19

2.4K 211 18
                                    

Jest osiemnasta trzydzieści, za dziesięć minut wyjeżdżamy przeżyć najlepszego sylwestra. Tak, najlepszego. Przecież cały czas będę się bawić, zamiast rozmyślać o moim życiu, prawda?

-Ślicznie wyglądasz-powiedział Leo wchodząc do mojego pokoju.-Gotowa?-zapytał na co kiwnęłam twierdząco głową.

Całą czwórką wyszliśmy z domu po czym weszliśmy do samochodu. Całą drogę rozmyślałam o tym jak powiedzieć Leo, że chcę zerwać kontrakt. To jest trudniejsze niż mi się wydawało.

Po dobrych dwudziestu minutach siedzenia w samochodzie wyszliśmy z samochodu. Widzę, że najbliższe sześć godzin spędzę w klubie z masą alkoholu i dragów. Czego mogłam się spodziewać po dilerach narkotyków?

-Wiesz, że nie lubię klubów-powiedziałam do Leo.

-Czas przejść lekkie zmiany w życiu, kochanie-powiedział spokojnym głosem. Będzie mi brakować tego głosu.

Wszyscy weszliśmy do klubu, Charlie i Leo gdzieś poszli, a ja z Naomi poszłyśmy do barku. Naomi od razu zaczęła rozmawiać z barmanem.

-Zamów mi coś mocnego. Muszę zapomnieć-powiedziałam do przyjaciółki na co ona kiwnęła głową. Już po chwili przy mnie stał kieliszek z alkoholem. Nie wiem jakim cudem jej to sprzedali, przecież ma dopiero szesnaście lat.

Chwyciłam w swoje ręce kieliszek i wypiłam jego zawartość. Moje gardło podrażniał gorzki smak alkoholu.

-Zamów mi tego więcej-zwróciłam się do przyjaciółki.

-Będziesz pijana, Leo mnie chyba zabije-powiedziała spokojnym głosem.

-Tylko jeden kieliszek-powiedziałam robiąc maślane oczy, na które uległa moja przyjaciółka.

Czas leciał i leciał, nie miałam pojęcia która jest godzina. Ostatecznie wypiłam dobre dziesięć kieliszków, byłam dość mocno pijana. Naomi poszła gdzieś w tłum, a ja dalej siedziałam przy barku.

-Ile wypiłaś?-zapytał Leondre siadając obok mnie.

-D-dużo-powiedziałam mocno się jąkając.

-Chodź na dwór-powiedział przyjaciel chwytając mnie za rękę. Po chwili staliśmy za klubem, w małym lasku gdzie nikogo nie było.

-Nie interesuje mnie to czy zapamiętasz to co mówię. Nie jest to ważne, a dla mnie może i lepiej-powiedział chwytając moje ręce.

-N-nie jestem a-aż taka p-pijana-powiedziałam uśmiechając się.-A no tak, zanim coś powiesz to muszę Ci coś powiedzieć-dodałam śmiejąc się.

-Mów-powiedział.

-Zr-r-r-ywam k-kont-r-rakt-mówiłam ciągle się śmiejąc.-I to na poważnie-dodałam.

-Nie będę z Tobą rozmawiał o kontrakcie po pijaku, ludzie gdy są pijani mówią głupoty.

-Powiem Ci jutro to samo!-wykrzyczałam śmiejąc się.

-Zmieniając temat...-zaczął Leo wyjmując swój telefon z kieszeni po chwili go chowając.-Szczęśliwego nowego roku!-wykrzyczał mocno mnie przytulając. Dokładnie gdy mnie złapał, na niebie zaczęły wystrzeliwać fajerwerki.

~***~

Rano obudziłam się z mocnym kacem. Nic nie pamiętam, film urwał mi się w tedy, kiedy Naomi kupowała mi alkohol.

-Widzę, że wstałaś, księżniczko-uśmiechnął się Leo siadając na moim łóżku.-Miałaś mi coś powiedzieć-dodał na co ja od razu się zamyśliłam.

Myślałam o tym, co mogłem chcieć mu powiedzieć przez dobre pięć minut, lecz w końcu przypomniałam sobie urywek naszej wczorajszej rozmowy.

-A no tak, chcę zerwać kontrakt-powiedziałam w miarę pewnie.

-Dlaczego?-zapytał smutny.

-To nie przez Ciebie, Leo. Jesteś dla mnie cholernie ważny, po prostu muszę się usamodzielnić-powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-Mam lepszy pomysł-zaczął.-Nie zerwiesz go, lecz zawiesisz-powiedział na co zmierzyłam go pytającym wzrokiem.-Chodzi o to, że za pięć, sześć miesięcy znowu tu wrócisz-dodał.

-No dobra-powiedziałam mu na co on się uśmiechnął.

-A gdzie chcesz mieszkać?

-Oszczędzałam pieniądze od Ciebie. Stać mnie na wynajem mieszkania. Przy okazji będę gdzieś dorabiać-dodałam.

-Na pracę Ci nie pozwolę, wiesz o tym.

-Leooo!-wykrzyczałam przedłużając literę o.-Muszę się usamodzielnić-dodałam.

-No to zrobimy inaczej. Dam Ci teraz kartę kredytową. Jest na niej około dwadzieścia pięć tysięcy. Powinno Ci starczyć, jeżeli nie starczy, będziesz dorabiała.

-Zgadzam się-odpowiedziałam mu wstając z łóżka.-Pozwól mi, że się spakuję, potem przyjdę się pożegnać.

-Okej-odpowiedział Leondre nieco smutnymi oczami.

~***~

Gdy się spakowałam, zeszłam na dół. Leo siedział na kanapie, dość smutny. Podeszłam do niego i usiadłam.

-Leo, przecież będziemy się kontaktować. Nie zerwiemy kontaktu, tak? Jesteś dla mnie ważny, ale muszę się usamodzielnić. Nie długo wrócę-powiedziałam przytulając go.

-Pozwól mi zrobić tylko jedną rzecz-powiedział patrząc się przed siebie.

-Okej-odpowiedziałam mu na co on musnął moje wargi. Nie sprzeciwiałam mu się.

-Do zobaczenia, Chloe-powiedział podając mi kartę kredytową do ręki.

-Do zobaczenia, Leondre-odpowiedziałam mu ostatni raz go przytulając, po czym wstałam z kanapy.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Na początek, jeszcze raz przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału:(

Dzisiaj czuję się już lepiej, więc mogłam go dodać.

Mam nadzieję, że nie zostanę zabita za ten rozdział:))




Live for me, princess 1&2 ||l.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz