5

3.7K 293 30
                                    

Godzina jedenasta trzydzieści. Tym razem nie budzę się w szarym, nudnym szpitalu psychiatrycznym. Tym razem budzę się w pięknym, miętowym pokoju z białymi meblami. Próbuję wstać, ale czuję, że coś trzyma mnie za tułów. Powoli się odwracam na drugi bok i zauważam, że to Leo. Nie chce go budzić, więc powoli zdejmuje jego rękę i kładę na pościeli. Cicho podchodzę do szafy i wybieram ubrania. Potem tradycyjnie wykonuję całą poranną rutynę.

-Wstałaś?-słyszę głos Leondre, gdy wychodzę z łazienki.

-Mhm, słodko śpisz-odpowiadam wychodząc z pokoju.

Na dole zauważam Charliego smażącego naleśniki.

-Hej, Charlie.

-Cześć, Chloe. Leo śpi?

-Wstał przed chwilą, zaraz pewnie przyjdzie-odpowiadam mu z uśmiechem i siadam przy stole. Po pięciu minutach Charlie stawia mi przed nos naleśniki z dżemem. Szybko je zjadam i wstawiam talerz do zmywarki.

-Emm, ja pójdę zobaczyć co z Leo. Coś długo nie przychodzi-mówię Charliemu i wchodzę po schodach do mojego pokoju. 

Od razu po wejściu do pokoju zauważam Leo siedzącego z twarzą w dłoniach. Podchodzę do niego i szczelnie go przytulam.

-Co jest, Leo?-pytam. Leo tylko wyciągnął głowę z rąk i spojrzał się na mnie.

-Nie chcę żebyś tam wracała. Boje się o Ciebie-mówi, a jego głowa znowu ląduje w jego dłoniach.

-Wiesz dobrze, że sama nie chcę tam wracać. Ale tylko tam mogę być póki nie wyzdrowieję. Nie mogę przecież mieszkać u Ciebie, nie chcę być ciężarem.

-Chloe, nie jesteś dla mnie ciężarem. Wiesz dobrze, że jesteś dla mnie strasznie ważna, choć znamy się nie cały tydzień. Zależy mi na Tobie-na jego słowa strasznie się rozkleiłam, nigdy dla nikogo nie byłam ważna, nigdy.

-Nie wiem nawet jak Ci pomóc-powiedziałam.-Nawet gdybym wyszła szybciej nie miałabym gdzie mieszkać. 

-Będziesz mieszkać u mnie-zaczął.-Nawet jak się nie zgadzasz, muszę o Ciebie dbać-dodał z uśmiechem.

-Moożeee jak Ci tak zależy, to byś nagadał lekarzowi, że jesteś moim bratem, czy tam wujkiem?

-To nawet dobry pomysł Chloe, możemy zawsze spróbować-powiedział.

-Potem nad tym pomyślimy. Idź się ubrać, i chodź coś zjeść-powiedziałam.

~~~~~~~~~~~~~~

Jest godzina szesnasta czterdzieści pięć, właśnie z Leo wyszłam z jego domu.

-Jak chcesz to zrobić? Co będzie jak będą kazać Ci dać jakieś dowody, czy coś? Fałszywek chyba nie zrobiłeś-powiedziałam na co Leondre się uśmiechnął.

-Fałszywek nie zrobiłem, ale mam dar przekonywania ludzi-zaśmiał się.

Do szpitala szliśmy jeszcze dość długą drogę. Gdy weszliśmy na teren budynku od razu się spięłam. Leo chwycił mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy i weszliśmy do środka. Podeszliśmy do recepcji i czekając w dość długiej kolejce, po około piętnastu minutach jedna z pielęgniarek nas przyjęła.

-W czym mogę państwu pomóc?

-Chciałbym wypisać moją siostrę, Chloe Catrice-na jego wypowiedź pielęgniarka zaczęła stukać coś w klawiaturę.

-Z tego co mam w jej karcie, wszystko z nią ok, tyle, że jest jeszcze za chuda. Wypisać ją będzie można dopiero za około dwa miesiące-po jej wypowiedzi moje oczy momentalnie się zeszkliły.

-Czy pani sobie ze mnie kpi? Chloe je wszystko normalnie, nie wybrzydza, nie zachowuje się jak osoba z chorobami psychicznymi i ma tu siedzieć kolejne pieprzone dwa miesiące, bo jest za chuda?

-Przykro mi-odpowiedziała. Leo wyszedł z budynku. Mi kazali zostać. W tej chwili miałam to głęboko w dupie, liczył się tylko on. Przechodziłam przez gromadę osób, przepychałam się. Po chwili udało mi się wyjść. Widziałam Leo siedzącego na ławce, po raz kolejny  tego dnia z twarzą w dłoniach. Szybko podbiegłam do niego i usiadłam obok. 

-Nie płacz, skarbie. Wiesz, że mi też jest ciężko. Wiesz, że chociaż Cię nie znam, potrzebuje Cię bardzo mocno. Jesteś wszystkim co mam. Wytrzymamy te dwa miesiące-powiedziałam a z moich oczu zaczęła lecieć gromada słonej cieczy.

-Chloe, jesteś dla mnie strasznie ważna i nie chcę żebyś popadła w jakąś chorobę. Anorektyczki, bulimiczki i te inne będą Cię namawiać do powrotu, do tej ich krainy nie jedzenia czy samo agresji. Nie chcę tego.

-Zaufaj mi. Jesteś u mnie codziennie, czy widziałeś żeby choć raz mój stan się pogorszył? Nie. To tylko dwa miesiące. Wytrzymamy to-powiedziałam i go przytuliłam.

-Jutro przyjdę, Chloe.

-Będę czekać, Leondre. 


Live for me, princess 1&2 ||l.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz