ROZDZIAŁ 3

8.1K 482 9
                                    

Totalnie wzkończona szłam w kierunku metra. Kelnerowanie w barze mnie wykańczało. Ale jakos musieliśmy zarazbiać pieniądze a to było jedyne wyjście. Spojrzałam na mój telefon, 20:35. Powinnam się pośpieszyć, inazej moja mam się zacznie martwić.

Przyśpieszyłam kroku. Nagle usłyszałam szybsze kroki za mną. Były coraz bliżej i bliżej. Gdy chciałam spojrzeć się do tyłu dwie silne ręce zaciągnięły mnie w uliczkę. Moje żyły zamarzły, przez moje ciało przepływał strach. Czułam ucisk na moich plecach które były przyciskane do ściany. Przestraszona spjrzałam w górę. Kim był ten mężczyzna?

"Jesteś przepiękną dziewczyną, jak się nazywasz?" miał ciemną skórę i był szeroko zbudowany. Nie płakałam, byłam na to zbyt zszkokowana. Nagle uderzył mnie w twarz. Ból przepływał przez mój prawy policzek.

"L-Lou" mój głos się trząsł. Skinął głową z uśmieszkiem na twarzy. Boże. On był przerażający.

"Więc Lou. Masz ładne ciało. Musze je sobie zaraz wypożyczyć" wytłumaczył mi cichym głosem. Jak by piorun trafił moją głowę i przeszedł aż do palców u stóp.

"P-proszę nie" błagałam płacząc.

Jednak zanim mogłam dalej prosić, moja bluzka leżała już na ziemi. Proszę, proszę Boże, chroń mnie. Głośno i mocno płakałam. Dlaczego właśnie ja? Gdy wylądowałam na zimnym asfalcie od razu zostały mi ciągnięte moje spodnie.

"Proszę niech pan przestanie" błagałam. Jednak w następnej sekundzie pożałowałam tego. Uderzył mnie drugi juz raz. Z całej siły próbowałam trzymać moje nogi złączone. Jednak to nie powstrzymywało tego mężczyzny. Z całej siły uderzył mnie w żołądek.

Ten ból był piekłem, z każdym pchnięciem coraz gorszy a ja stawałam się coraz słabsza. On wcale nie obchodziła go, że byłam jeszcze dziewicą. Wręcz przeciwnie. Nawet się z tego cieszył. Po prostu się modliłam o to żeby to się jak najszybciej skończyło. Po około wieczności wstał stękając, zapiął swoje Jeansy i splunął na mnie.

Leżałam tutaj prawdopodobnie jeszcze przez pół godziny. Ból między nogami był nie do zniesienia. Gorzko płakałam. Co ja w moim życiu takiego zrobiłam, ze przez to wszystko musiałam przechodzić? Powoli wstałam i wytarałam łzy po czym wyszłam z uliczki. Chciałam to zakończyć. Już nie potrafiłam.

W końcu doszłam do ulicy gdzie szybko jeździły samochody. Co prawda nie przejeżdżał tędy często samochód ale a to jak już jakiś się pojawił to jechał szybko. Szybko sięgnęłam telefon z mojej kieszeni, odblokowałam i weszłam na WhatsApp'a. Ostatni raz online o 12:33. przeczytałam na czacie z moja mamą. Prawdopodobnie jeszcze pracowała. Lekko się uśmiechnęłam. Wtedy usłyszałam auto. Moja szansa. Teraz musiałam tylko pobiec. I tak zrobiłam. Moje życie kończyło się teraz i tutaj. Ból między moimi nogami mnie co prawda spowalniał, ale i tak biegłam wystarczająco szybko by umrzeć.

Auto było coraz bliżej. Byłam coraz bliżej śmierci. Między mną a autem był jeszcze spory odstęp, dlatego do końca po prostu doszłam. Nagle zahamował przed moimi nogami. Moje ciało opadło bezwładnie na maskę samochodu. Nienawidzę cię przeznaczenie, bardziej niż moje życie. Leżałam tam podczas gdy mi spływały łzy po policzkach. Dlaczego nie mogłam po prostu zostac przejechana? To by wszystko ułatwiło. Już bym nie istniała i nie byłabym poniżana przez Leyl'ę, Sammy i całą resztę.

"CZY TY SIĘ DOBRZE CZUJESZ?! JESTEŚ TEGO ŚWIADOMA, ŻE CIĘ MOGŁEM PRZEJECHAĆ I WTEDY BYŚ ZGINĘŁA?!" krzyczał na mnie kierowca.

"To właśnie był plan" odpowiedziałam tak cicho, ze on nie mógł tego usłyszeć. Rozczarowana spojrzałam w górę. Szok przeszedł przez całe moje ciało. Kyle Tolison, stał przede mną i obserwował mnie wkurzony.

Nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Nie mogłam go dokładnie zdefiniować.

"Lou? Wszystko z toba okey?" spytał spokojnie. Skinęłam głową.

"T-tak d-dzi-dziękuję" jego obecność wprowadzała mnie w zdenerwowanie. Właściwie to obecność każdego wprowadzała mnie w zdenerwowanie.

Nagle wsiadł do swojego auta i zjechał na pobocze. Moja szansa żeby odejść. Szybkimi krokami poszłam na chodnik. Bóle między nogami nie ustawały. Kyle zaraz sobie po prostu odjedzie a ja spróbuje tego samego po raz drugi. Ten chłopak mnie na pewno nie powstrzyma.

"Lou!" wołał Kyle. Po prostu go ignorowałam i szłam dalej. Powinien mnie zostawić w spokoju dokładnie tak jak w szkole. Jednak zbyt szybko nie potrafiłam iść. Ból był gorszy niż piekło. Znowu zaczęłam płakać. Zostałam zgwałcona.

Musiałam zniknąć, jeszcze dzisiaj.

"Lou poczekaj." teraz trzymał mnie Kyle za rękę. Szybko próbowałam wytrzeć łzy z mojej twarzy, ale oczywiście on je zauwarzył. Jeszcze gorzej być nie może, prawda?

My First BadboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz