12

3.2K 244 65
                                    

Charlie dalej mi nie odpowiadał.

-To co się stało, powiesz mi w końcu?-zapytałam z widocznym zdenerwowaniem.

-No dobra-zaczął.-Naomi od zawsze jest strasznie zazdrosna o moje koleżanki, a sama lata za chłopakami z jej klasy. Nie raz widziałem jak wychodzili razem na kawę. Nie da się z nią wcale o tym porozmawiać byśmy byli zwyczajną parą. Z każdej naszej rozmowy o tym wychodzi jakaś sprzeczka. Po prostu miałem tego dość-powiedział. Było mi go strasznie żal. Z Naomi wyglądali tak idealnie.

-Porozmawiam z Naomi, ale to jak wrócimy do domu. Za godzinę będą Twoi i Leo rodzice. Leondre jest mocno zdenerwowany, więc lepiej chodźmy jak chcemy być żywi-powiedziałam z uśmiechem. Do domu szliśmy w ciszy.

Gdy weszliśmy do domu na szczęście nie było rodziców moich przyjaciół. Był tylko Leo i Naomi. Leondre ciągle przytulał moją przyjaciółkę. Myślałam, że będę żałować tego kontraktu, ale teraz uważam, że był to dobry wybór przystać na propozycję Leo.

-Naomi musimy pogadać-zwróciłam się do przyjaciółki.

-Okej-odpowiedziała mi po czym weszłyśmy po schodach na górę.  Usiadłyśmy na moim łóżku, Naomi spojrzała się na mnie na co ja głośno wzdychnęłam i zaczęłam rozmowę.

-Musisz być mniej zazdrosna, do tego nie możesz wzbudzać zazdrości w Charliem. Kłócicie się o byle co i po prostu Charlie miał już dość-wytłumaczyłam.

-Postaram się-powiedziała z udawanym uśmiechem.

-Ja pójdę po Charlsa żebyście sobie wszystko wyjaśnili, tylko najpierw się przebiorę-powiedziałam wyjmując mój wcześniejszy strój.

 Szybko się przebrałam i nałożyłam na swoją twarz lekki makijaż. po czym zeszłam na dół. Na dole zauważyłam pięknie wystrojony pokój. Na stole był biały obrus a pod choinką prezenty. 

-Charlie idź pogadaj z Naomi, tylko jej nie zabij-zaśmiałam się jednocześnie siadając na kanapie obok Leondre. 

-Gdzie go znalazłaś?-zapytał przyjaciel gdy Charlie znikł nam sprzed oczu.

-W parku-odpowiedziałam mu na co on kiwnął głową.

Z góry co chwilę było słychać śmiechy naszych przyjaciół.

-Chyba się pogodzili-powiedziałam do Leo z uśmiechem na co on powtórzył mój gest. Po chwili już widzieliśmy Charliego i Naomi schodzących ze schodów z uśmiechem.

-Czyli jesteście, już po raz kolejny, oficjalnie parą?-zapytał Leondre. Charlie na jego wypowiedź kiwnął twierdząco głową. Jestem bardzo szczęśliwa, że wszystko się ułożyło. 

Usiedliśmy wszyscy przy stole i już po chwili rozległ się odgłos dzwonka do drzwi. Leo poszedł otworzyć. W drzwiach stali rodzice Leondre i Charliego. Przynieśli od groma jedzenia. Postawili na stole i usiedli z nami. 

-Ty jesteś Chloe, tak?-zapytała rodzicielka jednego z moich przyjaciół.

-Tak to ja-odpowiedziałam z uśmiechem mamie Leondre. Po chwili już wszyscy na luzie se sobą rozmawiali.  Oczywiście wszyscy oprócz mnie, ponieważ nie byłam przyzwyczajona do takiego groma osób. Czułam się nieswojo. W sam raz gdy skończyłam rozmyślać zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Na początku podeszłam do Leondre.

-Żebyś zawsze była szczęśliwa i nigdy się nie zmieniała-powiedział zamykając mnie w swoich ramionach.

-Żebyś był dalej taki kochany i idealny, tak jak teraz-powiedziałam mu na ucho. Kątem oka widziałam jak pani Devries się nam przygląda. Po dobrych pięciu minutach odkleiliśmy się od siebie. Pozostałym gościom złożyłam tradycyjne życzenia życzące szczęścia i dobra.

-Może otworzymy prezenty?-zapytała pani Lenehan. Wszyscy się na to zgodzili. Podeszłam do choinki i otworzyłam małą kopertę z napisem Chloe. Gdy ją otworzyłam zauważyłam dwa bilety na lot do Paryża. Lot był dwudziestego ósmego grudnia. Po wyjęciu biletów zauważyłam kartkę z napisem:

Chloe, chcę żebyś najlepiej zakończyła ten rok i najlepiej zaczęła nowy, xx Leo

Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.

-Jesteś najlepszy.

-Robi to dla ciebie, księżniczko. Wiem, że od zawsze Twoim marzeniem było pojechanie do Paryża-powiedział z uśmiechem.

-Dziękuję-powiedziałam dalej się do niego tuląc.

-Masz gust do perfum-powiedział.

-Wiadomo-zaśmiałam się.-To są moje pierwsze i jednocześnie najlepsze święta. Dziękuję-podziękowałam po raz kolejny.

-Nie masz za co, serio. Uwielbiam Cię uszczęśliwiać-powiedział po czym się odkleiliśmy.

Usiedliśmy znowu przy stole. Wszyscy dalej rozmawiali. Naomi ciągle leżała przytulona do Charliego. Wyglądali tak słodko.

-Może pójdziemy się przejść?-zaproponował mi Leondre.

-Z chęcią-odpowiedziałam mu idąc do przedpokoju ubrać buty. Leondre zrobił to samo i chwycił mnie za rękę.

Było już po dziewiętnastej, więc było ciemno. Śniegu nadal było od groma. Wszystko razem dawało taki piękny krajobraz.

-Chloe-wypowiedział moje imię zatrzymując mnie tak byśmy patrzyli sobie w oczy.

-Leondre-wypowiedziałam jego imię śmiejąc się jednocześnie patrząc w moje buty. Jego wzrok tak cholernie mnie onieśmielał.-Dziękuję-dodałam odważając się spojrzeć w jego cudowne tęczówki.

-Za co?

-Za to, że dzięki Tobie w końcu spędziłam normalne święta, w normalnym towarzystwie-powiedziałam nieco smutnym głosem.-Tylko brakuje mi tu Lucy.

-Kto to Lucy?

-Moja młodsza siostrzyczka. Nie widziałyśmy się parę lat. Rodzice zabraniali mi się z nią spotykać-powiedziałam smutno,

-Chciałabyś ją spotkać, prawda?-zapytał lekko ściskając moją dłoń.

-Najbardziej na świecie-odpowiedziałam mu.

-Wiesz gdzie mieszkają Twoi dziadkowie?

-Tak.

-To jutro postaramy się ją odwiedzić-powiedział uśmiechając się po czym mnie szczelnie przytulił.

-Jesteś najlepszy, dziękuję-po raz kolejny tego dnia, podziękowałam.

-Nie masz za co. Chcę żebyś była szczęśliwa-powiedział.-A teraz wracajmy do domu-dodał.

Ruszyliśmy w stronę domu. Całą drogę rozmyślałam co mam powiedzieć Lucy gdy ją zobaczę, czy mnie pozna? Gdy weszliśmy do domu, Charlie i Naomi spali na kanapie wtuleni do siebie. Rodzice Charlsa już pojechali, a rodzice Leo zaczęli się zbierać.

Mama Leondre mnie zawołała, więc do niej podeszłam.

-Leo jest świetnym i kochanym chłopakiem. Nie zrań go, złotko-powiedziała i mnie przytuliła. Pożegnałam się z jego ojcem i weszłam do salonu.

Leo zaczął sprzątać. Pomimo tego, że byłam strasznie zmęczona, pomogłam mu w tym. Po dobrych dwóch godzinach w końcu posprzątaliśmy. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się w łóżku. Po paru minutach Leo położył się obok mnie.

-Dobranoc, Chloe.

-Dobranoc, Leondre.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział pisałam na dwóch polakach i przyrodzie, po co się uczyć jak można pisać fanfiction!

Jest on dość długi, ale co ja poradzę, że miałam wenę na polskim xd

a tak btw baaardzo Wam dziekuję za tyle odsłon, komentarzy, gwiazdek! 

xx


Live for me, princess 1&2 ||l.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz