Rozdział #5

677 50 6
                                    

-Felicity ....-zaczął zrozpaczony Digg-proszę odbierz -mówił ze złudną nadzieją.martwił się o nią, ponieważ nie było jej w klubie , nie odbierała i ostatnimi czasy dziwnie się zachowywała , na domiar tego Oliver zniknął , nie powiedział gdzie,  ani kiedy wróci.To wszystko bardzo odbijało się na Digglu .Siedział samotnie na krześle i pijąc już dawno zimną kawe  zastanawiał się co dalej , morderca nie złapany a zginęła kolejna osoba...-jego rozmyślania zniweczył znajomy dźwięk , to był Oliver schodzący po schodach do swojej kryjówki.
-Całe szczęście wróciłeś - powiedział z niemałą ulgą.Podbiegając do niego.
-Tak ,musiałem...no wiesz poukładać sobie to wszystko chodź i tak mi nie wyszło-rzekł po czym dodał - co się stało?
-Felicity gdzieś zniknęła- powiedział zatroskany wskazując na jej pusty fotel.
-Jak to zniknęła-zapytał zdziwiony
-Od wczoraj nie dała znaku życia ,nigdy tak nie robiła więc to nie może być przypadek.-stwierdził stanowczo Digg
-Zostawiła ci notatkę , o tym morderstwie bo nie wiedziała kiedy wrócisz.W tym momencie
Oliver przeczytał wiadomość zostawioną przez Felicity .Digg , znajdź cokolwiek na temat jej zniknięcia, ja natomiast zajmę się tym mordercą-rzekł  pewny swego.
Oliver wziął łuk i strzały i poszedł w stronę schodów , gdy nagle usłyszał głos Diggla.
-Widzę , że już wszystko w porządku - stwierdził zadowolony Digg.
Ollie rzucił mu wesoły uśmieszek a następnie rzekł
-Ja dopiero się rozkręcam.- po czym wybiegł z Verdana tylnym wyjściem.
Skontaktował się z porucznikiem Lancem i poprosił o spotkanie na dachu budynku policji.

-Myślałem ,że ludzie już cie nie obchodzą-powiedział wchodzący po schodach na dach Lance z wyraźnym wyrzutem na twarzy

-Odkąd poprosiłem cie o pomoc zginęły jeszcze 2 osoby...-nagle mu przerwał

-Miałem poważne problemy, wszyscy je czasem mamy-powiedział w miarę spokojnie Oliver

-Po co mnie w takim razie wezwałeś?-zapytał Quentin już bez wyrzutów to wytłumaczenie w zupełności mu wystarczało , jednakże zachowanie strzały trochę go niepokoiło , wyglądał na przygnębionego ,podszedł bliżej,ale powstrzymała go jego ręka.

-Nie przyszedłem tu ,żeby się wyżalić-wypalił dość dziwnym głosem.

-Potrzebuję pomocy , twojej i Laurel...

-Nie mieszaj w to mojej córki!- prawie wykrzyczał wściekły Lance , po czym szybki się opamiętał- przepraszam... ostatnio też  miałem problemy.

-Chcę aby zaaranżował pan , moje spotkanie z Laurel -przenikliwym wzrokiem popatrzył mu prosto w oczy, co zazwyczaj się nie zdarzało

-Dobrze , postaram się...

-Tutaj za 2 godziny- rzucił niedbale.

I w tym momencie Oliver wystrzelił strzałę , po czym opuścił się z dachu budynku na chodnik i zniknął z oczu porucznikowi.


2 godziny później  

-Witaj Laurel - rzekł dość przyjemnym tonem , dopiero wtedy dziewczyna go zauważyła , obróciła głowę i powiedziała

-Ohh.... mogłam się tego po ojcu spodziewać- była bardzo rozdrażniona kiedy to mówiła.

-Nie obwiniaj o to ojca , to ja go o to prosiłem , nie chciałem żebyś nasłała na mnie cały S.W.A.T

-To wszystko wyjaśnia - spojrzała na niego z aroganckim uśmiechem 

-Chodzi mi o te ostatnie morderstwa , a mianowicie musisz mi pomóc dostać się do archiwum.

Zastanowiła się chwilę i dodała -Jeśli naprawdę chcesz pomóc , to niech będzie -nie wierzyła własnym słowom.

-Jutro wieczorem , przed archiwum ,bądź gotowa- zaraz po tym zniknął , Laurel został sama na dachu.

-Nie ... nie to nie może być prawda ,to przez niego Tommy nie żyje...-rozpłakała się , i w tym momencie wzięła tabletki antydepresyjne i poszła do swojego mieszkania aby przepłakać kolejną noc.

Chwilę potem , Digg otworzył oczy i ujrzał Olivera stojącego przed nim, zrozumiał wtedy ,że przysnął i  zrobiło mu się strasznie głupio.

-Przepraszam...-wybąkał niezdarnie- nie powinienem był...

-Już dobrze nie przepraszaj , idź do domu -powiedział bardzo łagodnym tonem Ollie .wskazał na schody.

-No już idź i tak nic więcej dzisiaj nie zrobimy-rzekł.John wstał i wyszedł , a Oliver został jeszcze chwilę

-Felicity , gdzie jesteś, co się z tobą dzieję, martwię się i wiedz ,że wszystko ci wybaczam- mówił sobie w duchu.

Felicity nagle otworzyła oczy , napadł ją atak tępego bólu głowy, próbowała wstać, jednak zdała sobie sprawę ,że jest związana i.Nie rozumiejąc co się dzieje z trudem usiadła , rozejrzała się  i wywnioskowała,że jest w jakiejś opuszczonej fabryce , przed sobą zobaczyła ,zdeformowaną postać ,gdy jej wzrok się wyostrzył , zobaczyła martwą dziewczynę bez nóg a za nią jeszcze kilka innych ciał.Wtedy zrozumiała gdzie i w jakim niebezpieczeństwie się znajduje.Lecz właśnie w tym momencie podszedł do niej potężny męższczyzna  złapał za kołnierz i pociągnął do góry 

-Czas na show moja panno -powiedział przerażającym głosem.


Strange History Of ArrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz