Powoli zaczynam odczuwać pulsujący ból w całym moim ciele, który z każdą chwilą robi się gorszy.
Zbieram w sobie resztki siły jakie mam, i staram się unieść powieki. Na początku oślepia mnie białe światło. Po chwili rozmazany obraz zaczyna nabierać ostrości.
Moim oczą ukazuje się biel sufitu. W powietrzu unosi się zapach- a właściwie to odór szpitala.
Odrazu przypomina mi się to, co się stało wcześniej. Ten hol, mężczyzna, auto, dziecko.
Z pośpiechem złapałam się za brzuch, i odetchnęłam gdy poczułam ten sam zaokrąglony brzuch.
Powoli i ostrożnie wstałam do pozycji siedzącej. Byłam podpięta do kilkunastu kabelków, które byłe przypięte do wiekiej maszyny obok łóżka.
Rozejrzałam się, a moim oczą ukazał się śpiący na fotelu Troy.
- Stew..
Powiedziałam gdy tylko moim oczą sie ukazał Stew śpiący na krześle przy moim łóżku, tak głośno, na ile mnie było stać, pomijając fakt że to bardziej brzmiało jak szept.
Minęła chwila, a ten się przebudził. Spojrzał na mnie jakby nie dowierzając.
- Brooke..
Powiedział powoli wstając. Wyglądał na lekko zakłopotanego. Brakowało mi jego widoku. Tej roztrzepanej burzy ciemnych włosów, i mocno zarysowanej szczęki. Sposobu w jaki spoglądał w moje oczy. Tego błysku w jego ciemnych oczach, w których się gubiłam.
- Tęskniłam..
Mówię, po czym powoli zamazuje mi się obraz, przez łzy. Jestem szczęśliwa że to się już skończyło. Że jestem tu, z nim. Z dala od tamtego miejsca. Z dala od całej reszty.Po chwili czuję jak dziecko delikatnie kopie, i kładę rękę na brzuchu, chcąc to poczuć. Spoglądam na Stewa i się uśmiecham, ale ten nie odwzajemnia uśmiechu. Spogląda tylko smutno na mój brzuch.
- Coś nie tak?..
Pytam zakłopotana. Na co ten siada spowrotem na krzesło i opuszcza wzrok.- Czy.. To oni?
Zapytał, a ja nie mam zielonego pojęcia o czym on bredzi, więc tylko marszczę brwi.- Dziecko..
Mówi cicho, jak by bał się mnie zranić. Dopiero teraz dociera do mnie o czym on mówi. Myśli że to ich dziecko. Co za głupek.- Chyba już do końca ci odbiło. Tak dla przypomnienia, kilka tygodni przed ślubem Brada uprawialiśmy seks, że tak powiem na zgodę. I ktoś zapomniał o prezerwatywie.
Gdy tylko to mówię, to chodź mówię to trochę rozdrażnionym tonem, Stew spogląda na mnie jakby pełen nadziei. W jego oczach pojawiają się promyki szczęścia? Ulgi?- Będziemy mieć dziecko..
Szepcze, po czym znów się powtarza, tylko trochę głośniej. I znów, aż wręcz krzyczy uradowany. Wygląda jak by za każdym razem wypowiedziane to zdanie budziło w nim coraz większą energie.Do sali wchodzi lekarz, a Stew łapie jego ramiona i krzycz.
- Będziemy mieć dziecko!
Lekarz nie wygląda na zaskoczonego tym co mówi, bardziej zaskoczony jest chyba jego reakcją.- Gratulacje.
Mówi lekarz po czym podchodzi do mnie i przewraca jakieś papiery.- Mówisz serio?
Nagle słychać głos Troya który przeciera zaspane oczy. Nadwioczniej Stew krzyczał tak głośno, że go obudził.- Panno Brooke, będzie pani zmuszona zostać jeszcze w szpital tydzień. Musimy zrobić końcowe badania, narazie wszystko wygląda bardzo dobrze, ale lepiej się upewnić.
Lekarz zwraca się do mnie, na co kiwam głową po czym pytam.
- A co z dzieckiem?
- Na szczęście jest dobrze, ale musisz dużo odpoczywać, nie wolno ci się stresować, ani przeciążać organizmu.Gdy lekarz wychodzi, a Troy wyszedł do toalety, Stew siada obok mojego łóżka, łapie mnie za rękę po czym mówi.
- Obiecuje ci, że gdy tylko stąd się wyrwiemy wszystko ci wynagrodzę.Uśmiecham się. Jestem szczęśliwa.
- Kocham cię księżniczko.
Mówi, na co ja odpowiadam.
- Masz szczęście, bo ja ciebie też.*
*
*
_______________________________________________
Wybaczcie że musieliście tyle czekać, ale byłam na feriach i nie miałam czasu, ani komputera.
Zbliżamy się do końca, zakładam że zostały jeszcze z 1-3 rozdziały.
Ciekawe czym Stew zaskoczy Brooke? I co z Drakiem? I z resztą bandy?
CZYTASZ
Through Everything With You~©
Teen FictionDruga część - Sorry I'm different. Can you still love me?