Kiedy Jace i ja wróciliśmy do domu godzinę temu, próbowałam nakłonić go do mówienia, ale nie chciał ustąpić. Poszedł prosto do swojego pokoju i od tamtej pory go nie słyszałam. Cóż, trudno byłoby go usłyszeć, z powodu głośnej muzyki dochodzącej zza jego drzwi. Bycie w domu zbyt wcześnie jest dziwne i jednocześnie fajne. Myślałam nad odpisaniem na wiadomość Kinga z dziesięć razy, ale za każdym razem łapałam się na tym, że nie wiem, co napisać, więc postanowiłam, że poczytam "Gorączkę" dla inspiracji. Przeczytałam trzy rozdziały w godzinę, a w pewnym momencie zaczęłam czytać w myślach King zamiast Jace i Aurora zamiast Bethany. Hmm, może powinnam napisać własną książkę... Albo opowiadanie. Mój tablet nadal spoczywa w plecaku, więc postanawiam użyć laptopa na biurku. Jest już włączony; właściwie to jest włączony cały czas, więc wejście na Tumblr'a nie zajmuje dużo czasu. Kładę laptop na kolanach i otwieram go, czekając aż pojawi się ekran logowania. Wpisuję hasło użytkownika, a po chwili pojawia się moja tapeta. Jamie Dornan spogląda na mnie, jakby szydząc z faktu, jak daleko jeszcze do Walentynek przyszłego roku. Kiedy wreszcie mój domowy Internet łączy się, natychmiast klikam ikonkę przeglądarki i włączam Tumblr'a. To jest to. Mały czerwony dymek z białą trójką w środku. Początkowo czuję zaskoczenie i panikę, myśląc o tym, że może dostałam więcej wiadomości od Kinga. Ale potem przypominam sobie, że odczytywanie w aplikacji się nie liczy. Klikam na małą kopertę, a przed moimi oczami pojawiają się słowa Kinga. Boże... Wciąż nie mogę uwierzyć, że sprawiłam... Kurwa, chciałabym to zobaczyć. Założę się, że wygląda niesamowicie seksownie, gdy dochodzi. Tak, właśnie to mu powiem.
Jestem pewna, że jestem tak niewinna, jak niewinna może być dziewica. Ale z drugiej strony, może to zależy od koncepcji tego słowa. Może masz rację. Może nie jestem niewinna. Niewinne dziewczyny nie pragną oglądania Ciebie, gdy dochodzisz, tak jak ja tego pragnę. Zdecydowanie zgodziłabym się na Twoje propozycje. Zaspokojenie ciebie musi być tak samo satysfakcjonujące jak patrzenie na Twój orgazm. Ale taka Panna Niewinna jak ja, nie może wiedzieć, co jest lepsze, prawda? Mam nadzieję, że nie obudziłeś się z obolałymi jądrami. Jeśli jednak tak się stało, będę myśleć, że mogłabym Ci pomóc w bólu, dzięki Twoim pomysłom.PS. Wybaczę Ci, King, ale tylko wtedy, jak mi to wynagrodzisz.- ever-lasting-tattoos
Tak, to powinno mu wystarczyć, myślę i naciskam "wyślij". Uśmiecham się do siebie, bardzo zadowolona z tego, co napisałam i odkładam laptopa na łóżko, więc mogę przyciągnąć kolana do piersi. Wiem, że to może być dla kogoś zaskoczeniem, ale jeszcze nigdy się nie masturbowałam. Nigdy też nie miałam orgazmu. Byłam blisko, wiele razy, większość przez blog Kinga, ale też przez moje książki. Po prostu nigdy nie zrobiłam nic w tym kierunku. Z początku dlatego, że się bałam? Sama nie wiem. Ale kiedy moje zainteresowanie Kingiem zaczęło rosnąć, postanowiłam, że mój pierwszy orgazm przeżyję ze swoim partnerem. Oczywiście w moich fantazjach to King nim jest. Jezu, chciałabym, aby był dla mnie tym jedynym. Okej, to się wymyka spod kontroli. Muszę się opanować. Znikąd burczy mi w brzuchu i zdaję sobie sprawę, że to już pora lunchu. Postanowiwszy zapytać Jace'a, czy chce zabrać się ze mną do McDrive, odświeżam stronę ostatni raz, by upewnić się, że King mi nie odpisał. Odpowiedzi nie ma, więc delikatnie zamykam laptopa. Upewniwszy się, że "Gorączka" jest bezpiecznie ukryta przed wzrokiem ciekawskich, wyjmuję z plecaka telefon i portfel, umieszczając go w tylnej kieszeni dżinsów i wychodzę z pokoju. Muzyka Jace'a robi się głośniejsza, im bardziej zbliżam się do jego drzwi, a ponieważ wiem, że nie usłyszy pukania, po prostu wchodzę, zasłaniając oczy, na wypadek, gdybym miała ujrzeć coś nieprzyjemnego. Ale kiedy jestem już w jego pokoju, nie słyszę żadnego protestu, więc pozwalam sobie odsłonić oczy. Oczywiście, że Jace mnie nie widział. Leży pod kołdrą. Marszczę brwi i podchodzę do niego, delikatnie kładąc dłoń na jego ramieniu. - Jace... - Wołam, próbując przekrzyczeć muzykę, ale on się nie porusza. Słyszę tylko przytłumione "co?" - Jadę do McDonald'sa, chcesz się ze mną zabrać? - Pytam delikatnie, starając się nie przekrzykiwać przygnębiających piosenek, ale widzę przez ruch kołdry, że Jace kręci głową. Wzdycham, zdając sobie sprawę, że od początku wiedziałam, że nie będzie chciał. - Okej cóż, ja jadę. Jeśli czegoś będziesz potrzebował, to dzwoń, dobrze? To nie zajmie mi dużo czasu. On tylko mruczy, nie mówiąc nic, a ja wzdycham ponownie. Szkoda, że nie chce ze mną porozmawiać. Opuszczam jego pokój i schodzę schodami w dół, chcąc jechać po jedzenie i wrócić zaraz do domu. Z początku wszystko zdawało się działać zgodnie z planem. Nie upuszczam kluczy na podłogę, samochód rusza bez problemów, żadnych przechodniów. W sumie, docieram pod McDonald's w rekordowym czasie. Tutaj moje szczęście się kończy. Kiedy podjeżdżam, widzę, że kolejka do McDrive ciągnie się dookoła całego budynku i nie sądzę, by ruszała się szybciej, niż dwa samochody w ciągu piętnastu minut. Staram się czekać, ale moja cierpliwość nie jest dziś moim najlepszym przyjacielem, dlatego też opuszczam kolejkę i postanawiam znaleźć miejsce parkingowe. Dostrzegam jedno na samym końcu parkingu, w słońcu. Wiem, że jak zostawię samochód w tym miejscu, to potem będzie gorący, jak piekarnik, ale teraz mam to gdzieś. Mój brzuch również, sądząc po dźwięku, jaki właśnie wydał. Przemierzam parking w pośpiechu, zyskując rozbawione spojrzenia od ludzi, których oczywiście ignoruję i prawie piszczę z radości, widząc tylko pięć osób przed sobą w kolejce po zamówienie. Cudem wszystko trwa tylko dwanaście minut, aż mogę zamówić i kolejne pięć, aż moje jedzenie jest gotowe. Nie jestem w stanie powiedzieć, co zamówiłam. Powiedzmy, że jest tego dość sporo. Musieli spakować wszystko w trzy papierowe torby. Tak, jestem głodna. Chwytam torby z głupim uśmieszkiem na twarzy i odwracam się, by wrócić i zjeść, ale oczywiście, ktoś musiał mi wejść w drogę. Patrzę w górę gotowa krzyknąć na osobę, która na mnie wpadła, kiedy zdaję sobie z czegoś sprawę. Facet uśmiecha się przepraszająco i chce coś powiedzieć, ale go uprzedzam. - Ty jesteś Damien - oświadczam i natychmiast przygryzam wargę. Zbyt pochopnie, Aurora. Zbyt pochopnie. Damien zamyka usta i marszczy brwi, a ja w tej chwili przyznaję Mack rację. To przystojniak. - Czy my się znamy? - Pyta w końcu, gdy łapiemy siebie na obczajaniu siebie nawzajem. Kręcę głową i oczyszczam atmosferę, wspominając mu o Mack. Na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech i mam ochotę jęknąć z zachwytu. Lubi ją! Opowiada mi o ich randce, o której już wiem i pyta mnie, czy jego plan zabrania Mack do restauracji i kina samochodowego. Słyszycie mój pisk? On jest uroczy. Mówię mu, że to świetny pomysł i zanim się żegnamy, dziękuje mi buziakiem w policzek. Całą drogę do domu nie mogę przestać się modlić, żeby Mack miała świetną pierwszą randkę z Damienem. Kiedy wchodzę do domu, jestem naprawdę zaskoczona widząc Jace'a na kanapie w salonie, zamiast w łóżku pod kołdrą, ale to co sprawia, że zaciskam nerwowo szczękę to fakt, że zarówno Garrett jak i Kylie siedzą obok niego, a Jace obejmuje Kylie ramieniem. Zatrzaskuję drzwi wejściowe, a oni wszyscy odwracając się w moją stronę z głupimi uśmiechami na twarzach, czego ja nie odwzajemniam. - Co tu się dzieje? - Pytam, a raczej warczę, odkładając papierowe torby na blacie w kuchni. Słyszę jak Jace mówi swoim przyjaciołom, ze zaraz wraca, a po chwili pojawia się obok mnie, gotowy wyciągnąć frytkę z torby. Strącam jego rękę i posyłam mu spojrzenie gadaj-bo-nic-nie-dostaniesz, a Jace mówi tylko. - Możemy porozmawiać, jak sobie pójdą? Obiecuję, że wszystko jest w porządku i nie musisz się martwić. - Okej, ale i tak nie dam ci swojego jedzenia - tupię nogą, jak dziecko u wystawiam mu język, co go rozśmiesza. To jedyny dowód na to, że wszystko z nim w porządku. Wiec kiedy to robi, czuję się nieco lepiej. Kręcę głową, gdy wraca do salonu i zaczynam tworzyć scenariusze, dlaczego wszystko jest w porządku. Próbuję jednak skupić się na przełożeniu jedzenia na talerz, bym mogła iść na górę do swojego pokoju. Wiecie, jaka będzie pierwsza rzecz, którą zrobię, jak już tam dotrę? Zgadza się. Wejdę na Tumblr'a. Wolną ręką - która nie trzyma talerza - odsuwam krzesło od biurka i ustawiam je przy łóżku, po czym kładę na nim talerz, a sama wskakuję na łóżko i siadam na nim po turecku. Staram się ustawić sobie laptop na krzyżowanych nogach, ale nie do końca jest równo, więc wyciągam jakąś książkę z szuflady i kładę ją na łóżku, by następnie ustawić na niej laptopa. Uruchamiam go i wpisuję hasło i czekam na połączenie Wi-Fi. Zostawiłam Tumblr otwarty, więc wszystko, co muszę zrobić, to odświeżyć stronę. Nie spodziewam się nowej wiadomości, bo on jest online tylko o czwartej po południu. Ale jest. O kurwa.
Hmm, uwielbiam takie nieprzyzwoite dziewice. Robisz się coraz bardziej niegrzeczna z każdą wiadomością, którą mi wysyłasz. Chciałabyś być tutaj, by mnie widzieć? Och kochanie, ja też bym tego chciał. Chciałbym, abyś usiadła przede mną i patrzyła jak poruszam dłonią po swoim twardniejącym fiucie, mając przymknięte oczy i wyobrażając sobie, że to Twoja dłoń zamiast mojej. Chciałbym poczuć Twoją słodką niewinną cipkę zaciskającą się wokół mnie, a jej wilgotność ułatwiała by mi pieprzenie Ciebie z całych sił. To nie jest coś, co mówię każdej dziewczynie, z którą tu piszę, ale nie sądzę, bym kiedykolwiek chciał pieprzyć się z kimś tak bardzo, jak chcę z Tobą. Będę się modlił, że następna wiadomość jaką dostanę od Ciebie, nie powie mi, że to wszystko dzieje się zbyt szybko i, że nie chcesz już więcej ze mną rozmawiać.PS. Wynagrodzę Ci to, jeśli mi obiecasz, że mogę Ci zaufać.- akingwithouthisqueen
***
King mówi "słodkich" snów ;)Rozdział siódmy jutro, albo pojutrze.PS. Justin nie jest sławny w tym opowiadaniu.
CZYTASZ
Not Safe For Work
FanfictionCześć wszystkim! Jestem tłumaczką Not Safe For Work autorstwa JBomber. Mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu i nie będziecie mieli ze mną żadnych problemów. x W opowiadaniu pojawiają się treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18-stego roku życia, dlate...