Spoglądam z niecierpliwieniem odmierzający czas zegar. "Gdzie on jest??" Zadaje sobie to pytanie z każdą kolejną upływającą minutą. Stew powinien tu być już prawie piętnaście minut temu.
Miał na mnie czekać na szpitalnym holu, po tym jak mnie wypiszą z tego miejsca. Siadam na parapecie dużego okna, z którego widać pobliski park, przechodzących ludzi, bawiące się dzieci na placu zabaw, i rodzice którzy co chwilę zwracają im uwagę, żeby na siebie uważali.
Kłade dłonie na brzuchu. Czuję się szczęśliwa, ale czuję też strach.
Co jeśli mnie znów dopadną? Co jeśli coś stanie sie z dzieckiem? A co jeśli Stewardowi znów coś odbije?..
Wszystkie te pytania na które nie mam odpowiedzi mnie przytłaczają. Wbudzają strach, przed kolejnym bólem.
Z transu wyrywa mnie delikatne szturchnięcie, a gdy się odwracam moim ocząukazuje się zmachany Stew.
- Wybacz księżniczko że musiałaś czekać..
Mówi, bierze głęboki wdech, po czym kontynuje.
- Ale musiałem coś pozałatwiać odnośnie dzisiejszego wieczoru. Ale nie ma czasu na wyjaśnienia. Podwiozę cię do domu, ubierzesz się w to co ci przygotowałem, i podjadę po ciebie o siedemnastej.
Powiedział po czym złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przez chwile przetwarzałam to, co Stew powiedział przed chwilą.
- A co się dziś stanie?
Pytam, na co on udaje jak by nie słyszał mojego pytania. Ignoruję to, i wsiadam do auta.
- Pasy księżniczko.
Mówi gdy odpala auto. Ciężko wzdycham i robię jak mówi. W radiu puszczają piosenkę Rihanny- Work. Nie znam słów, ale podśpiewuje tyle ile mi się uda. Stew co chwilę na mnie spogląda, na co czuję jak się rumienię.
Dojechaliśmy pod dom, Stew wniósł moje rzeczy, po czym porzegnał mnie pocałunkiem i zamykając za sobą drzwi powiedział.
- Do zobaczenia o siedemnastej, księżniczko.
Zapadła cisza. Cisza której nie lubiałam. Może się jej bałam? Tak czy inaczej, włączyłam playliste. O uszy obiły mi się pierwsze nuty 'Ocean Drive- Duke Demont.'
Wbiegłam na górę do sypialni, a na łóżku ujrzałam bordową sukienkę. Podeszłam i przejechałam palcem po kroju. Była miła w dotyku.
Wzięłam gorący prysznic, po tak długim czasie to bardziej niż kojące. Wyszłam i owinęłam swoje ciało w bawełniany, biały ręcznik, po czym wysuszyłam włosy i wróciłam do pokoju.
Założyłam białą koronkową bieliznę i stanęłam przed lustrem. Moje ciało się zmieniło. Nie przytyłam dużo, lecz zaokrąglił mi się brzuch.
Złapałam za sukienkę i przeciągnęłam ją przez głowę. Poprawiłam się, a gdy ujrzałam swoje odbicie w lustrze, zaniemówiłam.
Sukienka była bez ramiączek, na gorset. Z góry materiał idealnie się układał na moim drobnym ciele, a od pasa była delikatnie rozkloszowana.
Co jak co, ale Stew ma dobry gust. Usiadłam przed toaletką "brakowało mi tego" pomyślałam sięgając po kosmetyczkę, która leżała wciąż na tym samym miejscu co kiedyś.
Zrobiłam sobie delikatny makijaż, i po kilk minutch byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek, godzina jest 16:48. Zostało mi jeszcze kilka minut, więc zeszłam na dół do kuchni, w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
W lodówce nie zastałam zbyt dużo. A przynajmniej nic na co miałam ochotę. Otworzyłam więc szafkę, i zaczęłam rozglądać się za czymś. Jakiś stary chleb, płatki owsiane..
- Mam!
Powiedziałam sama do siebie gdy ujrzałam ostatni słoik z ogórkami kiszonymi. Odrazu po niego sięgnęłam. Z otwarciem była trochę trudniej.Próbowałam już chyba na wszystkie sposoby, ale to na nic.
- Może w czymś pomuc?
Usłyszałam czyiś głos, i omało co nie upuściłam słoika. Odwróciłam się a moim oczą ukazał się Stew. Był ubrany w czarne jeansy, które idealnie opinały mu nogi, i czerwoną koszulę. Wyglądał tak cholernie seksownie.Odrazu przypomniała mi się impreza na której kiedyś byliśmy, jeszcze w liceum.
***
Poszłam na górę i znalazłam łazienkę.
Boże jaka ulga dla mojego pęcherza. Poprawiłam sobie trochę włosy i otworzyłam drzwi i poraz kolejny omało co nie dostałam zawału przez Stewa.
- Musisz mnie tak straszyć?!
Powiedziałam odsuwając się krok do tyłu. Stew oparł się o framugę nic nie mówiąc, tylko mi się przyglądając. Miałam okazje się mu bardziej przyjrzeć. Jego czerwona koszula idelanie podkreslala kolor jego oczu. Miał jak codzień postawioe włosy na żel, i czarne jeansy. Brooke. Musisz się opanować. Im bardziej się mu przyglądasz tym bardziej go pragniesz. Wychodzimy.***
- Otworzysz mi ten słoik?
Zapytałam wystawiając go w Stewa stronę.
- Ogórki kiszone? Naprawdę księżniczko?
Zaśmiał się Stew chwytając za słoik. Z łatwością przekręcił wieczko, i go otworzył. Brooke, chyba czas iść na siłownie.Wyciągnęłam dłoń w jego stronę i chwyciłam za ogórka.
- Ymm.. Jestem w niebie.
Powiedziałam po
- Dopiero będziesz.
Powiedział Stew z tym łobuziarskim uśmieszkiem.Piętnaście minut pózniej siedzieliśy w aucie a Stew co chwilę na mnie spoglądał gdy śpiewałam nową piosenkę Rihanny, która leciała w radiu- Work.
- Powinnam iść do XFactor.
Zaśmiałam się gdy piosenką się skończyła.
- Wieeęc, gdzie mnie zabierasz?
- Tajemnica.
Skrzyżowałam ręce udając że strzeliłam focha.
- Oh, jakie to dorosłe.
Zaśmiał się Stew zatrzymując auto. Rozejrzałam się, a moim oczą ukazał się most Brooklynowy. Stew wysiadł i przeszedł na moją stronę i otworzył mi drzwi wyciągając do mnie dłoń, aby pomóc mi wyjść.- Wow.
Powiedziałam spoglądając na rozświetlony most.Złapał moją dłoń i w ciszy powoli zaczeliśmy iść po moście. Było już dość ciemno, ale most był pełen spacerujących par. Niektórzy młodsi, inni starsi.
Spacerowaliśmy powoli, a gdy zrobiło się chłodniej Stew ściągnął swoją kurtkę i okrył ją moje ramiona, delikatnie całując moją skroń.- Musimy wybrać imię dla dziecka.
Powiedział nagle Stew. Nie powiem, zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Jeszcze nad tym nie myślałam. Pierw muszę iść na badania, upewnić się czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka.
Powiedziałam owijając ręce wokół jego tali.
- Niech to będzie niespodzianka.Powiedział Stew, na co oczywiście się zgodziłam.
- Dziewczynkę możemy nazwać Bridgit.
Powiedział dość poważnie Stew.
- Po moim trupie. To imię twojej babci, babci której nie lubie. By mi o niej przypominała.
Powiedziałam na co Stew wybuchł śmiechem.
- A co powiesz na Megan?
Spytał a ja pokiwałam głową.
- A chłopczyka Kris?
Spytałam, a imię spodobało się mu.
W pewnym momencie się zatrzymał. Byliśmy na środku mostu. Gwiazdy rozświetlały mu oczy. Stew spoglądał na mnie, a po chwili uklęknął. Zamarłam. Osoby przechodzące zatrzymały się spoglądając na nas.
CZYTASZ
Through Everything With You~©
Teen FictionDruga część - Sorry I'm different. Can you still love me?