Rozdział #10

455 38 2
                                    

W domu Olivera.

Mamo...czemu Ollie'go nie ma?? czyżby nie miał być dzisiaj w domu?-zapytała zawiedziona Thea , ponieważ chciała zaproponować bratu spacer.

-Wiesz jaki jest odkąd powrócił, nikt za nim nie nadąża..-nie chciała zamartwiać córki i dodała-nawet ty pędziwietrze-szeroko się uśmiechnęła po czym szybkim krokiem wyszła z salonu. Thea jeszcze chwilę postała tam sama patrząc na zdjęcia na których była w raz z Oliverem,pomyślała ,,Oj braciszku...wiem ,że coś się dzieje,że masz problem tylko nie wiem jak ci mam pomóc,nikt ci nie przemówi do rozumu...chyba ,że Laurel ,hah... za nią to byś w ogień skoczył,a zresztą kto jak kto ale ty umiesz sobie poradzić"-Thea, była smutna , właśnie wzięła w rękę swoje ulubione zdjęcie na którym była cała rodzina...-,,Wtedy byliśmy szczęśliwi" - dodała jeszcze po czym rozpłakała się i pobiegła do Roy'a.

Otworzył oczy, jego perspektywa widzenia była nietypowa , ponieważ leżał na ziemi.Poruszył się niespokojnie, jednak ręce miał związane z tyłu i nie mógł się swobodnie ruszyć.Nie miał przy sobie łuku, jego broń nie leżała w zasięgu jego ręki bądź nogi.Wydawałoby się ,że jest bezbronny jednak on umiał zaskakiwać.Wzrok trochę mu szwankował , ale i tak mógł dostrzec swoich przyjaciół przyglądających się mu z niepokojem .Próbował wstać jednak ból głowy dał mu się we znaki, upadł i wtedy zaczęło się piekło na ziemi...

-O nareszcie się obudziłeś-rzucił oprawca , który stał tyłem do niego robiąc coś przy stole, który umieszczony był pod ściana.

-Postawcie go-rozkazał -wskazując w jego stronę.W tym momencie podszedł do niego jeden ze strażników i postawił go w klęczkach.Psychopata obrócił się i zmierzał w jego stronę,w ręce trzymał jego łuk.

-Sporo ludzi naszpikowałeś strzałami-stwierdził obracając łuk w dłoniach.-Ale nie przedłużajmy.Zaklaskał i wtedy zaświeciły się światła ukazujące Diggla Laurel i Felicity.John miał spuszczoną głowę i z jego rany na ramieniu lała się świeża krew,Laurel płakała i patrzyła wprost na niego a Felicity patrzyła na psychopatę z nienawiścią

-Patrzy na ciebie całe miasto więc podejmij właściwy wybór -wskazał głową na kamerę.Oliver miał złe przeczucia próbował się uwolnić , ale nawet nie poluźnił więzów.

-Ale zanim przedstawię ci moja propozycje zadam kilka pytań-przerzucał łuk z ręki do ręki , Oliver wyraźnie wyczuwał groźbę.Ten człowiek był niewielkiej postury,zwykły przechodzień zapewne o nic by go nie podejrzewał.

-Za chwilę dojdzie do nas mój pracodawca , bardzo chciał chciał cię odwiedzić

-Co chcesz osiągnąć??-zapytał groźnie Oliver.

-Chcę cię zniszczyć tak jak ty niszczysz ludzkie uczucia...-syknął

-No a teraz moje pytanie-arrow podążał za nim wzrokiem.

-Czemu służysz miastu?Nie odpowiesz...?-I w tym momencie uderzył strzałę w twarz jego własnym łukiem.Oliver zachwiał się w miejscu , ale nic nie powiedział .

-Wiem ,że zniesiesz dużo ale mam cię w garści-powiedział głos osoby ukrytej w cieniu.Tajemnicza postać wynurzyła się niczym duch z ciemności.Oliver nie padł trupem.To był Slade...





Strange History Of ArrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz