Rozdział #6

576 37 3
                                    

Następnego dnia Oliver nie mógł zasnąć , więc poszedł poćwiczyć do swojej kryjówki.Zresztą jak zwykle tak zwalczał bezsenność.Tak się skupił na tym treningu ,że nie zauważył jak John zdążył zejść po schodach i teraz uważnie mu się przygląda.Oliver jeszcze chwilę wisiał na drążku głową do dołu, kiedy się tylko zorientował natychmiast zeskoczył , popatrzył na Diggla oszołomionym wzrokiem a potem na zegarek...

-Ile tu jesteś -zapytał Digg znając prawdziwą odpowiedź

-Szczerze to nie wiem -powiedział obojętnym tonem ,wracając do monotonnego treningu,okłamał go bo nie chciał wszystkich wokół obarczać swoimi problemami.

-Dam ci radę -zaczął, wygodnie rozsiadł się na krześle po czym kontynuował.-Idź do rodziny , spędź z nią trochę czasu ....- nie mów nie , w razie czego zadzwonię- powiedział z uśmiechem Digg

-Jak zwykle masz rację, ale proszę pilnuj Laurel mam przeczucie ,że mogłaby się nie zjawić

Digg poklepał go po ramieniu.

Oliver aby nie rzucać się zbytnio w oczy wszedł do domu tylnym wejściem , niestety jak na złość Thea właśnie tamtędy przechodziła, ale zamyślony Ollie nie zauważył jej...

-Nigdy nie byłeś rannym ptaszkiem , czyżby coś się zmieniło - zapytał uśmiechnięta.Oliver nie spodziewał się tutaj Thei dlatego wzdrygnął się gwałtownie i uderzył głową o ścianę.Gdy jego siostra to zobaczyła wybuchła donośnym śmiechem

-Jeśli mogę cię uprzejmie prosić... nie rób tak więcej! -powiedział zdezorientowany Oliver masując boląca głowę . Thea złapała się za brzuch nie mogła przestać się śmiać, Ollie'go również to rozśmieszyło , po chwili dodała

-Nie wiedziałam -zatrzymała się na chwilę bo dostała zadyszki...---że po śnie wyglądam tak przerażająco- w tym momencie była bardzo szczęśliwa , ponieważ przypomniały jej się wesołe poranki sprzed 5 lat , które spędzała z bratem.
Oliver wykorzystał ospałość siostry i wyłgał się.

-Idę się przejść-i zniknął za rogiem korytarza , zrozumiał wtedy ,że mu się upiekło
bo mogła się go zapytać gdzie był i czemu zakradał się do własnego domu.W tamtym momencie on również czół jej radość i wiedział o czym sobie pomyślała , niestety zdał sobie sprawę ,że tak nigdy już nie będzie.Poszedł do salonu gdzie zastał Moirę.

-Witaj,mamo-rzekł pełen animuszu.

-Witaj , co takiego się stało ,że dzisiaj nie musisz nigdzie wyjść i nie masz nic ważnego do załatwienia-powiedziała zadowolona z takiego obrotu sytuacji , siadając wygodnie na kanapie.

-Rozgryzłaś mnie całkowicie-usiadł obok niej szczęśliwy ,że może być tak jak kiedyś,lecz chwilę potem pomyślał -,,co ja robię przecież nigdy już nie będzie tak jak kiedyś".

Tak przeminął Oliverowi dzień ,trochę porozmawiał z matką siostrom ,poszedł na spacer po ogrodzie , w tamtym momencie cieszył się niezależnością i wolnością.Niedługo po tym postanowił się trochę przespać , o dziwo nie dręczyły go koszmary z wyspy.Ze snu wyrwał go dźwięk telefonu , niechętnie odebrał

-Tak

-Oliver ,przyjeżdżaj mam miejsce gdzie ostatnio logował się telefon Felicity.

-Już idę -wstał z łóżka , wziął kurtkę i ruszył w stronę drzwi , jednakże Oliver miał złe przeczucia wiedział,że niedługo stanie się coś strasznego...

Gdy dotarł na miejsce , zbiegając po schodach o mało nie skręcił sobie nogi , ale w tym momencie mało go to obchodziło ,żwawym krokiem podszedł do krzesła w którym siedział John.

-Co masz? - zapytał.

-Jej telefon ostatnio logował się przy ul. Smitha - wracała do domu -stwierdził Digg , uważając trop za niepotrzebny...

-Ale tam nie dotarła- podsumował Oliver - poprzeglądaj kamery ja tymczasem idę się trochę rozerwać ,-mówiąc to wziął kołczan i łuk wskoczył na motor i pojechał w wyznaczone miejsce.




Strange History Of ArrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz