//4//

5.3K 430 13
                                    

- Nic się takiego nie stało.
Powiedziałam odwracając się do niego plecami, gdyż czułam że już nie potrafię zatamować łez.
- Kurwa dużo!
Warknął łapiąc mnie za ramie po czym szarpnął tak że znów patrzyłam na niego. Jego widok był zamazany przez moje łzy, które bez opamiętania wypływały z moich oczu. Czułam w jego słwach gniew. Gniew którego nie rozumiałam.

Stew przyjrzał mi się uważnie po czym już spokojniejszym tonem powiedział.
- Ja.. Księżniczko po prostu przestraszyłem się. Myślałem że coś się stało..
Trzymajcie mnie bo zabije go i zakopie!
- A co?! Może się nie stało?! Ty się do cholery stałeś! Ty! To nie w tym Stewie się zakochałam! Jesteś inny! Masz mnie za idiotkę?! Myślisz że nie widzę jak za każdym razem kiedy mnie okłamujesz?! Masz coś do ukrycia? Słucham teraz!
Zaczęłam krzyczeć jak opętana wymachując rękami. Moje uczucia chyba zrobiły bum.

Stew złapał stanowczo za moje dłonie po czym przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham cię księżniczko.
Zawsze kiedy to mówi uspokajam się. Te słowa.. Uwielbiam kiedy to mówi. Chciałam żeby przeprosił, pocałował mnie i został ze mną. Widocznie zbyt wiele oczekiwałam.
- Muszę iść.. Nie wychodź z domu, jest już zbyt późno. Pa.
Powiedział po czym zniknął za drzwiami. To bolało. Zostawiał mnie tu całkiem samą. Po całej tej akcji. Do niego dalej nie doszło co ja czuje.

Mój płacz stawał się histeryczny. Czułam ukłucia w klatce piersiowej. Rozejrzałam się do okoła. Było ciemno w mieszkaniu, chłód który wdzierał się przez nie domknięte okno powodował dreszcze na moim ciele. Skrzyżowałam nie pewnie ręce i poszłam na górę do łazienki. Moje własne odbicie przeraziło mnie. Mój makijaż był rozmazany, a strumyki łez były zafarbowane na czarno przez moją maskarę.
- I po co się tak starałaś zrobić na nim dobre wrażenie?..
Mruknęłam sama do siebie wpatrując się w lustro. Ściągnęłam sukienkę, i przemyłam twarz.

W mojej sypialni panował chłód. Weszłam i położyłam się na łóżku. Na łożku na którym brakowało drugiej osoby...

***

Przebudziły mnie promyki słońca. Przetarłam zmęczone oczy, po czym poczułam straszny smród alkoholu i fajek. Odwróciłam się, a za mną znalazłam śpiącego Stewa. Tego jest już za dużo!
Po cichu wymknęłam się z łóżka, jak nina. Była bym znakomitym ninja, gdy teraz o tym myśę.

Zeszłam na dół i wychodząc z domu zostawiłam mu kartkę przyczepiona do drzwi.

"Zostawiłeś mnie wczoraj w nocy... Teraz ja zostawiłam ciebie. Droga wolna. Nie będziesz musiał już ukrywać tego że chlejesz, palisz, czy co ty jeszcze robisz. Nie pozwolę tobie mnie już ranić."

Zjechałam na dół windą i wyszłam z wieżowca. Nie mam pojęcia co robię i gdzie idę.

Ulice były opustoszałe. Ale nie ma się czemu dziwić. Jest sobota i jest przez siódmą rano. Na głównej ulicy przemieszczało się kilka osób szybkim krokiem. Szli przed siebie, jak by byli zahipnotyzowani. W ich oczach panowała pustka. Nie dostrzegali piękna tego miasta o tej porze. Blask słońca który odnijał się od złoto- pomarańczowych liści, którymi szastał wiatr. Świeże powitrze, do czasu gdy wszystkie auta nie wyjadą na ulicę...

Po długim spacerze podeszłam do domu, i chodź trochę nie pewnie, zapukałam do drzwi. Czy możliwe że śpi? Nagle usłyszałam kroki po drugiej stronie. Drzwi się otworzyły a w nich stanął starszy mężczyzna.
- Córeczko..
Powiedział otwierając szerzej drzwi. Posłałam mu ciepły uśmiech, po czym weszłam do środka.

Tata zrobił mi kawy, i gdy siedzieliśmy w kuchni, opowiedziałam mu całą sytuacje. Z powodu tego, że tata zawsze specjalnie przepadał za Stewem, próbował go bronić, ale na marne.
- Przechodzicie cieżki okres, ale nie możecie się tak po prostu poddawać.
Powiedział tata odstawiając kubek i wspierając swój poważny wzrok we mnie.
- Ja nawet nie wiem czy mu jeszcze ufam.. On.. Po prostu się zmienił.
Powiedziałam spuszczając głowę.
- Nię bądźcie jak więkrzość młodych par.
Powiedział tata. Uniosłam glowę i zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi. Po chwili tata kontynuował
- Ja i twoja mama urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza. Chciałbym żebyście też się tego nauczyli.
Jego słowa zaszył się gdzieśw środku.

Poszłam na górę do mojego starego pokoju. Usiadłam na łóżku i się rozejrzałam. Było tu tyle rzeczy które przypomniały mi o mamie. Ona wiedziała by co zrobić.

^

Znalazłam jakąś starą paczkę fajek w mojej szafce. Wyciągnęłam jednego papierosa i go odpaliłam, po czym zaciągnęłam się jak za dawnych czasów trującym i uzależniającym dymem.
- Wszystko było z tobą łatwiejsze mamo..
Wyszeptałam wypuszczając dym. Nagle usłyszałam nadmierne pukanie i dzwonienie do drzwi z dołu. Szybko zgasiłam fajkę i zbiegłam na dół.


____________________________________________________________________________________

Hejoo :)

Wybacznie ten długi czas oczekiwania na kolejne rozdziały ale duż lekcji+ szkoła+ Inne = Mało czasu na pisanie.

Gwiazdkujcie jeśli się wam podobało, komentujcie co o tym sądzicie i jak myślicie, kogo spotka za drzwiami? :>

Through Everything With You~©Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz