Preparations

422 16 0
                                    

Do: King Jay (22:26)


Drogi Jay,Jak to jest, że czas leci szybko, a jednocześnie dłuży się w nieskończoność. Nie ma cię już cały miesiąc i łapiesz cuda świata w swoim obiektywie, a ja strasznie tęsknie (mam nadzieję, że ty też), ale nadal nie mogę uwierzyć, że to już dwa miesiące odkąd cię widziałam i to sprawia, że tęsknię za tobą jeszcze bardziej. Dobra wiadomość jest taka, że zostało tylko dwa i pół tygodnia do twojego powrotu, a to dzień przed moim zakończeniem roku szkolnego, po którym lecę prosto do Los Angeles, więc zobaczymy się już niedługo. Nie mogę się doczekać.Wiem, że nie odczytasz tej wiadomości, dopóki nie wrócisz, ale nie chce mi się uczyć na egzaminy, z resztą nawet nie zrobiłabym teraz wiele, nawet gdybym próbowała. Jest już prawie pół do jedenastej, więc pomyślałam, że do Ciebie napiszę i podzielę się wszystkim, co się wydarzyło, byś nie musiał znosić mojej paplaniny, jak już wrócisz.Więc oto część tego, co przegapiłeś:1. Dzień po tym, jak wyjechałeś, dwudziestego ósmego, mój brat Jace skończył osiemnaście lat i przestałam być jego opiekunem, ale nadal nie wiem, czy skorzystam z tej nowo nabytej wolności, czy nie. Myślę, że chciałabym zostać w LA po wakacjach. Z tobą, może?2. Z jakiegoś powodu Jace jeszcze nie przeprowadził ze mną "rozmowy". Ulżyło mi, naprawdę. Byłoby mi bardzo niezręcznie rozmawiać z nim o Tobie, ponieważ jestem okropnym kłamcą. To znaczy, nie mogę mu przecież powiedzieć, jak Cię poznałam... On by Cię zabił.3. Mówiąc o zabijaniu. Mack już nie chce Cię zabić. Może dlatego, że w końcu napisałeś do niej i ją przeprosiłeś. Przy okazji, mówiłam Ci, żebyś dał mi znać, jak będziesz z nią rozmawiał! Złe posunięcie, proszę pana.4. Wróciłam do pracy na lodowisku i jedna z dziewczynek przyłapała mnie na patrzeniu na Twoje zdjęcie (proszę, tylko nie myśl, że jestem dziwna) i ona powiedziała innym dzieciom i teraz wszyscy o Ciebie pytają. Musisz przyjść ich poznać, Jay. Chyba, że nie lubisz dzieci. Lubisz dzieci?5. To będzie ostatnie, bo naprawdę powinnam iść spać. Zdecydowałam, że zrobię sobie tatuaż. Nie wiem jeszcze co chcę zrobić, coś małego, ale chcę na pewno i chcę, byś był wtedy przy mnie, dobrze?To chyba wszystko, właściwie, jak teraz o tym myślę, to moje życie jest nudne. Przynajmniej bez Ciebie. Więc wracaj szybko, dobrze?Tęsknię za Tobą.


**


Mieliście kiedyś ochotę wyrzucić kartkę w powietrze po napisanym egzaminie? Bo tak się właśnie teraz czuję. Dzwonek zabrzęczał dopiero kilka sekund temu, a mnie już korci by wstać z tego starego drewnianego krzesła i wyjść z tego cholernego budynku. Obserwuję, jak nauczyciele zbierają testy egzaminacyjne po kolei, w porządku alfabetycznym i przeklinam swoje nazwisko, bo zaczyna się od litery, która jest dopiero w połowie alfabetu. Odwracam się na krześle i spoglądam lekko do tyłu, by rzucić okiem na Jace'a, który siedzi pięć ławek za mną. Widzę, jak również trzyma swój egzamin w powietrzu, czekając, aż będzie mógł stąd wyjść. Wygląda raczej na zadowolonego, co musi oznaczać, że dobrze mu poszło. Cieszę się. Jakby wyczuwając moje spojrzenie, odwraca wzrok w moją stronę i uśmiecha się, przychylając głowę w bok, pytająco. Kiwam na niego, jakby mówiąc mu, że też poszło mi dobrze, po czym nauczyciel dociera do mojej ławki i zabiera mi kartkę. - Proszę nie wstawać, dopóki wszystkie egzaminy nie zostaną zebrane - mówi pani Tanner bezdyskusyjnym tonem, więc wykonuję jej polecenie. Opieram łokcie na blacie, a brodę na splecionych dłoniach. Wzdycham szczęśliwie, wiedząc, że to był mój ostatni egzamin w liceum. Jutro uroczyste zakończenie i wręczenie dyplomów. Chcę znowu westchnąć, uśmiech prawie formuje się na mojej twarzy, kiedy dwoje nauczycieli staje z przodu i gestem każą nam wstać. - Możecie już iść. Do zobaczenia jutro, na ceremonii. Pamiętajcie, próba jest o ósmej rano - oczywiście ostatnie zdanie wywołuje jęki niezadowolenia, u mnie też. To nie ma znaczenia. Wkrótce będziesz wolna, Rorie. Doganiam Jace'a i próbuję objąć go ramieniem, co wygląda trochę niezręcznie, bo jest ode mnie znacznie wyższy. - Skończyliśmy, Jacey. I za mniej, niż czterdzieści osiem godzin będziemy się smażyć w słońcu Kalifornii - mówię mu podekscytowana, gdy spogląda na mnie z góry - Tak jest, siostrzyczko. Najlepsze lato w historii. Mam nadzieję, że będę cię widywał. Coś czuję, że nie będziesz chciała mieć ze mną nic wspólnego, jak tylko pojawi się ten chłopak - oznajmia, kończąc to ostatnie zdanie prawie szeptem. Mimowolnie rumienię się na jego słowa i chichoczę i żartobliwie uderzam go w pierś, każąc mu się zamknąć. On tylko uśmiecha się złośliwie, oczywiście zadowolony z mojego zakłopotania, ale wiem, że wciąż go to dręczy. Zastanawiam się, czemu jeszcze nie zapytał mnie o Jay'a, kiedy powiedział, że to zrobi. Może Mack wszystko mu powiedziała, zastanawiam się. Kolejna dziwna sprawa, ona. Kiedy byliśmy w Lost Angeles, w przerwie wiosennej, była na wkurzona na Jay'a bo mnie zranił, a teraz wciąż zachęca mnie, bym o nim mówiła. Dziwne. - Kochanie! - O wilku mowa... Nagle zostaję zgnieciona w ramionach Mackenzie, które szczelnie owija wokół mnie. Piszczy mi do ucha, na co jęczę niezadowolona, zanim odsuwa mnie na długość swoich ramion. - Powiedz, że poszło ci dobrze, proszę. Bo nie chcę, żebyś była nie w sosie, kiedy pójdziemy na zakupy! Co? Nie! - Mack, zakupy? Po co? - Pytam, ignorując fakt pierwsze pytanie. Mazkenzie przewraca irytująco oczami i bierze mnie pod ramię, prowadząc do swojego samochodu. Dopiero wtedy zdaję sobie sprawę, że Jace gdzieś poszedł. No cóż. - Potrzebna ci sukienka na wręczenie dyplomów i na imprezę po uroczystości. Tak, oczywiście robimy taką imprezę! - Dodaje z okrzykiem na końcu, kiedy posyłam jej spojrzenie typu "och nie, naprawdę?". Jęczę tylko po to, by ją rozdrażnić, ale ona tylko uśmiecha się łobuzersko. - Podziękujesz mi później, zaufaj mi. Dobra, teraz jestem oficjalnie przerażona.

Not Safe For WorkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz