-Chloe, obudź się!-wykrzyczał dobrze znany mi głos.
-Jade, co jest?-wymamrotałam.
-Dziś Halloween! Co roku pozwalają nam iść po cukierki, pójdziesz ze mną?-zapytała.
-Nie mam siły na takie rzeczy, serio. Pójdź z kimś innym-odmówiłam po czym zamknęłam oczy w celu uśnięcia.
Wczoraj wydarzyło się wiele rzeczy. Do późna siedziałam z Tylerem na dachu. Lepiej się poznaliśmy, co wiąże się z tym, że wytłumaczyłam mu wszystko z Leo. Od początku do końca. Tyler naprawdę jest świetnym człowiekiem i tak mu współczuję, że musi tu być.
-Chlo, chodź-usłyszałam męski głos.
-Chlo?-zapytałam otwierając oczy.
-Dokładnie. Teraz chodź, z okazji Halloween pozwalają nam wyjść do pobliskiego sklepu. Z opiekunami, byśmy nie uciekli, ale pozwalają-powiedział wyciągając mnie z łóżka.
-Muszę iść?-zapytałam jednocześnie zakładając na siebie bluzę.
-Tak, chodź-odpowiedział po czym pociągnął mnie za rękę.
Do sklepu szliśmy w ciszy. Ciągle myślałam o Leo. Zastanawiało mnie to dlaczego mnie tu wysłał.
-Chlo, coś się stało?-zapytał mnie Tyler a ja pokiwałam przecząco głową.
~***~
Po wróceniu ze sklepu poszłam do pokoju Tylera. Siedzieliśmy u niego, ponieważ ma pokój jednoosobowy.-Ty*, martwię się o Leo-powiedziałam nie utrzymując kontaktu wzrokowego z przyjacielem.
-Masz jego numer?-zapytał przyjaciel, a ja zaczęłam mu dyktować cyferki.
Tyler kiwnął głową w górę i dół po czym podszedł do małej szafeczki, która znajdowała się na końcu pokoju. Wyjął mały telefon po czym podał mi do ręki i kazał wpisać numer Leo.
Po pięciu sygnałach odebrała zapłakana kobieta.
-Halo?-powiedziałam, a kobieta westchnęła gdy usłyszała mój głos.
-Chloe, kochanie, Leo nie żyje. Chciałam się skontaktować, ale nie wiedziałam jak-powiedziała, a jej słowa mieszały się że szlochami.
Po słowach Leo nie żyje od razu się rozłączyłam i przytuliłam do Tylera. Bardzo płakałam. Straciłam osobę, która była dla mnie najważniejsza. Mogłam się oszukiwać, że nie była, ale Leondre Devries znaczył dla mnie więcej niż wszystko inne. Był moim oparciem.
~***~
Około godziny czwartej and ranem obudziłam się w swoim pokoju, nawet nie wiem kiedy Tyler mnie tu przyniósł.
Skierowałam się na dach budynku. Wiedziałam, że tylko tam mogę rozwiązać moje wszystkie problemy.
*Perspektywa Tylera*
-Tyler, widziałeś Chloe?-obudziła mnie pielęgniarka. Było jeszcze ciemno, także jest ranek - albo późny wieczór.
-Jak wróciliśmy ze sklepu dowiedziała się, ze jej przyjaciel umarł, potem usnęła u mnie w pokoju, także przeniosłem ją do jej pokoju-odpowiedziałem.-Nie ma jej u siebie?-zapytałem, a kiedy pielęgniarka pokręciła przecząco głową, ja już wiedziałem gdzie może być.
Moje oczy zaszły się łzami, bo moja drobniutka Chlo może w tym momencie siedzieć przy krawędzi i skakać z budynku szpitala psychiatrycznego.
-Niech pani idzie za mną, wiem gdzie może być-poinformowałem kobietę po czym skierowałem się w stronę dachu budynku.
Ja w odróżnieniu od kobiety, która tu pracuje szedłem szybko, ponieważ dla mnie jej życie jest ważne, dla pracowniczki chyba nie.
-Tu nie można wchodzić-powiedziała pielęgniarka, kiedy staliśmy przed czarnym korytarzem. Jednocześnie włączyła alarm, który świadczył o tym, ze ktoś chce popełnić samobójstwo i potrzeba pomocy.
-Nie obchodzi mnie to-prychnąłem i pobiegłem schodami. Kiedy byłem już na samej górze zauważyłem Chloe, która siedziała przy krawędzi. Płakała.
Usiadłem obok niej i przytuliłem ją do mojego torsu. Po krótkiej chwili na dach weszło od groma pracowników.
-Proszę odejść od krawędzi-powiedział stanowczo napakowany mężczyzna.
-To chyba mój czas-mruknęła Chloe na moje ucho po czym powoli zsunęła się z krawędzi. Nie miałem czasu jej zatrzymać.
Odszedłem od krawędzi cały zapłakany. Wyglądałem jak Chlo gdy dowiedziała się, że Leo nie żyje. Widok jej bezwładnie lecącego ciała złamał mi serce. Coś czuję, że z tego szpitalu nie wyjdę jeszcze przez długi czas.
*3 tygodnie później*
Jak za każdym razem gdy ktoś w szpitalu popełnia samobójstwo - osoby, z którymi ta osoba miała najlepszy kontakt są zaproszone na pogrzeb. Zaproszony zostałem tylko ja i Jade. Pogrzeb odbywał się w Port Talbot, miasteczku, w którym urodziła się Chlo.
Usiadłem w pierwszej ławie i spróbowałem rozpoznać ludzi, którzy tu byli. Chloe miała pełną kopertę starych zdjęć z rodziną, z Leo, czy z jej przyjaciółmi.
Po chwili zauważyłem Naomi oraz Charliego. Z opowieści Chloe wynika, że Naomi była szmatą, ale cóż chyba powinna przyjść na pogrzeb swojej byłej przyjaciółki.
Charlie oraz Naomi byli parą. Usiedli obok mnie.
-Ty jesteś Tyler?-zapytał Charlie.
-Tak-odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
Następnie weszła rodzina Chloe. Poznałem jej matkę i ojca, którzy jak na alkoholików i ćpunów na prawdę wyglądali normalnie. Potem weszła babcia i dziadek, oraz ciocia, u której mieszkała Chloe. Potem zaczęły wchodzić już osoby, których nie znałem, dlatego zacząłem bawić się palcami.
Po dobrej godzinie zaczął się pogrzeb. Została wniesiona trumna Chloe, ksiądz powiedział wszystko co miał powiedzieć, po czym zaprosił mnie do powiedzenia przemowy.
-Z Chloe nie znaliśmy się długo, ale bez problemu mogliśmy nazwać się przyjaciółmi-zacząłem.-Była cudowną osobą, potrafiła wysłuchać, nie poddawała się chociaż przeszła w życiu o wiele za dużo. Nie wiem co jeszcze chcę powiedzieć. Chloe była dla mnie na prawdę ważna, wyjdę na egoistę, ale na prawdę cieszę się, że była w tym szpitalu-dokończyłem i z załzawionymi oczami wróciłem do swojej ławki.
Rozejrzałem się po sali, większość zgromadzonych osób miała łzy w oczach. Po chwili do pomieszczenia wszedł dość wysoki brunet. Podbiegł do podestu i zaczął mówić.
-Jestem Leondre Devries, i tak bardzo Cię przepraszam księżniczko. Miałaś żyć dla mnie, ale stało się odwrotnie-powiedział po czym nagle cała sala runęła w łzach, które były przerywane przekleństwami.
---------------
*Ty-skrócenie imienia Tylera. czyta się "taj"jak już wcześniej powiedziałam, koniec historii chloe i leo:( mam nadzieję, że epilog przypadnie wam do gustu.
do zobaczenia kiedyś, kocham was xx
ps. czekam na komentarze, z chęcią wam poodpowiadam:) możecie też zadawać pytania bohaterom(:
CZYTASZ
Live for me, princess 1&2 ||l.d
FanfictionPo nie udanej próbie samobójczej Chloe ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Chłopak o imieniu Leondre postanawia jej pomóc nie wiele mówiąc o sobie. W końcu Chloe wychodzi ze szpitala po czym zamieszkuje wraz z Leo. W między czasie dziewczyna dowiaduj...