Breakfast

451 13 0
                                    


  Nie sądzę, że kiedykolwiek dobrze się czułam się z palcami splecionym z palcami chłopaka. Nigdy nie byłam jedną z tych dziewczyn. Naprawdę kiedyś miałam tylko jeden dość poważny związek, w którym naprawdę mi się podobało, ale nie pamiętam abym utrzymywała szeroki, głupkowaty uśmiech na mojej twarzy, kiedy szliśmy ręka w rękę w dół drogi. Dlatego, teraz jestem zdezorientowana jak cholera.
Ponieważ przechodziłam wzdłuż chodnika z Jay'em u mojego boku i nie mogłam powstrzymywać się od myślenia o tym wszystkim. Sposób w jaki jego palce pasują pomiędzy moimi, sposób w jaki od czasu do czasu wznosi ręce, aby musnąć moje plecy, sposób w jaki czuję jego wzrok na sobie i kiedy patrzę na niego, opuszcza głowę z bystrym uśmiechem na twarzy. Cała jego postawa uniemożliwia mi uwierzenie, w to że chwilę temu przypierał mnie do ściany, górując nade mną. To są właśnie resztki popędu, który nadszedł w końcu wraz ze spotkaniem go. To nie może być to. Ledwo go znam.
Kontynuując powtarzanie trzech zdań w mojej głowie, w kółko tak jakbym myślała że uczyni to dość prawdziwym, ale przecież, ile razy Jay rzuci na mnie wzrokiem, jego palące spojrzenie na moim policzku sprawia, że spoglądam na niego i gubię się w jego oczach na ułamek sekundy i wszystko wraca do punktu wyjścia. Czy to w ogóle możliwe?
Odkąd milczeliśmy przez cały spacer jego głos uderzył we mnie jak miliony igieł. Jednak nie w bolesny sposób. Nie, ponieważ jego głos sprawia, że czuję że on nigdy nie przyniesie mi bólu. To rodzaj bólu, za który masochista mógłby zginąć.
- Mam nadzieję, że powiedziałabyś mi gdybym mógł zrobić cokolwiek, aby zając twoje myśli -powiedział, patrząc na mnie z pod uniesionych brwi i delikatnie gładząc moją skroń kciukiem.
Zarumieniłam się natychmiast pod wpływem jego spojrzenia, a moja głowa odchyliła się, unikając jego palącego dotyku. Nie odwrócił wzroku do czasu, aż powiedziałam mu "tak oczywiście", a moje słowa ledwie zdążyły wydostać się przez moje zaciśnięte zęby.
- Dobrze, a więc jesteśmy.
Odwróciłam głowę w prawo, ponieważ on prowadził mnie po przejściu dla pieszych w kierunku niewielkiej kawiarni, na rogu, wyglądającej na wiejską. Zapach świeżego chleba i babeczek napełnił moje nozdrza i to natychmiast rozjaśniło mój nastrój, sprawiając, że zapomniałam na chwilę o wszystkim co zajmowało mój umysł. Jay uśmiechnął się do mnie, gdy zauważył jak bardzo zapaliłam się na to miejsce i pchnął ciężkie drzwi w stylu salonowym, otwierając je i przepuścił mnie pierwszą. Dał mi buziaka w policzek, a ja złapałam siebie na rumienieniu się i tym razem nie miałam czasu go ukryć, ponieważ on już zachichotał, widząc mnie.
- Urocze -szepnął mi do ucha zadowolony z siebie, a ja musiałam oprzeć się pragnieniu uderzenia go.
Z jego ramieniem na moich barkach, z naszymi palcami wciąż splecionymi ze sobą w taki sposób, że moja ręka wisiała na moje piersi, poszliśmy razem do kasy, ponieważ znak zwisający z sufitu nad nią mówił "przedpłata" co oznacza to samo w języku hiszpańskim. Nie było nikogo za ladą, więc przez ten czas Jay i ja rozglądaliśmy się dookoła siebie. Nie jestem pewna, która jest godzina ale to musi być późne rano, ponieważ prawie wszystkie stoliki były zajęte. To dziwne zauważyć, że połowa tych ludzi patrzy na nas, ale uświadamiam sobie, że dla nich to oczywiste, że nie jesteśmy stąd. Kiedy miałam zamiar skomentować to z Jay'em, dźwięk dzwonka odcina moje słowa i wysoka, hiszpańska kobieta wyszła z czegoś co wydaje się być kuchnią. Uśmiechnął się uprzejmie do nas i przywitała nas z doskonałym, angielskim akcentem co sprawiło u mnie zaskoczenie.
- Dzień dobry - powiedziała, wycierając ręce w czerwony fartuch - Mam nadzieję, że nie czekaliście za długo. Mamy mało personelu w porannym czasie. Co mogę wam podać?
Otwierałam już usta, aby jej odpowiedzieć, ale Jay uprzedził mnie w tym.
-Nie, nie było w ogóle długo - odpowiadział grzecznie i musiałam się uśmiechnąć na ton jego głosu.
On ma głowę na karku i mogę już powiedzieć, że to sprawia, że moje policzki przybierają trochę czerwonego odcienia na myśl o tym, jak ktoś z tak czystym sercem może mieć tak brudne myśli.
-Ro? - usłyszałam Jay'a, wołającego mnie, sprowadzając mnie z powrotem do rzeczywistości i podgrzewając moją twarz do niebezpiecznego poziomu. Pozwoliłam sobie spojrzeć na niego do tyłu tylko po to, aby uświadomić sobie, że on walczy ze uśmieszkiem. Jestem, aż tak oczywista? -Pytałem, co chciałabyś zjeść? - zapytał mnie, a jego głos to potwierdził. On dokładnie wiedział jaki był charakter moich myśli.
- Cokolwiek ty wziąłeś - odpowiedziałam mu, mając tak słodki głos jak to tylko możliwe.
On zanucił wyraźnie niezadowolony, że nie dałam złapać się na przynętę i tym razem byłam tą, która uśmiechała się głupkowato. Nie patrzyłam na niego ponownie, kiedy płacił za nasze jedzenie, a następnie poinformował kobietę, że chcielibyśmy to na wynos. Oglądałam jak ona wyjmowała z pieca dwie, świeże, czekoladowe babeczki i wkładała je do papierowej torby, a następnie nalała coś, co wyglądało jak cappucciono, w duże papierowe kubki, które wyglądają na o wiele większe niż te ze Starbucks'a. Jay wręczył mi jeden z kubków, złapał drugi kubek i torbę w obie ręce zostawiając mnie nieprzyjemnie i obojętnie. Podziękował kobiecie z jego uśmiechem miliona dolarów i wyprowadził mnie z kawiarni, jego ramie było owinięte wokół mojej tali, co dało mi trochę komfortu z powrotem. To nie jest jeszcze tak dobre jak jego rzeczywisty dotyk, ale nie będę zrzędzić.
- Gdzie chcesz iść? - zapytał mnie słodko, a ja po prostu zachowałam uśmiech na mojej twarzy w reakcji na jego słodycz.
- Możemy zjeść na plaży - zaproponował, a Jay przytaknął wywierając nacisk na dolnej części moich pleców z przedramienia tak, aby zmienić mój kierunek.
Skończyliśmy na małej ścieżce wykonanej z drewnianych belek, coś czego nie zauważyłam wcześniej, ale zdaję sobie sprawę, że prowadzi prosto na plaże. Zdjęłam swoje sandały, ponieważ Jay ściągnął swoje buty i skarpety, wkładając je do środka pierwszego buta. Gdy wchodzimy na piasek, aby dowiedzieć się jak wielka jest moja ulga, ponieważ jest w idealnej temperaturze: nie za ciepły, żeby spalić moje stopy, ale też nie za zimny żeby czuć, że są mokre. Szliśmy w linii prostej wzdłuż brzegu, a ja prawie spłonęłam, gdy Jay ściągnął koszulkę, aby położyć się na piasku.
- Potrzebujesz pomocy? - zaoferował swoje ręce, a ja wymamrotałam "O Nie, dzięki", kiedy dostrzegłam droczenie się w jego głosie.
Zachichotał, kiedy mój tyłek spadł na moje ubrania. Usiadł obok mnie i postawił torby papierowe między moimi skrzyżowanymi nogami. Natychmiast sięgnęłam do torby po moje muffin'ki, a gdy zdałam sobie sprawę, że są jeszcze ciepłe, nie mogłam czekać na niego z grzeczności. Zatopiłam zęby w cieście, a moje oczy rozszerzyły się z tego jak dobre to jest. Usłyszałam kolejny chichot Jay'a obok mnie. ale zignorowałam go. Żułam to tak wolno jak to tylko możliwe i kiedy tylko mogłam przełknąć, brałam kolejny kęs.
- Dobre, huh? - skomentował Jay, przed tym jak nie powstrzymałam go od ukradnięcia kęsa z mojej muffin'ki.
- Hey! - przystawiłam się, nagle mając jedną wolną rękę do uderzenia go.
Jay zaśmiał się z całego serca, a ja w mgnieniu oka już nie byłam zła. Nadal jestem obrażona choć, kiedy on wziął babeczkę z torby mogłam ukraść mu pierwszy kęs.
- Hey! - przedrzeźnia mnie, a ja zachichotałam wystawiając mój język, który jestem pewna jest nieprzyjemnie pokryty mokrym ciastem.
Jay udał dławienie się, udowadniając mój punkt widzenia, ale nie obchodziło mnie to w tym momencie. Po prostu śmiałam się z nim, a następnie połknęłam żywność w ustach, następnie całując go. Mogłam poczuć zaskoczenie na jego wargach, ale on dostosował się szybko, oddając pocałunek, biorąc babeczkę z mojej ręki i kładąc ją z powrotem do torby. Zachichotałam w jego usta, kiedy prawie pozwoliłam upaść muffin'ce w piasek i poczułam, że się uśmiechnął. Pocałowaliśmy się jeszcze raz, ale dość krótko, ponieważ Jay odwracił się.
- Poczekaj sekundę - mruknął, kładąc swoje palce na moich wargach. Pocałowałam je tylko dlatego by być uroczą i patrzyłam z radością na niego, ponieważ on reaguje jednym ze swoich wybornych uśmiechów. Zabrał swój palec z powrotem i chowa oba w piasku, zamykając pełne pięści. Opróżnił swoje ręce gdzieś po swojej stronie i muszę uśmiechnąć się szeroko gdy realizuje swój pomysł.
- Sprytnie - drażniłam go, krzyżując moje ramiona na klatce piersiowej, kiedy oglądałam jak on wsadził patyki w otwory dziur w kubkach, które zrobił.
Odwrócił się do mnie i uśmiechnął się, wystawiając czubek języka przez zęby w taki sposób, że jest to naprawdę uroczę, aż miałam chęć uszczypnąć go w policzki. Kontrolowałam się jednak. Zakończył sypanie piasku na boki kubków aby je zabezpieczyć jeden po drugim, a następnie dopasował papierową torbę między dwoma zagłębieniami, dzięki czemu nie będzie latać z wiatrem chociaż, że jest ledwie bryza w powietrzu. Kiedy skończył przekręcił się w prawo, z powrotem do mnie i pocałował mnie szybko.
-Gdzie byliśmy? - zapytał z uśmiechem, a ja zachichotałam przez niego podnosząc rękę za tył jego głowy, przyciągając go do pocałunku. Śmiał się przed moimi ustami, ale jak zawsze całujował mnie bez mrugnięcia okiem. Czułam jego silne ręce chwytające moje uda, odwracając moją uwagę od jego ciepłego dotyku na mojej skórze, a to wystarczy by uczynić jego szybki ruch niespodziewanym. Moja głowa uderzyła w piasek i przez chwilę pomyślałam o tym, jak trudno będzie ją potem umyć, ale oczywiście ta myśl tak szybko jak się pojawiła tak szybko też zniknęła. Utrzymywał w równowadze swoją wagę na swoich kolanach, po obu stronach mojego pasa, a jego chwyt na moich udach twardnieje. Moje palce stały się chętne, kiedy wplatają się w jego brązowe kosmyki, a on pocałował mocniej moje usta. Jedna z jego rąk pozostawiła moją nogę i zakradła pode mnie, aby spocząć na najniższej części moich pleców. Jego kciuk przesuwa się po moich dołeczkach, właśnie kiedy poczułam ruch jego języka na mojej dolnej wardze i nie wiem, na którym powinnam się skupiać. Pozwoliłam mu wejść do moich ust i w przeciwieństwie do wszystkich innych rozgrzanych pocałunków jakie mieliśmy przyznałam mu pełną kontrolę. Jego palce zaczęły łaskotać skórę ponad moim kręgosłupem i to wystarczyło by sprawić, że zadrżałam nawet jeśli czułam, że moje ciało płonie. Badał moje usta jakby już był ich właścicielem i w prosty sposób sprawdził, że jest. Ja wiem. Jak mogłabym nie wiedzieć. On jest teraz właścicielem całej mnie. Wiem, że sposób w jaki jego palce wróciły do mojej dolnej części pleców sprawiło, że on umiera z chęci podniesienia mnie nad siebie. Nagle jego usta zniknęły z moich, a jego ręce zniknęły z mojego ciała. Poczułam się porzucona. Usiadłam w pośpiechu, co przyniosło lekkie zawroty głowy i zauważałam że siedzi do mnie plecami.
- Justin - zawołałam, docierając do niego.
Odwrócił się do mnie, wyciągając swoje ramie, a gdy patrzył mi prosto w oczy sprawił, że prawie zapłonęłam na miejscu. Teraz rozumiem, dlaczego przestał. Przestał, ponieważ nie chce przestać. Położyłam rękę na tył jego głowy, delikatnie ją masując, starałam się przekazywać mu pewien spokój, ponieważ nie znoszę, gdy robi się niezręcznie między nami. Kilka razy musnęłam wargami jego usta i to wystarczyło, aby przewrócić jego słodki uśmiech, a później wstałam ciągnąc go za sobą. Kątem oka, zauważyłam "namiot" w jego spodenkach i wzięłam głęboki oddech, starając się nie sprowadzić moich myśli tam. Na szczęście tym razem mi się udało, więc uśmiechnęłam się. On uśmiechnął się do mnie, a ja wykorzystałam tę szansę, aby pocałować go tylko raz.
- Złap mnie - szepnęłam w jego wargi, a następnie uciekłam.
Popatrzyłam z powrotem, by zobaczyć go przechodzącego od zmieszania po seksowny jak cholera uśmiech. Pisnęłam, gdy on zaczął mnie gonić, ale w środku siebie przyjęłam wiwaty. Kryzys zażegnany.  


__________________

  Hej kochani! 

Kocham tłumaczyć i nie robię tego dla komentarzy, tylko dla was. Chociaż ja robię to też dla siebie bo uwielbiam to ff. Jestem wam cholernie wdzięczna za wszelkie wejścia, komentarze no i za wszelkie miłe i motywujące słowa. To właśnie one każą nam iść do komputera i siedzieć nocami przy tłumaczeniu.



Not Safe For WorkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz