seven

290 18 1
                                    

  Justyna postanowiła nie szaleć z ubiorem, bo dobrze wiedziała że Adam nie lubi bardzo wytapetowanych i mało ubranych dziewczyn. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi.

O nie. Zachowaj spokój, błagam nie schrzań tego.

Chwyciła za klamkę i tak jak przypuszczała był to Naruciak. Wyglądał tak samo dobrze, a nawet lepiej niż ostatnim razem. Przez to nogi się pod nią ugięły, sama nie wiedziała dlaczego zaczęła się zsuwać na ziemię. 

-Ej, nie mdlej mi tu, wszystko gra - powiedział chłopak w ostatniej chwili łapiąc dziewczynę. Justyna wpatrując się w jego oczy znów nabrała kolorów. Humoru dodawał jej fakt, że tak się nad nią nachylał i obejmował. Oboje nie dostrzegli, że Maja stała w progu patrząc na to ze zdziwioną miną .

Powiedzieć coś? Zakasłać? Nie wiem co mam zrobić.

W końcu do głowy wpadł jej pomysł na powiedzenie czegoś co na pewno wkurwi jej przyjaciółkę.

-  Adam nie rozpędzaj się tak. Jesteś pewien, że masz gumki? Jeśli tak, to nie przeszkadzam -

Hehe, ale jestem zła.

Dumna z siebie ruszyła w stronę salonu. 

 Justyna się zezłościła, ale Adam zaczął się śmiać, przez co prawie się udusił. 

 - Jaka ona jest zabawna. - powiedział, a Justyna znowu się wkurwiła, bo tylko on mógł do niej mówić ze jest zabawna. Adam zauważył że Justyna zrobiła się czerwona ze złości i pocałował ją w policzek Dziewczyna od razu spaliła buraka i zatrzepotała rzęsami. Nie zauważyli ze Maja od dłuższego czasu stała i z popcornem obserwowała dwa gołąbeczki. 

- No to już ten etap. - powiedziała i zaśmiała się, po czym podała popcorn Adamowi i wzięła kurtkę z wieszaka.- Idę nagrywać z Igorem, bądźcie grzeczni. - I wyszła.

  Nie to nie było 20 minut dzięki "przyjaciółko".

Serce Justyny zaczęło bić jeszcze mocniej. Cieszyła się, że Adam rozgościł się w salonie i nie widział jej miny. To było coś na wzór zdenerwowania, zaskoczenia, szczęścia czyli takie chuj wie co. Obczaiła w lustrze jak wygląda. Nie było źle, ale i tak wydawało jej się że przypomina po tym wszystkim Czubakę ogoloną tarką do sera. Pewnie dalej prowadziłaby swój monolog do lustra ale zorientowała się, że  ma gościa. Usiadła jak najdalej od niego, bo gdy czuła jego perfumy krew zaczynała jej buzować, co wiązało się równocześnie z burakiem na twarzy. 

- Czemu tak daleko? Nie gryzę, no chyba że nie dasz mi nic do jedzenie. ale Maja wyszła więc to nie problem. -

Ale śmieszek. Gdyby Maja to słyszała Adam leżałby na stole jako sajgonka w pięciu kawałkach. Czyli jej wyjście nie było takie złe. Ej, czekajcie czy on właśnie powiedział, że chce żebym obok niego usiadła?!  



what do you mean? [naruciak]Where stories live. Discover now