Confessions

413 21 1
                                    

    Potrzeba było nam znacznie mniej czasu na powrót, zastanawiam się, które z nas szło szybciej, wyprzedzając innych. Jestem pewna, że to nie ja, ponieważ z każdym krokiem coraz bardziej wzrastało we mnie zdenerwowanie.



Czy on planuje jakąś akcje dziś wieczorem? Mam stracić moje dziewictwo w Meksyku ? O boże, który dzień to będzie? Musze wiedzieć, chcę to zaznaczyć w kalendarzu!



- Kochanie trzęsiesz się. Jest ci zimno? - zapytał zaniepokojony Jay i przyciągnął bliżej siebie oplatając mnie ramieniem. Nie było mi zimno byłam po prostu przerażona ,ale jego słodycz potrafiła rozgrzać mnie od środka. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam jego policzek. Jay podziękował mi a ja milczałam, ponieważ nie byłam całkiem pewna czy mogę otworzyć moje usta, on od razu będzie znał wszystkie moje myśli. Wkrótce weszliśmy do domu Jaya, po czym mnie puści. Wykorzystał ten czas i zrobił kilka kroków, aby wziąć nasze torby. Wzięłam kilka głębokich oddechów i przygotowałam się na wszystkie możliwości. Jay wrócił i położył kilka palców na moich biodrach i następnie poprowadził mnie po schodach. Moje serce zaczęło bić szybciej pod
moim mostkiem. W sypialni jedyną rzeczą, która zwraca moją uwagę są schody na dach. Jay postawił nasze walizki na podłodze i pociągnął mnie tak, abym usiadła na łóżku.



Czy to prawda?Czy on ma zamiar zrobić jakiś ruch? O boże!



Prawie zamknęłam oczy, kiedy zobaczyłam jak poprawił się i w ułamku sekundy zdałam sobie sprawie, że wcale się nade mną nie pochyla.
- Wiec hm, chciałem zrobić to wcześniej, ale myślę, że nie chcę zepsuć tego momentu – zaczął, co zdezorientowało mnie z sekundy na sekundę coraz bardziej. Wsadził swoją wolną rękę do kieszeni i wyjął coś. Natychmiast rozpoznałam jeden z dwóch portfeli w jego ręku, wyglądał jak mój
własny.
- Pamiętasz nasz zakład z wczoraj? - zapytał mnie i na początku musiałam przyznać, że nie, ale po chwili zmieniłam moją odpowiedz.


Jasne! Imiona! To było wczoraj? Wydaje mi się jakby to było z miesiąc temu! 



Poruszyłam tą myśli jak tylko przyjechał, nie chce aby myślał o tym, jak to wszystko szybko leci, więc skupiłam się na zapewnieniu Jay'a, że pamiętam. Uśmiechnął się do mnie po skinieniu głową i wręczył mi mój czerwony portfel, a swój biały nadal trzymał w uścisku. Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu, a Jay zaśmiał się. Zarumieniłam się przez jego rodzaj śmiechu.
- Chce odwołać zakład – wyjaśnił. Wcześniej mogłam mu dokuczać, pytając go, czy nie boi się przegranej. - Wiem,że słyszałaś wcześniej moje nazwisko i to dało mi pomysł. Zakład nie był aż tak trudny, jak moglibyśmy pomyśleć i mogliśmy ujawnić nazwy poprzez rzeczy, prawda? - kontynuował.
- Prawda – zgodziłam się z nutką ciekawości w moim tonie. Podniosłam jedną brew, jakbym chciała powiedzieć "mów dalej".
Jay roześmiał się i otworzył mój portfel, aby następnie wyciągnąć różową kartkę. Nie wiem co to, ale po pierwszym zbliżeniu zdaję sobie sprawę, że jest to jego prawo jazdy.



Myślę, że wiem co jest na rzeczy.



- Więc pomyślałem o tym, że może to jest trudniejsze do powiedzenia niż do pokazanie tego. Moje imię, wzrost są zarówno na mojej licencji. Masz to na swojej prawda? - wyjaśnił, co potwierdziło moje podejrzenia i na nowo wszystko zaczęło mnie niepokoić. Przytaknęłam mu i wzięłam moje prawo jazdy, aby mu je pokazać.
- Okej na trzy, ja chwytam twoje a ty moje, tak? - powiedział Jay, a ja skinęłam głową, znowu biorąc dyskretnie głęboki oddech. Zdałam sobie sprawę jak nie odpowiednio brzmi jego głos, ale na szczęście udało mi się ukryć moje myśli i po prostu cieszyłam się z jego słodkiego uśmiechu, który
pokazuje, że jest tak samo bardzo zdenerwowany jak ja. Trzymając moją licencje pomiędzy nami, wolną ręką złapałam za jego różowy papierek a chłopak robi dokładnie to samo.
- Jeden – zaczął odliczać.
- Dwa - tym razem to ja powiedziałam, a ostatnią liczbę powiedzieliśmy już razem - Trzy!
Mój kciuk idzie pod kartę Jaya, a mój środkowy i wskazujący palec na
górę i pociągnęły ją. Jay zrobił to samo i wzięliśmy licencje patrząc na siebie, nasze spojrzenia trwały wystarczająco długo jak dla mnie. Zobaczyłam małą iskierkę podniecenia w jego oczach. To sprawia ,że się zarumieniłam i spuściłam głowę, aby ukryć uśmiech. Usłyszałam szum i spojrzałam w górę, uświadomiłam sobie, że spojrzał już na moją licencje.
- Miałem racje co do twojego imienia - powiedział zadowolony z siebie, aż zachciało mi się zachichotać, widząc jak dumnie wyglądał. Zaśmiał się i zapytał czy nie chciałabym spojrzeć. Rozszerzyłam moje oczy, chcąc uderzyć samą siebie, upewniłam się, aby natychmiast na to spojrzeć.

Not Safe For WorkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz