mnie w pracy.
Powiedział po czym poprosił kelnerkę o paragon. Mam ochotę mu przywalić, krzyczeć i płakać, ale musze zachować klasę. Wzięłam głęboko wdech i złapałam za torebkę po czym bez słowa wyszłam z restauracji.

Gdy tylko wyszłam na dwór zimne powietrze zderzyło się ze mną bezlitośnie. Szłam przed siebie. Co za dupek się z niego zrobił! Czy naprawdę wyglądam na idiotkę?! Złapałam pierwsza lepszą taksówkę, i pojechałam do domu.

Z nerwów ledwo trafiłam kluczem w dziurkę. Zatrzasnęłam za sobą drzwi po czym ściągnęłam z siebie kurtkę i obcasy. Wyciągnęłam telefon, a na ekranie wyświetliło się kilkanaście nieodebranych połączeń od Stewa. Oh nagle się zaczął martwić tym co czuje? Hah.
Nagle drzwi z hukiem otworzyły się w nich stanął zmachany, przerażony Stew.
- Czemu do cholery nie odbierasz!
Warknął wchodząc do mieszkania. Przestraszyłam się. Spojrzałam się mu w oczy, i nie widziałam tego samego Stewa.

___________________________

Wybaczcie że musicie tyle czekać na nowe rozdziały ale ostatnio brak mi czasu ale pisze kiedy tylko mogę :))
Zostawiajcie gwiazdki i komentarze to bardzo motywuje z góry dziękuje <3

Through Everything With You~©Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz