14

2.8K 222 18
                                    

Wszystkie dni wyglądały tak samo.

Budziłam się, płakałam. Jadłam, płakałam. Szłam spać, płakałam.

Nikt nie potrafił mi pomóc, nie potrafię pogodzić się ze śmiercią Lucy. Tak bardzo za nią tęsknie. 

-Chloe, pakuj się. O dziewiętnastej mamy lot-odezwał się Leo.

-Dobrze-odpowiedziałam mu smutnym głosem na co on się do mnie przysiadł.-Tak bardzo za nią tęsknie-powiedziałam trzymając twarz w dłoniach.

-Wiem, że jest Ci bardzo trudno, ale czasu nie cofniesz. Zobaczycie się za parędziesiąt lat, tam u góry-powiedział zamykając mnie w ramionach.

-Nie wiem jak własna rodzina mogła mnie tak okłamać. Po rodzicach bym się jeszcze spodziewała, ale po dziadkach? Nie chcę ich znać-powiedziałam smutnym głosem.

-Postaraj się o tym nie myśleć, księżniczko. Dzisiaj polecimy do Paryża. Spełnisz swoje marzenie. Lucy na pewno chce żebyś się uśmiechała-powiedział uśmiechając się na co ja powtórzyłam jego gest.-A teraz się spakuj, masz trzy godziny-dodał wychodząc z pokoju.

Z szafy, która stała obok mojego łóżka wyjęłam walizkę. Spakowałam pięć par spodni, jakieś bluzki i bluzy i sukienkę. Dołożyłam bieliznę i buty oraz szczoteczkę do zębów. Po półtorej godzinie byłam już spakowana. Postanowiłam w końcu zejść na dół i coś zjeść, ponieważ przez ostatnie dni jadłam bardzo mało.

-O hej, Chloe-przywitała się Naomi.-Słyszałam co się stało-dodała smutnym głosem.

-Czasu nie da się cofnąć. Muszę żyć z tym, że już nigdy jej nie spotkam-powiedziałam smutnym głosem.

-Będzie okej-powiedziała.

Po krótkiej rozmowie z przyjaciółką postanowiłam coś zjeść. Wybrałam kanapkę z serem. Wykonałam te bardzo kreatywne danie i je zjadłam. Zanim się obejrzałam była już osiemnasta.

-Jedziemy?-zapytałam Leo.

-Masz dobre wyczucie czasu-zaśmiał się. Ubrałam buty, chwyciłam walizkę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.

-Leciałaś kiedyś samolotem?-zapytał.

-Ledwo co było stać nas na chleb, a Ty pytasz czy leciałam samolotem?-zaśmiałam się.

Po chwili byliśmy już na lotnisku. Przeszliśmy przez kontrolę i oddaliśmy bagaże po czym udaliśmy się do samolotu.

-Boje się latać-poinformowałam przyjaciela po wejściu do samolotu.

-Nie masz czego, idź spać jak się boisz-odpowiedział wyjmując z kieszeni słuchawki. 

Wykonałam jego polecenie, przecież i tak nie miałabym co robić. Oparłam się głową o jego ramie i już po chwili usnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziś taki krótki i nudny rozdział, ale jutro będzie o wiele dłuższy i ciekawy!

A tak btw, życzę Wam wszystkim wesołych świąt, masy prezentów pod choinką i żebyscie te święta spędzili w rodzinnym gronie <3



Live for me, princess 1&2 ||l.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz