Wzdychając, kładę się wygodnie na łóżku i pozwalam sobie zamknąć oczy. To był długi dzień. I noc będzie długa, ponieważ Mack postanowiła wprosić się na piżama party w moim pokoju. Ciocia Chloe i Jace, bo Kylie już wyszła, są w kuchni, sprzątając wszystko. Zaproponowałam, że im pomogę, ale ponieważ są moje urodziny, powiedzieli, że mam nie dotykać niczego. Nie, żebym narzekała. Więc wróciłam do swojego pokoju, aby odpocząć, podczas gdy Mack żegnała się z Damienem, po tym wpadnie wypytywać mnie o mój dobry nastrój. Drzwi frontowe na dole zamykają się i biorę głęboki oddech, przygotowując się inkwizycję Mackenzie Taylor. Mówię tak na nią odkąd przeczytałam 50 Twarzy Greya, bo Mack jest jak Kate. Są w zasadzie, jak jedna i ta sama osoba. Myślę, że tak samo, jak ja i Ana, równie niewinne, a King i Christian to najseksowniejsi mężczyźni na świecie. Kiedy tylko słyszę kroki Mack po schodach, ustawiony jako dzwonek na połączenia od Kinga cover SoMo piosenki Wale'a "Bad", rozbrzmiewa w całym pokoju. Przeklinam pod nosem. Teraz? Naprawdę? Chociaż wiem, że to bardzo zły pomysł, by rozmawiać z nim , gdy Mack w każdej chwili może wejść do pokoju, nie mogę nie odebrać połączenia. Pierwszy raz, kiedy zignorowałam jego telefon był więcej, niż wystarczający. - Hej Jay - witam się, przyłożywszy telefon do ucha. On od razu mi odpowiada. Mack wchodzi do mojego pokoju, a ja natychmiast gestykuluję, by się zamknęła. Jej oczy rozszerzają się, gdy uświadamia sobie z kim rozmawiam i oczywiście ignoruje moją prośbę. - Daj na głośnik! Proszę, proszę, proszę! - Krzyczy, zbyt blisko mnie, więc odpycham ją z całej siły. Słyszę śmiech z drugiej strony linii w samą porę, by trochę się nim podekscytować. - Niech zgadnę, to twoja najlepsza przyjaciółka, o której mi mówiłaś. Ta, która robiła zdjęcia? - Zgaduje Jay, a na mojej twarzy pojawia się rumieniec, kiedy przypominam sobie te rozmowy. Mówię mu, że to ona, co wzmaga ciekawość Mack. Zmęczona jej zrzędzeniem, przykrywam głośnik telefonu na kilka sekund, bym mogła na nią nawrzeszczeć. - Mackenzie, odpieprz się. Pozwolę ci powiedzieć, cokolwiek chodzi ci po głowie jeśli będzie chciał, ale musisz pozwolić mi go zapytać, jasne? Mack marszczy brwi, słysząc mój zdenerwowany ton i widząc srogie spojrzenie, ale zgadza się, odsuwając się i siadając na łóżku ze skrzyżowanymi nogami. Szepczę jej "dziękuję", uśmiechając się, zanim ponownie skupiam uwagę na telefonie. - Przepraszam za to, Jay. Już się uspokoiła. Ale chce z tobą porozmawiać... - mówię mu, trochę w nadziei, że powie, że on nie ma na to ochoty, bo szczerze mówiąc boję się, co Mack może wypaplać. Słyszę, jak wzdycha i przez chwilę myślę, że naprawdę się nie zgodzi, ale po chwili mówi. - Właściwie to chciałem porozmawiać z tobą o czymś, w pewnym sensie ważnym. Ale jak mi obiecasz, że jeszcze dziś pogadamy, to porozmawiam z twoją przyjaciółką. Ważnym? Cóż, teraz jeszcze bardziej nie chcę, by Mack z nim rozmawiała, ale wiem, że mnie zabije, jeśli jej nie pozwolę, albo zacznie oskarżać mnie o wymyślenie całego istnienia Kinga. Więc muszę się zgodzić. - Okej... - mówię, przeciągając to słowo na tyle, by dać mu do zrozumienia, że trochę się martwię. - Dam cię teraz na głośnik - odsuwam telefon od ucha i naciskam przycisk głośnika, kładąc urządzenie na łóżku między mną a Mack. - Jay, przywitaj się z Mack. - Cześć Mack. Miło cię poznać. Dużo o tobie słyszałem - mówi Jay i mimo, że rozmawiałam z nim przez telefon tylko raz, mogę stwierdzić, że powiedział to z wyraźnym naciskiem. Gdyby to nie było tak seksowne, pewnie wybuchłabym teraz śmiechem. Kolano Mack uderza mnie w żebra i krzywię się z bólu, patrząc na nią, jak bezgłośnie wymawia "jego głos jest seksowny". Och, więc się ze mną zgadza. Do bani dla niej, bo nie będzie mogła doświadczyć tego, jakie wrażenie może wywrzeć ten głos, jeśli wypowie właściwe słowa. - Och, naprawdę? Jestem pewna, że same dobre rzeczy - Mack odpowiada pewnym głosem, jakby w ogóle jej nie onieśmielał. - Oczywiście. Wiem, że jesteś świetnym fotografem, na przykład - mówi jej Jay i czuję, jak moje policzki płoną, a następnie widzę, jak Mack uśmiecha się do mnie, podczas gdy mój umysł wyobraża sobie, że Jay robi dokładnie to samo. - Cieszę się, że tak uważasz, Jay. Ale tak poważnie, to głównie zasługa modelki - mówi Mack, a ja wybałuszam na nią oczy, cicho gestykulując, by przestała, cokolwiek próbuje zrobić. Ale ona uśmiecha się tylko szerzej i mruga do mnie, a ja zdaję sobie sprawę, że ona naprawdę go sprawdza. Ratunku. - Och, zdecydowanie się z tobą zgadzam - stwierdza Jay, albo bardziejmruczy, a to działa na mnie bardziej, niż się spodziewałam. Jazu Chryste, kurwa! Nie, kiedy Mack jest tutaj. - Wiem, prawda? Totalnie zmieniłabym dla niej orientację - mówi Mack, a Jay się śmieje, z kolei ja głośno wciągam powietrze. Uderzam Mack w ramię, na co ona też się śmieje. - Zrobiłabyś to, Mack? Chciałbym to zobaczyć - mówi, a ja myślę, że chyba zaraz umrę. Czy on sugeruje to, co myślę, że sugeruje? Cóż, publikuje dużo zdjęć i gifów lesbijek na swoim blogu... - Nie! - Krzyczę, zanim mój mózg zacznie rozważać wszystko. Oboje zaczynają się śmiać ze mnie jeszcze bardziej, a ja nie mogę powstrzymać bardzo dziecinnego stęknięcia, które wydobywa się z moich ust. - Ktoś tu jest homofobem - żartuje Mack, ale obejmuje mnie ramieniem. Najpierw myślę, że robi to, bym poczuła się jeszcze gorzej, ale potem uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy słyszę, jak szepcze mi do ucha "on jest super". Odsuwamy się z naszego uścisku, po którym czuję się dużo lepiej i Mack najwyraźniej to dostrzega, bo odwzajemnia mój uśmiech. - Okej, skoro nie mam u niej szans, to idę poszukać czegoś, w czym będę mogła utopić swoje smutki. Miło się z tobą rozmawiało, Jay. Mówiąc to, Mack wstaje z mojego łóżka i mruga do mnie, dając mi znać, że naprawdę daje nam trochę prywatności. Dziękuję jej szeptem i po tym, jak Jay się z nią żegna, biorę telefon, wyłączam tryb głośnomówiący, a Mack wychodzi z pokoju. - Hej - czuję potrzebę, by to powiedzieć i mój głupawy uśmiech wraca, gdy słyszę jego chichot o odpowiedź "no cześć". - Twoja przyjaciółka jest zabawna - Jay dodaje, a ja się z nim zgadzam, zapewniając, że to nie daje jej żadnych korzyści. Jay oczywiście się śmieje, ale po chwili dodaje, że bardzo go to cieszy. Znowu mam tą myśl, że mógł tym dać do zrozumienia, że jestem jego, ale nie robię mu uwag, bo następną rzecz mówi poważnym tonem, na co dreszcz przechodzi mi po plecach. - Musimy porozmawiać, Ro - Ro! Powiedział Ro! Boże, tak jakby ze mną zrywał. Technicznie rzecz biorąc nie może, ale...Proszę, niech to będzie coś innego. - Dobrze - mówię, przesuwając się na łóżku tak, by oprzeć plecy o jego wezgłowie. Słyszę, jak Jay wzdycha i kolejny dźwięk, jakby gdzieś szedł. Następnie słyszę jak siada na kanapie, bądź łóżku i mogę sobie wyobrazić, jak przeczesuje dłonią włosy z frustracji. To znaczy, moja dłoń robi to sam, więc... - Po prostu... - zaczyna, a ja wciągam powietrze, nieświadomie wstrzymując oddech, dopóki Jay nie odzywa się ponownie. - Myślałem o naszej wcześniejszej rozmowie, o... nas. I wpadłem na pomysł. Jest naprawdę kiepski i pewnie zabrzmię teraz bardzo egoistycznie, ale nawet jeśli się z nim nie zgodzisz, to się musi stać. Ach, więc o to chodzi. Bałam się wcześniej, ale to nic w porównaniu z tym, co czuję teraz. Pocą mi się, mój oddech robi się coraz szybszy, tak samo tempo mojego serca, co powoduje dziwny ból w klatce piersiowej. - Co to za pomysł? - Pytam prawie szeptem, bo czuję, że wiem dokładnie co to będzie. Jay nie odpowiada od razu, a pesymistyczna część mnie warczy w myślach "po prostu to powiedz". Wzdycha ponownie, zanim odpowiada. - Myślę, że jedynym sposobem dla nas, ale dowiedzieć się co powinniśmy zrobić będzie spojrzenie na to z perspektywy, to znaczy- - To znaczy, chcesz przestać ze mną rozmawiać - stwierdzam, przerywając mu. A kiedy jego następne westchnienie różni się od pozostałych, zdaję sobie sprawę, że moje założenia są poprawne. On tak jakby ze mną zrywa. - Tak, jak powiedziałem, to jest naprawdę kiepski pomysł - mówi, a po tym, jak mówię mu, że zgadzam się w stu procentach, dodaje. - To jest tak, jak ludzie mówią, nie wiesz ile coś dla ciebie znaczy, dopóki tego nie stracisz. I czuję, że jeśli spędzimy kilka tygodni nie kontaktując się ze sobą, to nasze uczucia staną się jasne i będziemy wiedzieć, co z tym dalej zrobić. Kilka tygodni. Tygodni. Jebana liczba mnoga. - Okej - mówię, nie zastanawiając się nad tym. Słyszę, jak ostro wciąga powietrze i powtarza po mnie pytającym tonem. Wzruszam ramionami, świadoma, że tego nie zobaczy, a potem mówię, lekko łamiącym się głosem. - Wyraziłeś się jasno, nie mam tu nic do powiedzenia, więc... okej. - Skarbie... - wzdycha jękliwie, a pieszczotliwe zdrobnienie sprawia, że pierwsza łza toruje sobie drogę w dół mojego policzka. Ocieram ją dłonią i przełykam ślinę, starając się nie płakać. - Po prostu idź, Jay. Nadal tu będę, kiedy zdecydujesz się wrócić - jeśli zdecydujesz się wrócić. Wydaje z siebie kolejny jęk i ciężko mi tego słuchać, bo mogę stwierdzić, że to go boli tak samo, jak mnie. Skoro tak jest, to dlaczego do cholery to robi?! - Cześć, Ro. Porozmawiamy wkrótce. Obiecuję - mówi ochrypłym głosem, jego usta są wyraźnie blisko mikrofonu. Nie odpowiadam mu, bojąc się, że jeśli spróbuję, to jedyną rzeczą, jaka wyjdzie z moich ust, to płacz, a po chwili słyszę jak coś się rozbija, zanim połączenia się urywa. Mam wrażenie, że właśnie rzucił telefonem o ścianę, ale jestem zbyt zraniona, by się tym przejmować.
**
Kiedy budzę się rano czuję, że mogłabym przespać resztę dnia. Moje oczy są lepie od płaczu przed zaśnięciem, a moje ciał jest sztywne, bo spałam w tej samej pozycji przez całą noc jako, że Mack nalegała, że mnie przytuli, kiedy będę płakać przez jakiegoś faceta, którego nawet nie znam. Oczywiście powiedziałam jej wszystko, co się wydarzyło. Miejsce obok mnie jest puste, ale widzę małą karteczkę na poduszce Mack, więc chwytam ją i odczytuję.Nie wstawaj nigdzie, głupku. Idę przynieść Ci śniadanie. Jeśli masz ochotę, to zawiozę Cię do szkoły. Jeśli nie, mam kilka kuponów na lody Ben & Jerry, więc możemy ich użyć, a potem obejrzeć "Wiecznie żywego" po raz setny,McCrazy Uśmiecham się czytając jej notatkę, dziękując Bogu za tak świetną najlepszą przyjaciółkę. Kiedy wraca z tacą soku pomarańczowego, ciasteczek owsianych i pozostałymi kawałkami tortu czekoladowego, decyduję, że nie chcę dziś opuszczać swojego łóżka. Więc korzystamy z tego, że ciocia Chloe wybiera się do sklepu i prosimy ją, by przyniosła nam lody. Spędzamy dzisiejszy dzień oglądając w kółko "Wiecznie żywego", ekscytując się słodkością R, krzycząc na Julie za bycie niemiłą w stosunku do niego, mówiąc "co tam" za każdym razem, gdy Nora mówi "co tam". W sumie, jedynym przypomnieniem tego, co się stało wczoraj jest cisza w moim telefonie i rosnąca dziura w moim sercu.
_______________________
Cóż, nie mogło być przez cały czas sielankowo, prawda? Piszcie w komentarzach co myślicie o rozdziale. Myślicie, że King dobrze postąpił? Miałam przetłumaczone rozdziały, dzisiaj dodam jeszcze jeden, a potem będę brać się za tłumaczenie.
CZYTASZ
Not Safe For Work
FanfictionCześć wszystkim! Jestem tłumaczką Not Safe For Work autorstwa JBomber. Mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu i nie będziecie mieli ze mną żadnych problemów. x W opowiadaniu pojawiają się treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18-stego roku życia, dlate...