Rozdział #14

392 33 13
                                    

Mam do was szczerą prośbę , a dokładnie chodzi mi o to ,że osoby które wytrwały przy tym opowiadaniu i właśnie to teraz czytają  aby brały czynny udział w tym.Byłoby mi miło:) chodzi o komentarze i ewentualne wskazówki, bo jednak się miło robi na sercu jak ktoś coś napisze, nie muszą to być wielkie słowa:) małe rzeczy też dużo w życiu znaczą...:*

  Bo jak teraz popatrzyłam to moje statystyki na początku były rewelacyjne a teraz jakby mnie wszyscy opuścili:(.  

--------------------------------
,, I am lose.."

Roy'em targały emocje, był podekscytowany, n bo przecież również niósł pomoc.Jak jego bohater.Właśnie przeciskał się małym kanałem wentylacyjnym, gdy usłyszał odgłos ładowanego pistoletu natychmiast zastygł w bezruchu, myśląc o bliskiej śmierci, było tak ciasno więc na pewno zostałby trafiony.Czekał tam 2-3 minuty , w końcu uznał iż droga wolna. zatrzymał się w tak niewygodnej pozycji ,że dostał nagłych skurczów mięśni rąk i nóg.Zrobiło mu się gorąca (jak to zazwyczaj bywa kiedy się czegoś przestraszy ) i pomyślał

,,Ze strachu zaczynam świrować!.....ughhh muszę się wziąć w garść" - stęknął głucho a następnie ruszył naprzód.Przeczołgał się kilka kroków , skręcił w lewo już prawie był na miejscu gdy nagle... tym razem usłyszał szmer zbliżony do ludzkiego głosu był bardzo cichy.Zignorował to.

,,Czy ja mam coś z głową?! Jeśli ciągle będzie mi się tak wydawać to nie zdąże mu pomóc i sam zginę"

Był centralnie nad wielką salą w której zaczęło się piekło .Dokładnie przed nim była kratka dzięki której mógł dostać się do środka.Był zmęczony i bał się ,że wyda jakiś dźwięk.Wiedział dużo o Mirakuru , wcześniej dużo czytał na ten temat zwłaszcza ,że oprawca jakoś nie szczególnie to ukrywał.A na dodatek podsłuchał rozmowę Olivera i Johna na ten temat.

Podczas rozmyśleń zaczął bardzo ostrożnie otwierać zardzewiałą kratkę.

Szczerze to nie lubił brata swojej dziewczyny. Ciągle go nie było zwłaszcza w tedy kiedy rodzina go potrzebowała.Wiele razy Thea i Moira przez niego płakały a jeszcze mówiono o nim jak o nieśmiertelnym i niezwyciężonym- ,,Phi... za kogo on się uważa? Widziałem go już raz w akcji, naprawdę potrafi przetrwać , to czemu go tu nie ma?? i nie ratuje swoich przyjaciół a dziewczyna na której tak bardzo mu zależy?" - Przerwał rozmyślania, zdjął kratkę i teraz musiał tylko bezszelestnie skoczyć na żelazne rusztowanie które było tuż pod nim.Na szczęście tutaj nie było żadnych świateł pozostawał w całkowitym cieniu bez szans dostrzeżenia a jednak....

Znowu usłyszał ten sam dźwięk co wcześniej, natychmiast zastygł w powietrzu,( tym razem w dziurze po kratce :)) Rozejrzał się dyskretnie , był przekonany ,że nikt go nie widzi a tu Felicity dawała mu jakieś znaki, robiła to bardzo dyskretnie.Wyczytał z jej ruchów ,że zdążył w ostatniej chwili bo niedługo byłoby źle.Bez niego by sobie nie poradził prędzej by zginął,a tego by nie chciała. Roy  słabo znał Felicity a ona jego jednak zauważył jak dobrze mu się z nią współpracuje po chwili ich ,,rozmowę" przerwał jakiś huk, bez zastanowienia odwróci głowy w stronę z której dobiegał.To Slade  który nie uzyskał odpowiedzi na pytanie.Arrow stęknął przeturlał się na bok i próbował wstać jednak Slade był silniejszy. W tym momencie Roy wykorzystał zaistniały hałas i skoczył na rusztowanie.Wilson przytwierdził go do podłoża i zaczął dusić. Digg chciał  skoczyć na niego jednak jeszcze nie przeciął wszystkich więzów.Laurel była zszokowana.Nagle rozległ się krzyk dzięki któremu Oliver zachował życie...

-PANIE WILSON!!- brak odpowiedzi -PANIE WILSON! - psychopata kontynuował- Miałem Pana powstrzymać gdyby doszło do takiej sytuacji.Miał pan gniew zachować na później...- dorzucił z szemranym uśmieszkiem .Slade wstał i powiedział do kamery.

-Drodzy mieszkańcy, zabawa dopiero się zaczyna...-po czym wykonał gest świadczący o przerwaniu wizji.

-Dziękuje- powiedział do psychopaty, a następnie obrócił się złapał strzałę za kaptur i przyciągnął ku sobie. Popatrzył mu prosto w oczy w oczy które był w stanie wybaczyć zapomnieć...Następnie ryknął

-CZAS ZAKOŃCZYĆ TO CO SIĘ ZACZĘŁO!

-Rób co musisz- odpowiedział mu Oliver , doskonale wiedział ,że w z nim przegra , był za słaby....nie chciał już cierpieć jego myśli były czarne. Felicity była przerażona zaczęła płakać a Digg objął ją ramieniem.

-Coo?- rzucił już ciszej Slade jego oczy na chwilę znów spojrzały na niego wzrokiem sprzed lat kiedy widział nim przyjaciela któremu powierzyłby życie.Ale zabrnął za daleko, musiał dotrzymać obietnicy.Zamachnął się. Oliver czuł podstęp, coś się za tym kryło. Miał najprawdopodobniej złamane żebro które dawało mu się we znaki i ciągle sączącą się krew z jego ust. Zobaczył rękę i usłyszał wrzask Felicity. Stracił przytomność.

Roy patrzył jak ciało strzały pada bezwładnie na ziemię, nie wiedział co robić jego sercem rządził strach i chęć zemsty, miał już w głowie pewien ryzykowny plan. Ale czekał na rozwój wydarzeń.

Oprawca podszedł do Laurel i Felicity (które udawały ,że były związane) i przyciągnął je na środek sali a Johna kazał gdzieś zabrać ale nie usłyszał gdzie.

-wszystko ma być przygotowane -rzucił krótko Slade.

-Teraz tylko tu sobie poczekamy- mówiąc to okrążał dwie dziewczyny które obrzucały go morderczym wzrokiem.

-I tak byś mu nie pomogła, taki miał być jego los,ale nie martw się znam go na tyle dobrze ,że jestem pewien iż do niego dołączysz w najbliższym czasie- wyjął pistolet z jednym nabojem obrócił w rękach aby Felicity  dobrze się przyjrzała po czym zaczął się okropnie śmiać. Ona wiedziała o co chodzi... zebrała się na odwagę po czym rzuciła

-Nie! TO TY ZGINIESZ! I TO Z MOJEJ RĘKI!




Strange History Of ArrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz