Do mojego stolika w barze całodobowym podeszła kelnerka i wypełniła mój kubek wrzącą kawą po raz 10 chyba od mojego przyjścia. Była już prawie 2 w nocy. Siedziałam przy stoliku z podkulonymi nogami, telefon co chwilę dzwonił ale ignorowałam to. Napisałam do mamy krótkiego smsa żeby się nie martwiła, że po prostu potrzebuje samotności. Zastanawiam się co się dzieje z moim życiem. Wszystko się wali. Miałam spokojnie życie, dobre oceny wszystko owszem było nudne ale stabilne. Teraz siedze w jakimś zapyziałym barze na drugim końcu miasta, pije gorzką kawę żeby nie usnąć i mam ochotę płakać. Jestem w rozsypce. Myślałam o tym co zrobie jak wrócę do domu i szkoły. W domu ojciec, w szkole Melanie i Luke.
Po chwili podeszła do mnie z powrotem kelnerka. Miała na sobie fartuszek w kratę, powycierane jeansy z naszywkami i wielką czarną bluzę. Krótkie włosy z turkosowymi pasemkami miała zaczesane do góry, a usta pomalowane na bordowo.-Mogę się dosiąść?
-Jasne...
Siadła obok i przysuneła się w moją stronę.
-Jestem Mary.
-Ali
-Co się dzieję? Widze, że masz spore kłopoty. Od 20 siedzisz, pijesz kawę za kawą, telefon Ci wydzwania, zasypiasz na siedziąco i masz minę jakbyś miała zaraz wybuchnąć płaczem. Problemy z chłopakiem?
Spojrzałam na nią żałosnym, zapłakanym wzrokiem.
-To by było takie łatwe...
-Z rodzicami?
-W pewnym sensie...
-Z ... dziewczyną...?
Spojrzałam na nią i lekko pokiwałam głową. Delikatnie ścisnęła moją dłoń i oparła głowę na moim ramieniu.
Po chwili do baru weszło jakiś dwóch facetów, więc Kate musiała podejść do kasy. Złożyli zamówienie i usiedli przy sąsiednim stoliku. Mieszałam bardzo wolno kawę i przyglądałam się im. Byli bardzo umięśnieni, ubrani w skórzane kurtki i spodnie czyli najprawdopodniej przyjechali tu motorami. Obserwowałam ich i Kate. Wszyscy byli idealną definicją tego przed czym ostrzegał mnie ojciec. Skórzane ciuchy, kolczyki, farbowane włosy. Mimo to wyglądali na szczęśliwych. Wydaje mi się, że to dlatego, że są wolni. Robią co chcą, nie myślą co pomyślą o nich inni ludzie. Żyją tak jak chcą. Może i mają przez to problemy, ale za to poznają smak czegoś, czego ludzie przekroju mojego ojca nigdy nie doświadczą. Prawdziwego szczęścia.