Żyjąc w Seattle całe swoje życie, przyzwyczaiłam się, że nigdy nie jest mi jakoś wyjątkowo gorąco. Pogoda jest zawsze dość chłodna, nawet w lecie. Więc, rzecz jasna, gdy budzę się z kroplami potu spływającymi ze skroni, panikuję. Otwieram szeroko oczy i próbuję wyskoczyć z łóżka. "Próbuję" to słowo klucz. Coś, a raczej ktoś zatrzymuje mnie w miejscu i jak tylko wspomnienia poprzedniego dnia pojawiają się w mojej głowie, na mojej twarzy formuje się głupkowaty uśmiech. Jay.
Jego nogi owinięte są wokół moich, niczym bluszcz, ramiona przytrzymuję mnie blisko jego ciała, a jego twarz wtulona jest w moją klatkę piersiową. Uznałabym to za słodkie, że nawet we śnie podświadomość ciągnie go do mnie, ale nie mogę. Jest mi zbyt gorąco. Powoli, aby go nie obudzić, odsuwam jego umięśnione ręce z dala od swojego ciała, starając się uwolnić od jednej z jego nóg. Delikatnie podnoszę jego głowę z mojej piersi i od razu podkładam mu poduszkę, by mógł dalej spać. Natychmiast się w nią wtula, a ja oddycham z ulgą, wiedząc, że udało mi się go nie obudzić. Uśmiecham się do jego cudownej twarzy, gdy wstaję z łóżka. Mam ochotę dotknąć palcami jego długich rzęs i lekko różowych policzków. Też musi mu być za gorąco, dochodzę do wniosku, gdy widzę, że małe włoski w pobliżu uszy lśnią mu od potu, a kilka kosmyków z grzywki przykleiło mu się do czoła. Odsuwam mu dłonią włosy z czoła i delikatnie całuję jego policzek, zanim udaję się do łazienki. Będąc tam, natychmiast podchodzę do kranu i odkręcam kurek, po czym zanurzam twarz w letniej wodzie, która zebrała się w moich złożonych w koszyczek dłoniach. Następnie biorę mały ręczniczek, moczę go w wodzie i pocieram nim ramiona. Zastanawiam się, czy to samo zrobić z nogami, ale dochodzę do wniosku, że równie dobrze mogę wziąć prysznic. Nie spędzam dużo czasu pod wodą, nawet nie myję włosów, wiązać je w koński ogon, ale to wystarczy, bym poczuła się o wiele lepiej. Wychodzę spod prysznica, owijam ciało ręcznikiem, zanim minimalnie uchylam drzwi. Zerknąwszy przez szparę stwierdzam, że Jay jeszcze śpi, więc biegnę do szuflady, by wyciągnąć czystą bieliznę. Wracam do łazienki, ubieram to, co przyniosłam, po czym zakładam koszulkę Jay'a i rozpuszczam włosy. Przekładam je na jedno ramię i oglądam końcówki, w duchu notując, że muszę w końcu odwiedzić fryzjerkę. Z lekkim westchnieniem nudy, wracam do swojego pokoju, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech, gdy widzę, że Jay uznał, że poduszka lepiej działa między ramionami, a nie pod głową. Dostrzegam również jego półnagie ciało, na moje policzki wkrada się rumieniec, ale chciwe oczy oglądają jego wspaniałe tatuaże. Powoli, nie chcąc go obudzić, podchodzę do łóżka i wskakuje na drugą stronę, najpierw jedna noga, potem druga, po czym kładę się powoli obok Jay'a. Z głową wspartą na zgiętej w łokciu ręce, wędruję wzrokiem do tatuażu na jego boku. Przygryzając wargę z wahaniem, przesuwam palcami po literach na jego odsłoniętych żebrach, zastanawiając się co oznacza to słowo. Widziałam już kawałek tego tatuażu, ale chyba nigdy o nim nie wspominał. Odsuwam rękę, gdy Jay lekko się wierci i z trudem powstrzymuje chichot myśląc, że może ma łaskotki na żebrach. To jest nas dwoje. Mam tylko nadzieję, że nigdy się nie dowie. Kiedy ręka zaczyna mi lekko drętwieć, przyciągam poduszkę i opieram na niej głowę, mając przed sobą plecy Jay'a. Leżę tak chwilę, analizując czarne wzory na jego łopatkach po raz pierwszy, bo widziałam tylko ramiona i klatkę piersiową. Bez większego zastanowienia nachylam się i składam pocałunek tuż nad rdzennym Indianinem. Jay ponownie porusza się pod wpływem mojego dotyku i zatrzymuję się, wstrzymując oddech. Mamrocze pod nosem kilka słów, a potem wzdycha i mocniej przytula moją poduszkę. Odwracam głowę od niego, wzdychając z ulgą i kiedy znów na niego patrzę, dostrzegam kolejny tatuaż, mały, tuż za uchem. Natychmiast rośnie we mnie ciekawość i pochylam się bliżej, by móc się mu przyjrzeć. To klucz wiolinowy, wnioskuję, co w mojej głowie brzmi bardziej, jak pytanie. Więc Jay lubi też muzykę? Myślę, że to wyjaśnia jego niesamowity głos. Pochylam się, by go pocałować, a Jay porusza się ponownie, wydając z siebie pewnego rodzaju pomruk, który działa na mnie bardziej, niż się spodziewałam. W głębi duszy, cichy głos mówi mi, żebym mu nie przeszkadzała, ale moje ciało pragnie znów usłyszeć ten dźwięk, więc ponownie muskam skórę za jego uchem, tym razem mocniej. Jay mruczy ponownie i porusza się, a to daje mi jeszcze większą motywację. Jesteś nieprzyzwoita, mówi głos w mojej głowie, ale ignoruję go. Muskam jego naskórek czubkami zębów, a Jay wydaje z siebie kolejny pomruk. Czuję, jak się wierci, a następnie słyszę, jak moja poduszka spada na podłogę, a Jay leży na brzuchu. Nie zdaję sobie sprawy, że wstrzymuję oddech, dopóki nie słyszę półprzytomnego, zaspanego głosu. - Nie przestawaj - ochrypły ton jego głosu działa na mnie niesamowicie, niemal czuję go tam i uśmiecham się w jego skórę, wiedząc, że tym razem nie może zobaczyć, jak się rumienię. Skoro już wiem, że Jay nie śpi, to zamiast skupiać uwagę na jego małym tatuażu, zaczynam składać delikatne pocałunki wzdłuż jego szyi, ciesząc się każdym dźwiękiem, jaki wydaje z siebie Jay, gdy moje usta dotkną jego skóry. - Dzień dobry, Jay - mówię, gdy docieram do nasady szyi i pochylam się do przodu, by oprzeć głowę na jego ramieniu. Jay obraca swoją głowę na tyle, by posłać mi najsłodszy senny uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam. - Dzień dobry, kochanie - mamrocze, starając się nie ziewnąć, po czym przeciera pięścią oczu. Odsuwam się od niego, gdy zdaję sobie sprawę, że chce wstać i robię to samo, siadając po turecku i opierając łokcie na kolanach. Jay przewraca się na plecy i siada, opierając się o wezgłowie łóżka. - Która godzina? - Nie mam pojęcia - mówię mu, wzruszając ramionami, a on kiwa głową, w końcu pozwalając sobie na ziewnięcie. Następnie pochyla się do przodu, by z powrotem przyciągnąć mnie do siebie. Oczywiście, ja jak to ja, zaczynam chichotać, kiedy Jay usadawia mnie na swoich udach. Znienacka przypominam sobie, że większość facetów ma poranny wzwód i natychmiast notuję w myślach, by nie patrzeć w dół. - Mogę dostać buziaka? - Pyta Jay, odpychając na szczęście wszystkie te dziwne myśli w głąb mojego umysłu. Uśmiecham się do niego nieśmiało, kiwając głową, ale mówiąc mu, że tylko buziaka. Jay marszczy brwi, jak się spodziewałam, ale i tak nachyla się, by cmoknąć moje usta. Jego ręce obejmują moją talię i korzystam z wolności od jego uścisku, by jeszcze bardziej zmierzwić jego już zmierzwioną grzywkę. Jak tylko moje palce wplatają się w jego miękkie włosy, powieki opadają mu w rozluźnieniu, jakie daje mu mój dotyk. Uśmiecham się jeszcze bardziej, bo wygląda tak pięknie z przymkniętymi oczami i zaróżowionymi policzkami. Pochylam się, by musnąć jego usta i całą twarz, bo szczerze mówiąc jest to najbardziej całuśny chłopak, jakiego kiedykolwiek widziałam. Wszystko jest w nim całuśne, jeśli wiecie o co mi chodzi. Nagle moje oczy się rozszerzają i odsuwam się, by dokładniej spojrzeć na Jay's. Czy on właśnie zachichotał? Nieco piskliwym i dziewczęcym chichotem? Patrzę, jak powoli otwiera swoje czekoladowe oczy, spoglądając prosto na mnie, a jego policzki robią się bardziej czerwone, co tylko potwierdza moją teorię. On jest taki słodki.- Nie patrz tak na mnie - jęczy dziecinnie i pochyla się, by schować twarz w zagłębieniu mojej szyi. Mimowolnie wybucham śmiechem, a Jay znów chichocze, i mam ochotę się rozpłynąć. Ale pewna myśl przychodzi mi do głowy. - Tylko, jeśli powiesz mi, dlaczego masz klucz wiolinowy za uchem i żadnych oznak twojej pasji fotograficznej na skórze - komentuje, powoli budując strategię w sowim umyśle, która pomoże mi dowiedzieć się, skąd zna piosenki SoMo. Jak tylko słowa te wydostają się z moich ust, Jay odsuwa się ode mnie z kaszlem, a jego dłoń wędruje na kark. Już zauważyłam, że drapanie się po karku to coś, co robi, gdy jest zdenerwowany lub zawstydzony. Zakładam, że w tej chwili czuje jedno i drugie. - Lubię muzykę. To, um, właściwie moja pierwsza pasja. Fotografia to coś, co wziąłem od, uh, kogoś. Mam symbol tej pasji na skórze, tylko po prostu nie możesz tego połączyć - odpowiada Jay, jego głos jest coraz cichszy, ale wciąż mogę zrozumieć jego słowa i ich sens. To dzięki dziewczynie zainteresował się fotografią i tatuaż, który ją reprezentuje, oznacza również ową dziewczynę. - To anioł - stwierdzam bardziej do siebie, niż do niego, ale on i tak mnie słyszy i kiwa głową. Z jakiegoś powodu to nie boli mnie tak, jak się spodziewałam, wiedząc, że ma tatuaż dedykowany swojej byłej. Ale nie boli tylko dlatego, że nie oceniam książki po okładce i nie znam ich historii. - Jest ładny - mówię, z lekkim wahaniem, ponieważ nie jestem pewna, czy on w ogóle planował powiedzieć mi o niej, skoro to jest dość oczywiste, że była dla niego ważna. Jay kiwa głową i mówi dwa słowa, które potwierdzają moją teorię. - Była ładna. Nawet, gdy już się tego domyśliłam, jego wyznanie zaskakuje mnie trochę i słowa, które chcę powiedzieć, zaczynają mnie piec w gardle, ale jego głębokie spojrzenie w jego oczy mówi mi, że zdecydowanie nie jest jeszcze gotowy na rozmowę na ten temat, Więc kiwam po prostu głową, cicho dziękując mu za uczciwość, a mój instynkt sprawia, że owijam ramiona wokół jego napiętego ciała. Czuję, jak relaksuje się z sekundy na sekundę, po czym odwzajemnia uścisk z taką siłą, że niemal brakuje mi powietrza. Piszczę w dyskomforcie i klepię go po plecach. Jay rozluźnia uścisk i mamrocze przeprosiny, a ja standardowo chichoczę. Na twarzy Jay'a pojawia się uśmiech, który odwzajemniam, po czym nagle czuję jego usta na swoich i dochodzę do wniosku, że napięcie zostało pomyślnie załagodzone.
**
O piątej po południu siedzę w fotelu pasażera czarnego Range Rovera. Jay siedzi po stronie kierowcy, wyjeżdżając z LAX do pewnego miejsca, o którym nie mam pojęcia. Nie chce ze mną rozmawiać na ten temat, właściwie to na żaden, prawdopodobnie w celu zbudowania napięcia, więc postanawiam nawet na niego nie patrzeć i po prostu cieszyć się widokiem błękitnego nieba Los Angeles. Kiedy dociera do mnie, że jestem z powrotem w tym mieście i tym razem Jay jest ze mną w samochodzie, a nie gdzieś na ulicy, gdzie nie mogę go dosięgnąć, zaczynam nadmiernie analizować ten dzień, próbując dowiedzieć się, co nas tu doprowadziło i gdzie Jay mnie zabiera. Zobaczmy, po naszej dziwnej rozmowie wróciliśmy do wygłupiania się, przytulanek i całusów, jak dzień wcześniej. Okazało się, że była jedenasta przed południem, więc naprawdę powoli zaczęliśmy się zbierać na lunch. W tym czasie, do domu wrócili Jace i ciocia Chloe, a następnie przyszła Mack, już ze swoimi torbami. Wszyscy razem zjedliśmy obiad przygotowany przeze mnie i Jay'a. Okazuje się, że jest świetnym kucharzem. Szczerze mówiąc, już nawet nie wiem, czy jest coś, czego nie potrafi zrobić... Po lunchu Mack i Jay pomogli mi się spakować, podczas gdy Jace i ciocia pakowali swoje rzeczy. Ciocia wraca do Nowego Jorku, chociaż prosiliśmy, by spędziła kilka tygodni z nami w LA. Kiedy wszystko już spakowałam, zadzwoniliśmy po taksówki; jedną dla nich i jedną dla mnie i Jay'a. Na lotnisku pożegnaliśmy ciocię Chloe, wzięliśmy nasze bilety i weszliśmy na pokład samolotu. Okazało się, że Jay nie bardzo lubi samoloty, więc wzięłam jego tabletkę i oboje przespaliśmy cały lot. Dopiero na lotnisku LAX, gdy Mack i Jace podeszli do mnie, by się pożegnać, zdałam sobie sprawę, że nie jedziemy z nimi. - Niespodzianka - powiedział Jay z zakłopotaniem, gdy posłałam mu swoje złowrogie spojrzenie. Mack i Jace wybuchnęli śmiechem, po czym ruszyli przed siebie i tyle ich widziałam. Więc teraz jestem tu, nie wiadomo gdzie, z Jay'em. Gdziekolwiek będziemy, wiem, że mi się spodoba, bo będę tam z nim...
Boże, to było takie ckliwe. Co się ze mną dzieje?
_________________________
Mała namiastka przeszłości Jay'a w tym rozdziale.I powoli docieramy do ciekawszych rozdziałów ;)Miłego wieczoru, pozdrawiam!
CZYTASZ
Not Safe For Work
FanfictionCześć wszystkim! Jestem tłumaczką Not Safe For Work autorstwa JBomber. Mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu i nie będziecie mieli ze mną żadnych problemów. x W opowiadaniu pojawiają się treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18-stego roku życia, dlate...